Żużel. 32 godziny na granicy! Zawodnicy jadą do Togliatti

Nie lada problemy spotykają uczestników planowanych na sobotę oraz niedzielę mistrzostw świata w wyścigach na lodzie. Najpierw samochód odmówił posłuszeństwa Hansowi Weberowi, tym samym Niemiec musiał wycofać się ze startu. Kolejni dwaj uczestnicy – Harald Simon oraz Markus Jell spędzili na granicy łotewsko-rosyjskiej… 32 godziny!

– Zawodnicy od niedzieli, od godziny 18 do godziny 2.30 we wtorek w nocy stali na granicy, oczekując na wjazd do Rosji. Tyle czasu zajęła odprawa na przejściu litewsko-rosyjskim w Burachki. Pomimo niezbędnych dokumentów, pomocy ze strony rosyjskiej federacji motocyklowej oraz klubu Mega Lada, nic nie dało się zrobić. W związku z pandemią panuje na przejściu totalny chaos. Trudno o jakikolwiek komentarz. Myślę, że powinno było się nas skierować na inne przejście graniczne z Rosją – mówi nam Christan Platzer, menadżer obu  zawodników.

– Żużlowcy wyjechali do Togliatti w sobotę rano. Teraz – we wtorkowe popołudnie – mają jeszcze przed sobą ponad 1000 kilometrów. Jako anegdotę można nadmienić, że w busie przy -26 stopniach zamarzły drzwi i był mały kłopot z opuszczeniem pojazdu. Na pewno obaj zawodnicy będą chcieli pokazać się z jak najlepszej strony, ale Rosjanie mają przewagę treningową. Zarówno Harald oraz Markus praktycznie nie siedzieli dwanaście miesięcy na motocyklach. Oby szczęśliwie udało się dotrzeć, jakoś odpocząć po tej katastrofalnej podróży i jak najlepiej pokazać się w zawodach – dodaje Platzer.