Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Podpisanie umowy z Tomaszem Bajerskim to jedna z bomb odpalonych przez SpecHouse PSŻ Poznań w ostatnich tygodniach. Władze klubu ze stolicy województwa wielkopolskiego wygrały wyścig o menedżera z dwoma innymi klubami i liczą, że zespół pod jego wodzą wywalczy upragniony awans do eWinner 1. Ligi. W rozmowie z naszym portalem nowy opiekun Skorpionów mówi dlaczego wybrał właśnie PSŻ, a także opowiada o ostatnim głośnym ruchu transferowym.

 

Długo nie trwała Pana rozłąka z menadżerką. Co sprawiło, że wybór padł właśnie na ekipę SpecHouse PSŻ-u Poznań?

Odzywały się jeszcze dwa kluby, ale podjąłem taką, a nie inną decyzje ze względu na to, że od wielu lat znamy się z Kubą Kozaczykiem i Poznań jest bliski mojego sercu. Do tego mam świetny dojazd do Poznania. Do innych klubów, które się zgłosiły miałbym znacznie dalej i sporo czasu marnowałbym na podróże. Byłem już tutaj i znam tych ludzi, to było dla mnie najważniejsze.

O tym całym zamieszaniu w klubie z Torunia udało się już zapomnieć?

Tematu Torunia już nie ma. Nie ma sensu już rozmawiać o tym, dlaczego tak wyszło i bardziej się w to zagłębiać. Jedynie żal mi tego, że klub tak długo przeciągał całą sprawę.

Jak Pan wspomniał, prowadził już Pan poznański zespół na początku swojej przygody z rolą menadżera. Wiadomo, że teraz Skorpionami rządzą już inni ludzie. Są jakieś dostrzegalne różnice w funkcjonowaniu klubu?

Myślę, że jest sporo zmian na plus. Widać bardzo duży profesjonalizm. Moim zdaniem wszystko funkcjonuje tu tak, jak powinno.

Niedługo po ogłoszeniu Pana w roli menadżera klub poinformował o kolejnej bombie, czyli wypożyczeniu Francisa Gustsa. To było Pana życzenie, żeby go ściągnąć?

Z Francisem było tak, że ja już chciałem go mieć w swojej drużynie od dłuższego czasu. Widziałem go w Toruniu. Rozmawiałem z nim jeszcze przed tym, gdy zdecydował się na transfer do Sparty Wrocław. Potem, już po moim dołączeniu do Poznania mocno zawalczyliśmy o to, żeby był u nas. Prezesi dogadywali wszelkie kwestie finansowe, a ja sporo rozmawiałem z samym Francisem. Przedstawiłem mu jak to wszystko będzie u nas wyglądało. Bardzo się cieszę, że udało się dopiąć ten transfer.

Należy Pan do całkiem sporego już grona osób ze środowiska, które wieszczą mu naprawdę dużą karierę?

Wydaje mi się, że to będzie duży zawodnik. Ważne, żeby poprawił starty, bo na razie tak z 70 procent ma naprawdę dobrych. Jeśli poprawi się w tym elemencie, to na pewno będzie to świetny żużlowiec w przyszłości.

Nie jest tajemnicą, że to Pan „wymyślił” Chrisa Harrisa w Poznaniu. Przy innych transferach z ostatniego okienka transferowego również Pan doradzał?

Może nie tyle doradzałem, co rozmawialiśmy z Kubą na tematy dotyczące różnych zawodników. Padało naprawdę wiele nazwisk. Uważam jednak, że mamy naprawdę mocną ekipę i klub ze swoich ruchów zdecydowanie może być zadowolony.

Jak Pan zapatruje się na współpracę z Adrianem Gomólskim? To właśnie z nim w duecie ma Pan prowadzić Skorpiony.

Adriana nie znam jeszcze bardzo dobrze, ale myślę, że skoro klub go wybrał, to będzie świetnym fachowcem. Myślę, że w dwójkę sobie poradzimy i zrobimy wszystko, żeby ten cel, który sobie założyliśmy uzyskać.

Skoro padło słowo „cel”, to nie mogę nie zapytać o to, czy poznański klub interesuje w tym roku coś innego niż awans do eWinner 1. Ligi…

Nie ściemniamy. Liczymy na wejście do play-offów, a następnie na awans do pierwszej ligi. Na razie to są plany, a wiadomo, że wszystko ułoży się na torze. Liczę, że każdy z naszych zawodników pojedzie na swoim najwyższym poziomie. Planować możemy, ale te decydujące ruchy wykonają właśnie oni podczas spotkań.

A największy rywal do tego awansu jest w Opolu, Rzeszowie czy Rawiczu?

Myślę, że cała trójka, którą wymieniłeś. Nie zapominajmy też o pozostałych ekipach, które są w lidze. One też mogą spłatać niespodziankę.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA