Jack Holder. fot. Taylor Lanning
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Grand Prix w Cardiff było dla Jacka Holdera pierwszym oficjalnym turniejem od Drużynowego Pucharu Świata, który odbył się 29 lipca. Po powrocie do ścigania po złamaniu ręki reprezentant Australii zaliczył fantastyczne zawody w stolicy Walii i zdołał zająć w nich ostatecznie drugą pozycję. Po turnieju nie ukrywał swojego zadowolenia, ale także wspominał, że ciągle odczuwa ból w związku ze świeżo zaleczoną kontuzją i upadkiem w swoim pierwszym biegu.

 

Ściganie w Cardiff nie zaczęło się dla Holdera zbyt szczęśliwie. W 4. biegu między Australijczykiem a Fredrikiem Lindgrenem doszło do kontaktu wskutek czego Kangur wpadł pod dmuchaną bandę. Na szczęście nic poważnego mu się nie stało, ale po upadku Holder zdecydowanie odczuł, że jeszcze niedawno jego ręka była złamana.

– Ta kraksa w moim pierwszym wyścigu zdecydowanie nie była mi potrzebna. Próbowałem odsunąć rękę, ale uderzyłem w nią. Później była bardzo obolała  – mówił Australijczyk dla fimspeedway.com.

Pomimo trudnego początku Holder zdobył w swoich pierwszych pięciu gonitwach aż 12 punktów i zwyciężył rundę zasadniczą turnieju. Biorąc pod uwagę jego ponad miesięczną przerwę od startów, prezentował się na torze wręcz powyżej oczekiwań. Sam nie ukrywał po zakończeniu zawodów, że bardzo zależało mu na dobrym występie na Wyspach:

– Taki był plan – wrócić do ścigania właśnie do Cardiff. Dałem sobie niezły wycisk i zniosłem wiele bólu.  To wszystko okazało się ciężkie, ale uważam, że było warto – podsumował Jack Holder.

Australijczyk przyznał także, że podczas Grand Prix w Cardiff najbardziej zależało mu na wejściu do półfinału. Kiedy ta sztuka mu się udała, postanowił pomimo bólu wykrzesać z siebie, ile się da i walczyć o coś więcej. To przyniosło bardzo pozytywny skutek i ostatecznie Holder zakończył występy na drugim miejscu. Po bardzo emocjonującym dla niego finale stwierdził, że będzie musiał obejrzeć go na nagraniu jeszcze raz.

– Walka była szaleńcza! Wychodząc z pierwszego zakrętu, Bartek jechał na tylnym kole, a ja myślałem, że przelecę przez płot. Jednak on to wszystko kontrolował. Drugie miejsce to dla mnie jak zwycięstwo – dodał Holder.