Mateusz Szczepaniak miał ambitne plany wobec tego sezonu. Na początku wierzył, że powróci do PGE Ekstraligi w barwach Cellfast Wilków Krosno. Kiedy tak się nie stało, to jego usługami zainteresował się inny ekstraligowy klub, a konkretnie ZOOleszcz GKM Grudziądz. Późniejsze dołączenie do składu Gleba Czugunowa i Wadima Tarasienko niestety zburzyło jego dotychczasowy plan. Na ten moment odjechał zaledwie trzy wyścigi i większość meczów jest zmuszony oglądać w telewizji.
Awans Cellfast Wilków Krosno miał być dla Mateusza Szczepaniaka darem od losu. Polski zawodnik liczył na to, że po udanym sezonie na zapleczu najlepszej ligi świata, otrzyma swoją szansę w PGE Ekstralidze. Tak się jednak nie stało, lecz usługami młodszego z braci Szczepaniaków zainteresowany był ZOOleszcz GKM Grudziądz. Polak trafił ostatecznie do tego klubu, jednakże gdyby wiedział na co się pisze, z pewnością przemyślałby swoją decyzję dwa, a nawet trzy razy.
Chwilę przed prezentacją drużyny dowiedział się, że do zespołu dołączy wypożyczony z Betard Sparty Wrocław Gleb Czugunow. Ponadto w styczniu obywatelstwo otrzymał Wadim Tarasienko, co uprawniało go do startów w lidze od czwartej kolejki. Tym samym konkurencja do składu rosła, a atmosfera coraz bardziej gęstniała. Wynik sportowy na tym także ucierpiał, bo GKM do tej pory zremisował tylko na inaugurację z Tauron Włókniarzem Częstochowa, punkty pogubił u siebie z Lesznem, w Gorzowie, Krośnie i Toruniu.
Szczególnie w tych dwóch ostatnich spotkaniach zabrakło drużynie Nickiego Pedersena. Zimą skład był budowany w oparciu o 3-krotnego mistrza świata, jednakże warto było pamiętać, że wracał on po koszmarnie ciężkiej kontuzji, po której większość z nas miałaby problemy z codziennym funkcjonowaniem. Duńczyk sezon rozpoczął rewelacyjnie, bo od kompletu osiemnastu punktów przy ulicy Hallera. Następnie solidnie zaprezentował się w starcie z ebut.pl Stalą i Fogo Unią. Problemy nastąpiły na ciężkim owalu w Krośnie i nieco pod koło nawierzchni w Toruniu. Pedersen nie potrafił rywalizować na tych torach, rezygnując z jazdy w obu spotkaniach po dwóch wyścigach. Między innymi to właśnie Nickiego punktów w tych dwóch pojedynkach zabrakło najbardziej.
Co by było zatem, gdyby sztab postawił wówczas na Mateusza Szczepaniaka? – Nie wiem co by było. Może dojeżdżałbym wyścigi do końca – skwitował w Magazynie PGE Ekstraligi na antenie Eleven Sports 1. – To jest Nicki Pedersen i on nigdy nie odpuszcza. Na pewno myślał, że jest gotowy. To są jego problemy. Chciał próbować, niestety nie wyszło mu i musiał po dwóch biegach zrezygnować – powiedział Szczepaniak.
– Jestem rozczarowany. Założenia były inne i oczywiście, że chcę się ścigać na żużlu. Jeszcze mi to sprawia frajdę. Szukam jazdy gdzie się da, dlatego byłem pojeździć w Czechach, Niemczech, ale wolałbym regularnie startować w Polsce – tłumaczył 36-latek.
Wychowanek Polonii Piła z pewnością chciałby mieć jasną sytuację. Niedawno na wypożyczenie wysłano Norberta Krakowiaka, a na takowe liczy także Szczepaniak. Czekanie na swoją jedną i być może jedyną szansę nie jest zapewne komfortowe dla samego zawodnika, lecz nie byłoby mu też łatwo znaleźć w trakcie sezonu nowy klub.
– Na razie czekam. Pierwsza liga już też jest obstawiona, składy są pełne. Jeśli będzie gdzieś miejsce, żeby się załapać do tej pierwszej ligi, to chciałbym gdzieś iść. Chciałbym pojeździć jeszcze w tym roku, bo w Grudziądzu nie wiadomo co będzie. Nie wiadomo co z Nickim. Jeśli nie pojedzie jeden mecz, to może pojedzie następny i też czekać na jedno spotkanie czy dwa, to też różnie może z tym być. Jeśli będzie chętny klub na mnie, to będę chciał odejść – mówił wprost Mateusz Szczepaniak.
CZYTAJ TAKŻE:
Żużel. Komplet Szweda w świątecznych zawodach! Nieudany występ Polaka
Żużel. Przyszedł na zastępstwo. Czy na dłużej zagrzeje miejsce w składzie?
Żużel. PGE Narodowy pechowy dla Kubery? Polak wykorzystał limit nieszczęść
Żużel. Polak w końcu wygra w stolicy? 50 tysięcy kibiców i wielkie święto żużla! (ZAPOWIEDŹ)
Żużel. Karol Strasburger: Bartek odczaruje klątwę. Żużel jest po prostu piękny (WYWIAD)
Żużel. Wielkie ściganie w Ostrowie. Górą gospodarze! (RELACJA)