Mateusz Świdnicki w ubiegłą niedzielę odjechał swoje pierwsze w życiu spotkanie jako senior. Ubiegłoroczny młodzieżowy mistrz Polski zanotował w barwach Cellfast Wilków Krosno pięć punktów z bonusem. Beniaminek PGE Ekstraligi ostatecznie przegrał inaugurację w Lesznie 44:46, choć przed wyścigami nominowanymi prowadzili dwoma punktami.
Cellfast Wilki Krosno już w pierwszym spotkaniu pokazali, że nie zamierzają być chłopcem do bicia. Beniaminek był o krok od sprawienia sensacji i zwyciężenia na wyjeździe z Fogo Unią Leszno. Byki jednak zdołały za sprawą pary Zengota-Kołodziej wygrać ostatni bieg pięć do jednego, zapewniając sobie triumf w spotkaniu w postaci 46:44. Swój debiut jako senior zaliczył Mateusz Świdnicki. Wychowanek Włókniarza Częstochowa zdobył pięć punktów z bonusem, przywożąc do mety w jednym z biegów „trójkę”.
– Było ciężko. Fajnie, że te parę punkcików dołożyłem. Myślę, że przed meczem taki wynik wziąłbym w ciemno. Wiadomo, że po tej „trójce” apetyt trochę urósł i chciałem powygrywać parę biegów. Niestety się nie udało, bo rywale byli szybsi, ale oceniam mój występ na plus. Jeszcze muszę dużo pracy włożyć i zobaczymy co przyniesie przyszłość – powiedział nam po zawodach.
Przed spotkaniem na leszczyński tor spadł deszcz. W trakcie pojedynku również momentami pojawiała się mżawka. Niektórzy żużlowcy mieli widoczne problemy z połapaniem optymalnych ustawień motocykla. Czy ten problem doskwierał również ubiegłorocznemu młodzieżowemu mistrzowi Polski?
– Tak. Szczególnie w ostatnim wyścigu się troszkę pogubiłem, bo czasy zaczęły się robić gorsze o dwie sekundy. Wyjechałem do tego biegu na tych samych ustawieniach, co wcześniej, gdy zdobyłem „trójkę”. Motocykl był jednak za mocny i z wyjścia z łuku stanąłem, zamiast jechać do przodu. Nie chcę też zwalać całej winy na sprzęt, bo sam wiem po sobie, że jeszcze muszę dużo pracować. Sprzęt jest w porządku, tylko pozostaje kwestia odpowiednich ustawień – tłumaczył.
Wilki miały sporo pecha w tych zawodach. Gdyby nie defekt Andrzeja Lebiediewa na prowadzeniu, to prawdopodobnie Krosno wygrałoby ten mecz. Mimo wszystko pokazali wielki pazur, jednakże za styl punktów nie rozdają.
– Z pewnością jest lepiej wygrywać, niż ładnie przegrywać. Z przegranej można oczywiście wyciągnąć wnioski, ale zawsze to będzie zero punktów w tabeli. Zawsze mamy mecz rewanżowy i wtedy powalczymy o zwycięstwo z bonusem – zakończył.
SZYMON MAKOWSKI, POBANDZIE
CZYTAJ TAKŻE:
Żużel. Scott Nicholls: Mamy mocną drużynę. Czuliśmy wsparcie kibiców przez cały mecz
Żużel. Gleb Czugunow: W Grudziądzu nie ma dużej presji. Doyle dał się sprowokować
Żużel. Nowa ciekawa książka dla sympatyków żużla już dostępna! W niej historia pojedynków leszczyńsko-wrocławskich
Żużel. Odrodzenie Walaska w Łodzi. „Teraz wiek nie odgrywa już takiej roli”
Żużel. Lider Wybrzeża po porażce: Ten mecz nie powinien się w ogóle rozpocząć
Żużel. Wraca czołowa liga świata! Multum Polaków pojedzie w Szwecji
Żużel. Stal wbija szpilkę Falubazowi! Policzyli im dni bez wygranej w derbach!
Żużel. Czekali na niego ponad 3500 dni. Wielki powrót Bombera!