Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Kibice w Łodzi i Opolu z pewnością pamiętają Stephana Katta, który swojej przygody z żużlem jeszcze nie skończył. Niemiec ściga się wciąż na długim torze a w miniony weekend in plus zaskoczył postawą podczas mistrzostw świata w Muhldorf, gdzie zajął czwarte miejsce. 

 

– Moim założeniem przed zawodami, takim skrytym, był awans do finału zawodów. Cel osiągnąłem a w finale zakończyłem zawody na najmniej szczęśliwej pozycji, czyli przyjechałem do mety czwarty. Walka o trzecie miejsce w zawodach z Romano Hummelem zakończyła się porażką, ale nie poradzę – taki właśnie jest ten sport. Ogólnie z wyniku jestem bardzo usatysfakcjonowany – mówi dla niemieckiego speedweek popularny „Catman”.

42-letni zawodnik po udanym występie na torze w Muhldorfie liczy, że zostanie dostrzeżony przez organizatorów i wystąpi jeszcze w tegorocznych mistrzostwach świata. Najważniejszym celem dla niego jest jednak dobry wynik podczas Challengu do przyszłorocznych mistrzostw świata, który zostanie rozegrany na torze we francuskim  Marmande. 

– Awans do Marmande wywalczyłem na torze w Bielefeld i pojadę do Francji po jak najlepszy wynik. Wcale nie jest tak, że nie stać mnie na wywalczenie awansu do przyszłorocznych mistrzostw. Jest to zadanie trudne, ale wykonalne. Tor w Marmande albo się kocha albo nienawidzi. Ja ten tor szanuję i aby się na nim skutecznie ścigać trzeba mieć jaja w spodniach. Co do tegorocznych występów to nie ukrywam, że liczę na kolejne  „dzikie karty”, najbardziej podczas zawodów na torze w Vechcie. Jeśli tak się stanie znów będę robił wszystko, aby wypaść jak najlepiej. Pomimo lat żużel kocham i jak widać jeszcze potrafię się ścigać – podsumowuje były zawodnik Kolejarza Opole.