fot. Facebook Unii Tarnów
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Znamy pierwsze rozstrzygnięcia w play-offach w 2. lidze. Texom Stal Rzeszów pewnie ograła na wyjeździe Grupę Azoty Unię Tarnów 51:38. Po spotkaniu trener Jaskółek Stanisław Burza nie ukrywał, że przed zawodami liczył na lepszy występ swojej drużyny i przyznał, iż przyczyn porażki można doszukiwać się w dzisiejszej słabszej dyspozycji poszczególnych zawodników.

 

Stal Rzeszów od początku mocno postawiła się tarnowianom i po trzech biegach prowadziła już 15:3. Później przez całe spotkanie Żurawie utrzymywały przewagę i nie pozwoliły zbliżyć się Unii nawet na chwilę. Warto dodać, że Stal od 9. biegu była osłabiona brakiem Petera Kildemanda, który otrzymał czerwoną kartkę za spowodowanie niebezpiecznej sytuacji na torze.

– Obawiałem się tego meczu od samego początku, bo miałem świadomość tego, że Rzeszów jest bardzo mocną drużyną, ale zakładałem, że jedziemy u siebie, że ten tor dobrze znamy i po ostatnich spotkaniach byliśmy wszyscy optymistycznie nastawieni na dzisiejsze zawody. Niestety, Rzeszów udowodnił, że nazwiska i klasa ich zawodników troszeczkę nas zaskoczyła i po prostu byli lepsi i szybsi – podsumował porażkę Jaskółek trener Stanisław Burza w rozmowie z Radiem Kraków.

Szkoleniowiec Unii nie ukrywał, że jego drużynie będzie już bardzo trudno odrobić tak dużą stratę na wyjeździe. Podkreślał jednak, iż mimo złej sytuacji Jaskółki nie oddadzą spotkania w Rzeszowie bez walki, choć o odwrócenie losów dwumeczu będzie bardzo ciężko.

– Warunki się zmieniały, ale też niektórzy z naszych zawodników mieli dziś słabsze spotkanie. Wydawało się na samym początku, że Marko Lewiszyn jest bardzo dobrze spasowany, a później nagle coś przestało pasować, a warunki się nie zmieniły. Później coś tam zaskoczył Paweł Miesiąc, ale to już było za późno, żeby odrobić ten wynik. Szkoda, że jest taka duża różnica punktowa. Liczyłem, że możemy mieć zaliczkę 4/5 punktów. Wówczas do końca mielibyśmy taką wiarę w siebie, że może w Rzeszowie pójdzie dobrze i sobie poradzimy. W tym momencie z taką wysoką przegraną, na pewno się nie poddamy i pojedziemy walczyć, ale każdy ma taką świadomość, że to już w zasadzie małe prawdopodobieństwo, żebyśmy sobie poradzili i wygrali – zakończył szkoleniowiec Unii.