Tadeusz Zdunek. fot. wybrzezegdansk.pl
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Dziś na naszych łamach publikowaliśmy wywiad z Arturem Mroczką, który skontaktował się z naszą redakcją i wrócił do wydarzeń sprzed lat, kiedy był zawodnikiem Wybrzeża Gdańsk. W wywiadzie opowiedział, jak nad morzem została załatwiona sprawa zobowiązań wobec zawodników i przyznaje, że wspomniana sytuacja zniszczyła mu karierę. Na te słowa odpowiedział sternik klubu z Gdańska, Tadeusz Zdunek.

 

– Cała wypowiedź p. Artura Mroczki rozpoczyna się od kłamstwa, a potem jest tylko gorzej. Pierwsza istotna sprawa – nigdy nie byłem w zarządzie GKS Wybrzeże S.A. Co więcej w momencie zawierania umowy z p. Arturem nawet nie byłem sponsorem klubu. Głównym sponsorem miała być w tamtym momencie firma sprowadzona przez ówczesnego Prezesa Roberta Terleckiego. Umowę sponsora tytularnego zawarłem z klubem kilka miesięcy później, gdy sytuacja finansowa już była trudna – przyznaje Tadeusz Zdunek.

Pełne oświadczenie Tadeusza Zdunka:

Na wstępie zaznaczę, że dziwię się, że tak rzetelny portal porusza tę sprawę i chce opublikować tę rozmowę, mając rozeznanie w środowisku żużlowym i doskonale wiedząc, co tak naprawdę doprowadziło Artura Mroczkę do miejsca, gdzie się znajduje dzisiaj.

Cała wypowiedź p. Artura Mroczki rozpoczyna się od kłamstwa, a potem jest tylko gorzej. Pierwsza istotna sprawa – nigdy nie byłem w zarządzie GKS Wybrzeże S.A. Co więcej w momencie zawierania umowy z p. Arturem nawet nie byłem sponsorem klubu. Głównym sponsorem miała być w tamtym momencie firma sprowadzona przez ówczesnego Prezesa Roberta Terleckiego. Umowę sponsora tytularnego zawarłem z klubem kilka miesięcy później, gdy sytuacja finansowa już była trudna.

Miło mi, że Pan Mroczka związał się umową z klubem ze względu na mnie, ale wówczas się nawet nie znaliśmy. Już po zawarciu przez niego umowy spotkaliśmy się na kawie w jednej z gdańskich restauracji w obecności Roberta Terleckiego. Nigdy nie byłem członkiem Zarządu, Rady Nadzorczej, ani nikim decyzyjnym w GKS Wybrzeże S.A. W połowie sezonu 2014 po rezygnacji Roberta Terleckiego, jako sponsor tytularny podjąłem się zadania utrzymania zespołu do końca sezonu, dzięki liga zakończyła się w pełnym składzie.

Po sezonie 2014 wraz z Markiem Balickim inwestując własne środki podjęliśmy się zadania uzyskania licencji dla GKŻ Wybrzeże. Sytuacja była prosta. Zgodę na start mogliśmy uzyskać tylko i wyłącznie posiadając zielone światło od wierzycieli GKS Wybrzeże S.A. Całość rozmów prowadziliśmy pod kuratelą PZM, a finalnie licencję otrzymaliśmy w lutym. Rozmowy prowadziliśmy z Robertem Miśkowiakiem, Dawidem Stachyrą i właśnie Arturem Mroczką. Najtrudniej było uzyskać porozumienie z tym ostatnim. Nawet nie ze względu na warunki. Zawodnik nie obsługiwał maila, nie posiadał telefonu, a spotkanie było praktycznie jednak niemożliwe, ponieważ zdarzały się sytuacje, gdy przez tydzień nawet jego najbliższa rodzina nie była w stanie wskazać miejsca jego pobytu. Gdy finalnie doszło do spotkania, jego kondycja mentalna i fizyczna budziła wiele wątpliwości. Nie dziwię się, że nasze negocjacje mógł zapamiętać wybiórczo.

Artur Mroczka, w ramach porozumienia, zawarł umowy z GKŻ Wybrzeże oraz moją firmą, w ramach której zobowiązałem się uregulować część pieniędzy należnych mu od GKS Wybrzeże SA tak, aby stowarzyszenie GKŻ Wybrzeże mogło wystartować od drugiej ligi. Umowa została nam dostarczona przez przedstawicieli rodziny Artura, który teraz sugeruje, że to nie jego podpis widnieje pod nią. Co zabawne p. Artur sugeruje, że nie podpisywał umów na mocy których później wystawiał faktury do klubu i mojej firmie, w efekcie czego otrzymał 300 tysięcy złotych, co sam przyznaje.

Co do słów Artura Mroczki, który przytaczał moją wypowiedź o tym, że wolę postawić domy swoim dzieciom niż spłacić zawodników. Chodziło mi o to, że zobowiązania wynosiły tyle, że mógłbym za to postawić dom dla mojego syna, na co naciskała żona. Ja postanowiłem jednak spłacić znaczącą część zobowiązań względem zawodników. Zaznaczę jeszcze raz, że ja nawet nie miałem być sponsorem tytularnym GKS Wybrzeże SA. Kibice z Gdańska doskonale pamiętają, że prezes Terlecki ogłosił nazwę innej firmy. Po prostu wprowadził w błąd zarówno mnie, jak i całe środowisko Gdańsku.

Pan Mroczka zarzuca nam, że zniszczyliśmy mu karierę pomijając choćby fakt, że to w Gdańsku otrzymał bardzo wysoki kontrakt, choć wcześniej pełnił rolę statysty w Stali Gorzów. Zapomina również o tym, że zawarł umowę z Robertem Terleckim na sezon 2014, kiedy zobowiązania spółki w stosunku do niego wynosiły już kilkaset tysięcy. Wszyscy jednak wiedzą, co mu zniszczyło karierę, ale ze względu na przyzwoitość nie będę publicznie wdawał się w szczegóły.

Tadeusz Zdunek