Luke Bowen, Kent Kings.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Colin Davison, podobnie jak większość Brytyjczyków w latach szkolnych uczył się sztuki, gdyż ten przedmiot jest obowiązkowy dla uczniów. Od zawsze miał talent, ale sztukę porzucił zaraz po zakończeniu nauki. Po 40 latach, w dobie pandemii zdecydował, że zacznie malować żużlowców, a jego prace będą przeznaczane dla fundacji Benevolent Fund.

61-letni Colin Davison pracował jako kamieniarz dla Canterbury Cathedral, ale gdy zaczęła się pandemia, nie miał zwyczajnie co robić. Wpadł na pomysł, aby powrócić do fachu, w którym sprawdzał się przed niemal czterdziestoma lat. Colin wymyślił, że połączy swoje dwie pasje razem. Zaczął tworzyć obrazy żużlowców za pomocą farb olejnych, w rozmiarach 16 na 20 cali. Gotowe prace następnie wystawia na coś w rodzaju loterii. Dochód z każdego obrazu przeznaczony jest dla fundacji Speedway Riders’ Benevolent Fund.

– Nie miałem co robić z wolnym czasem, którego nagle zrobiło się zbyt wiele, a ja jestem już stary. Nie lubię się nudzić. Wymyśliłem, że zrobię coś pożytecznego. Zacząłem malować to, co kocham, czyli żużel. Moja praca nie jest jednak bezsensowna. Wykorzystując swoje zdolności postanowiłem pomóc fundacji SRBF, aby docenić ich fantastyczną pracę oraz ogromny wkład w pomoc dla zawodników, którzy odnieśli ciężkie kontuzje. Szczerze mówiąc na początku obawiałem się, czy cokolwiek wartościowego uda mi się stworzyć. Nie zajmowałem się malarstwem od 40 lat! – wspominał Colin Davison.

– W latach szkolnych uzyskałem certyfikat ze sztuki, ale następnie porzuciłem jakiekolwiek plany z tą dziedziną związane. Wstąpiłem do armii i temat malarstwa zszedł na bok. Wydawało się, że bezpowrotnie – mówił dalej.

Colin Davison od wielu lat jest kibicem czarnego sportu. Zaczynał swoją przygodę ze speedwayem w Canterbury we wczesnych latach 70-tych.

– Zacząłem uczęszczać na żużel w Canterbury na początku lat 70-tych. To były czasy, gdy dla zespołu śmigały takie tuzy jak Barney Kennett, Ted Hubbard czy Les Rumsey. Gdy czarny sport w Canterbury się skończył, wówczas jeździłem na Arena-Essex. Wspaniałym uczuciem było, gdy w 2013 roku usłyszałem, że speedway powraca do Kent. Wspomnienia odżyły, a moje kibicowskie serce się uradowało – opowiadał Colin Davison.

Największym dziełem malarza jest przelanie na obraz fotografii Luke Bowena, ulubieńca lokalnej publiczności.

– Chciałem go namalować, ale przygotowania zajęły mi dużo czasu. Tak naprawdę inspiracją była fotografia Seana Knight’a, który mi ją dostarczył. Spędziłem ponad 50 godzin nad tym obrazem, ale efekt końcowy zdecydowanie mnie zadowala. Była to dla mnie ogromna przyjemność namalować Luke’a, który zawsze dawał z siebie absolutnie wszystko na torze, czym wprawiał kibiców w euforię. Musiałem go namalować. Jego charakterystyczna kolorystyka z kolorami czerwonym, niebieskim oraz białym świetnie wyróżnia się na tle całości. Mam nadzieję, że będzie mi dane spotkać go. Wówczas poproszę, aby podpisał mój obraz, a następnie przekażę go zwycięzcy loterii – zakończył brytyjski malarz.

SEBASTIAN SIREK