Kibice ebut.pl Stali Gorzów dawno nie mieli tak udanego tygodnia. W ciągu kilku dni działacze poinformowali, że umowy o dwa lata przedłużają liderzy zespołu, a do tego drużyna w świetnym stylu ograła Tauron Włókniarza Częstochowa. Zadowolenia z postawy podopiecznych nie krył Stanisław Chomski. Szkoleniowiec przyznał, że warto było postawić na Wiktora Jasińskiego.
W rywalizacji Stalowców z Lwami mieliśmy kilka zwrotów akcji. Gospodarze świetnie otworzyli mecz i po pierwszej serii mieli już 12 punktów przewagi. W dalszej części spotkania częstochowianie spisywali się lepiej i niemal odrobili starty. Końcówka ponownie należała jednak do żółto-niebieskich i Stal ostatecznie wygrała 51:38.
– Lubimy jeździć w Częstochowie, a Częstochowa u nas. Na pewno początek meczu należał do nas. Troszkę, poza Kacprem Woryną, byli zaskoczeni ustawieniami, które trzeba mieć na ten tor. Liderzy potrafili pojechać i środeczek troszeczkę przegraliśmy. Po dziesięciu biegach było 6:4 w wygranych biegach. Języczkiem u wagi były wygrany bieg młodzieżowy, dobra postawa Wiktora Jasińskiego. Było trochę nerwowo, ale potrafiliśmy wyciągnąć wnioski – komentował Stanisław Chomski dla speedwayekstraliga.pl.
Niedzielna konfrontacja była gorąca nie tylko przez to, co działo się na torze, ale także przez warunki atmosferyczne. Żużlowcy musieli mierzyć się z upałem. Znalezienie odpowiednich ustawień w takim przypadku nie jest najłatwiejsze.
– Trzeba było trochę zaryzykować. Tor, torem, ale pogoda była ekstremalna. Silniki inaczej się zachowywały pod względem mocy. Trzeba było to korygować. Nie wystarczyło założyć zębatki takiej czy innej, czy podziałać z zapłonem. Trzeba było troszkę pomyśleć i ten egzamin moi zawodnicy zdali na piątkę – oceniał trener dziewięciokrotnych mistrzów Polski.
Dobry mecz po stronie gorzowskiej odjechał krytykowany ostatnio Wiktor Jasiński. Polski zawodnik U-24 otrzymał szansę kosztem Mathiasa Pollestada i pokazał, że warto na niego stawiać. Szczególnie zaimponował w swoim pierwszym wyścigu, gdy wspólnie z Andersem Thomsenem ograł Mikkela Michelsena oraz Maksyma Drabika 5:1.
– Jedno zero nikomu nie przynosi wstydu z takimi zawodnikami. Potrafił wykorzystać atut toru, wygrać wyścig. Potrafił powalczyć z Kubą Miśkowiakiem, odbić pozycję. Znawcy dawno go odsyłali na ławkę, jak w ubiegłym roku Patricka Hansena. Pomoc jest oparta nie tylko na dawaniu szansy, ale też na rozmowie, wyciąganiu wniosków i pracy, która została włożona w ostatnim tygodniu. Na ostatnim treningu było widać, że jest duża szansa, że Wiktor zapunktuje i tak też było – podsumował Stanisław Chomski.
CZYTAJ TAKŻE:
Żużel. Michelsen zdołowany po remisie. Nie zasłania się torem
Żużel. Bolesna porażka Orła. „Czternasty bieg nas pogrzebał”
Żużel. Jest wyraźnie pod formą. Trenuje od samego rana!
Żużel. Zmarnowana szansa Hampela. Kowalski i Woryna z awansem
Żużel. Martuszewski: Piękne Podkarpacie! (FELIETON)
Żużel. Fajfer przyznaje, że popełnił sporo błędów. Teraz zadebiutuje w lubuskich derbach