Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Przełom czerwca i lipca był najlepszym okresem Patryka Dudka w tym sezonie. Miał on być wówczas w posiadaniu skradzionego silnika, który należał do klubu z Torunia. Temat został poruszony podczas środowego Kolegium Żużlowego, gdzie ważne informacje w tej sprawie podał ekspert telewizyjny, Mirosław Jabłoński.

 

W ubiegłym roku byliśmy świadkami sytuacji, kiedy były sponsor Krzysztofa Lewandowskiego przywłaszczył sobie trzy silniki młodzieżowca FNS KS Apatora Toruń, twierdząc, że rozlicza w ten sposób dotychczasowe wsparcie zawodnika. Skradziono wówczas trzy silniki, jednakże tylko dwa należały do tej osoby, a jeden był własnością klubu z Torunia.

O trzecim zrobiło się najgłośniej, bowiem jakiś czas temu w jego posiadaniu znalazł się jeden z liderów Aniołów, czyli Patryk Dudek. To właśnie na tym silniku odżył, stając na podium Grand Prix w Malilli oraz finału IMP w Pile. Ponadto wywalczył sobie na nim także udział w Drużynowym Pucharze Świata, notując kilka udanych występów w PGE Ekstralidze.

– Mam informację z pierwszej ręki, kto tym silnikiem się opiekował. Były zmienione, przebite nowe numery. Zmieniono nazwisko na cylindrze, bo wcześniej znajdowało się nazwisko Krzysztofa Lewandowskiego. I był to niestety nowy członek teamu, który przyłączył się jakiś czas temu i ponoć sam zaoferował pracę Patrykowi Dudkowi, zjawiając się na pierwszym treningu z silnikami – powiedział Mirosław Jabłoński w trakcie Kolegium Żużlowego na Canal+ Sport 5. – Gdy jednostki trafiły na serwis, to mechanik, który je rozebrał zgłosił się do pana Kowalskiego, wiedząc że jest to silnik, który nie powinien być w tych rękach – kontynuował.

Były żużlowiec sugerował, iż jest to sprawka nowego członka teamu Patryka Dudka. Były mechanik Jasona Crumpa i Tony’ego Rickardssona miał wcześniej pracować wraz z Oskarem Fajferem, lecz sprawa z zawodnikiem ebut.pl Stali Gorzów trafiła do sądu.

– Są to informacje, które krążą w środowisku żużlowym. Zwłaszcza, że obecnej osobie Oskar Fajfer też wytoczył proces i o tym się głośno mówi, ponieważ miał zapłacone za pół sezonu, a nie wywiązał się ze swoich obowiązków – tłumaczył.

Gdy silnik został zabrany przez policję, to „DuZers” momentalnie wrócił do wcześniejszej dyspozycji. Polak przechodzi obecnie największy kryzys w swojej karierze. Jabłoński twierdzi, że klub powinien więcej w tej sytuacji zrobić, ale nie było im to po prostu na rękę, bo Dudek w końcu był w optymalnej formie.

– Wiecie, co mnie najbardziej nurtuje? Wszyscy wiedzą o kogo chodzi, a ta osoba jest akceptowana w parku maszyn tego klubu, gdzie zginęły te silniki. Nikt się nawet z tą osobą nie wita, bo to widać będąc w parkingu. Nikt nie rozmawia z tą osobą, więc dla mnie jest to złe, że klub nie chce tego wyjaśnić. Powiedzmy sobie szczerze. Nie chcieli reagować, bo Dudek zaczął jechać – zakończył.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Kapitanowi Unii spadł kamień z serca. „Mieliśmy nóż na gardle”

Żużel. Świetne wieści dla kibiców z Poznania! Lider przedłużył kontrakt!