Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Rozmowa z Patronem Honorowym imprez żużlowych, europosłem Ryszardem Czarneckim.

 

Sobotnia GP we Wrocławiu bardzo ciekawa, na fajnym torze do ścigania się, ale Polaka na podium nie było, choć Janowski w wielkim finale był blisko. Czego zabrakło i z czego wynika ten jego syndrom nieudanych najważniejszych wyścigów, czy to w lidze (bieg 15.), czy w GP? Bewley jest ostatnio rewelacyjny, czy więc „Magic” znów obejdzie się smakiem bez medalu?

Bewley wygrywając powiększył przewagę nad Janowskim, ale ten drugi dzięki udziałowi w wielkim finale na Olimpijskim zbliżył się do Dudka i odskoczył Lindgrenowi. Jeśli będziemy dołować „Magica”, to mu to w niczym nie pomożemy. Generalnie natomiast po raz pierwszy, szkoda, że dopiero pod sam koniec sierpnia, mieliśmy we Wrocławiu tegoroczny turniej GP godny indywidualnych mistrzostw świata. Zawody ciekawe na torze przygotowanym do walki, do wyprzedzanek, a nie do „surwiwalu”- upadków zawodników na dziurach. Wracając do Spartanina Janowskiego, to przed nami jeszcze parę turniejów GP i Maciek może sięgnąć po medal w IMŚ, w co mocno wierzę. Stać go. Blisko 100-osobowa grupa kibiców z Wielkiej Brytanii była szczęśliwa ze zwycięstwa swojego Bewleya i podium Lamberta. Ale nie tylko oni. Niemal cały stadion skandował „WTS, WTS”, skoro Betard Sparta miała swoich dwóch przedstawicieli w finale, a jeden wygrał-choć Polacy przede wszystkim oczywiście dopingowali Janowskiego. Cieszę się, że do wrocławskiego finału młodzieżowej SGP3 – to nie była dochodowa impreza dla organizatorów! – z półfinałów, także rozegranych w tych dniach na Olimpijskim, awansowali Polacy: Szymon Ludwiczak, Kacper Mania, Gracjan Szostak oraz Antoni Kawczyński, który potem w decydującej rozgrywce wywalczył brązowy medal tych IMŚ (SGP3) na motocyklach o pojemności 250 centymetrów sześciennych! Brawo! To idzie polska młodość! A ostateczny zwycięzca owej SGP3 to syn byłego znanego żużlowca z Danii Briana Andersena – Mikkel. To kolejne potwierdzenie, że żużel to sport z pokolenia na pokolenie. Podsumowując: GP we Wroclawiu, a więc tam gdzie cykl Grand Prix się zaczął – na moich oczach zresztą w 1995 roku – to wreszcie „normalne”, wielkie zawody, prawdziwe ściganie, którego, jak dotąd, w GP w tym roku prawie nie było.

Czy Zmarzlik zdobędzie trzeci tytuł IMŚ, nadal ma dużą (16 pkt.), ale jednak po wrocławskiej imprezie już trochę mniejszą przewagę nad Madsenem ?

Uważam, że Zmarzlik jest absolutnym faworytem do kolejnego tytułu. Ale uwaga! Drugiemu w klasyfikacji generalnej IMŚ Madsenowi świetnie robi polski klimat. Mieszka na Kaszubach z polską żoną i z dzieckiem. A najwięcej witaminy mają… Jego nie wolno lekceważyć. Polska to żużlowy fenomen: Woffinden osiedlił się pod Wrocławiem, o Madsenie mówiłem, dwukrotny IME Michelsen zadomowił się pod Rybnikiem, zaś w Bydgoszczy Sajfutdinow, czy Artiom Łaguta. Czugunow jeździ już dla Polski. Lambert ma narzeczoną w Toruniu. Jesteśmy dla nich żużlową Mekką.

Jak Ci się podobała sobotnia GP na „Olimpico”, jeśli chodzi zwłaszcza o atmosferę na trybunach i czy to prawda, że na ViP-ach zabrakło szefów polskiego speedwaya? Zbojkotowali Spartę, Discovery, IMŚ, czy może wszyscy wyjechali na wakacje?

Atmosfera na trybunach Stadionu Olimpijskiego była fenomenalna. A ja się przyznam szczerze, że na zawodach żużlowych patrzę na tor, nie zaś na lożę VIP-ów. W sobotę też tak było. Nie sporządzałem żadnej listy obecności, czy nieobecności, a więc się nie będę się wypowiadał. W tej sprawie proszę się zwrócić do posła Przemysława Czarneckiego, który bodaj od ośmiu lat zasiada w Radzie Nadzorczej WTS Sparty. On z pewnością udzieli stosownych informacji. Pomagam Sparcie, ale już nie jako prezes czy wiceprezes, jak to było w latach 1997-2005 i świetnie się dogaduję z jej prezesem Andrzejem Rusko. Mam jednak również dobre relacje z szefami polskiego żużla. W chwili, gdy rozmawiamy, właśnie jadę samochodem na konferencję prasową przed trzecim finałem IMP do Rzeszowa, a w tym roku te rozgrywki są pod moim Honorowym Patronatem. Towarzyszy mi szef GKSŻ Piotr Szymański i kierujący autem Maciej Polny – człowiek – omnibus w polskim speedwayu, bo nie tylko organizuje zawody żużlowe, ale jest też często kierownikiem speedwayowych imprez. Jak widać, niczym w reklamie pewnej telefonii komórkowej: ” Czarnecki connect people”- zawsze łącze, a nie dzielę.

Cardiff, czyli kompletna kompromitacja jednodniowego toru, który się rozwalał. Ale Zmarzlik i Cierniak blisko tytułów. Młodzieżowcy na SGP2 nawet nie dokończyli zawodów. Czy tak mają wyglądać IMŚ?

Oglądałem te zawody na telewizorze w Krośnie w gronie tamtejszych działaczy „Wilków”, ale także ludzi z żużlowej centrali. Wszyscy byliśmy zdegustowani tym co zobaczyliśmy w stolicy Walii. Tor był fatalny, choć dawniej tak tam nie bywało. Zresztą, on raczej nigdy nie był specjalnie przyjazny dla Polaków. Tym razem było inaczej. Startowiec i technik Dudek udowodnił, że świetnie sobie radzi na trudnych nawierzchniach, takich jak w Teterow czy Cardiff. Anglicy byli wniebowzięci, bo ich Bewley niespodziewanie wygrał ten turniej GP. Co do młodzieży i jej GP2, to okazuje się, że po odejściu Drabika, Smektały, czy Kubery, w polskim juniorskim żużlu nie będzie zastoju. Najpierw Jakub Miśkowiak został mistrzem świata U-21, a Wiktor Lampart brązowym medalistą, teraz zaś Mateusz Cierniak zapewne też wysłucha „Mazurka Dąbrowskiego”. A my razem z nim. Triumfuje polski speedway, ale też i klany Miśkowiaków i Cierniaków (śmiech)

Twoja ocena drugiego finału IMP w Krośnie? Pełny stadion, acz tam tylko 5 tysięcy wchodzi.

Gdyby w Krośnie dobudowano nową trybunę nie w przyszłym roku, a już teraz, to byłoby tam dużo więcej kibiców. 10 tysięcy też by z pewnością przyszło, gdyby taka była pojemność stadionu. Zobaczyłem tam romantyczny żużel. W bocznych uliczkach ludzie na samochodach ciężarowych i osobowych stali, żeby dostrzec to, co się dzieje na torze! Jak słynne podniebne trybuny w Lublinie, czy dawne czasy z lat 1960/70 na polskich torach. Ten finał IMP był zaraz po nieudanej GP w Cardiff. Zawstydziliśmy Brytyjczyków. U nas bezpieczne – i pełne walki – zawody. Kto je oglądał na stadionie lub w telewizji, ten wie.

Twoja ocena ćwierćfinałów DMP? Mistrzowska Sparta, bez A. Łaguty już w sierpniu zakończyła sezon po porażce z Czewą. Poza tym awans Lublina, Gorzowa i jako trochę żałosny lucky loser Toruń, który u siebie wygrał ledwie 2 punktami ze Stalą jadącą przecież wtedy bez Vaculika, Thomsena i Palucha.

Ty się śmiejesz z Torunia (bez Sajfutdinowa), a ja uważam, że Apator kilkoma wygranymi np. z Unią Leszno (byłem wtedy na Moto Arenie), czy dwoma z Gorzowem (byłem też na jednym z tych meczów) wyszarpał sobie „Czwórkę” w tegorocznej Ekstralidze. A przecież do tej „Czwórki” faworytem nie był. Że Wrocław nie dostał się do półfinałów? Z przebiegu sezonu nie jest to niespodzianką , chociaż ambitny Andrzej Rusko do końca wierzył – jak mi mówił w przeddzień meczu – że jedzie do Częstochowy po zwycięstwo.

Czy to prawda, że Rosjanie wracają do żużla, czyli A. Łaguta do Betardu Sparty, a Sajfutdinow do Torunia? I czy Piotr Pawlicki przyjdzie do Sparty?

Co do Rosjan, to odpowiem hitem sprzed piłkarskiego Mundialu w 1982 roku: „Entliczek pętliczek, co zrobi Piechniczek – tego nie wie nikt”. Nie wiemy zatem i my, jaką decyzję podejmą FIM i PZM w tej sprawie. Mam nadzieję, że będą optymalne dla polskiego speedwaya. Co do Pawlickiego, to rozmawiałem z władzami wrocławskiego klubu na temat przyszłorocznego składu Betardu Sparty, ale zachowam to dla siebie. Wszyscy wiemy, że Piotr Pawlicki przyjaźni się z Maciejem Janowskim, że ponoć wybudował się dość blisko niego, a to rzeczywiście może się przełożyć na jego wybór nowego klubu…

Czy to dobrze, że takie transfery jak Zmarzlika z Gorzowa do Lublina (co prawda on nie powiedział, że idzie Lublina, ale i tak wszyscy wiedzą) są ogłaszane tak wcześnie? Według mnie to trochę zniszczyło mental Gorzowa, poza kontuzjami rzecz jasna. Pawlicki też zapowiedział w Unii Leszno już w lipcu, że odchodzi (choć akurat on nie zrobił tego w mediach). Piotr Baron powiedział niedawno na portalu, że od tego momentu ciężko było pozbierać „do kupy” drużynę „Byków”. Co więc z tym listopadowym okresem transferowym? Walka z transferową fikcją, którą zapoczątkował swoim oświadczeniem Zmarzlik okazała się chyba jeszcze groźniejsza od samej fikcji i nikomu niczego dobrego nie przyniosła…

Jesteś jednak niekonsekwentny, bo zawsze walczyłeś z transferową fikcją, a kiedy Zmarzlik pod presją Was – dziennikarzy, chciał z tym skończyć, to kręcisz nosem. Bartosz wcale nie osłabił tym swoim oświadczeniem gorzowskiej drużyny, bo ona bardzo pewnie, przy jego wielkim udziale, awansowała do półfinałów. Z kolei Pawlicki nie epatował swoim odejściem z Unii Leszno opinii publicznej, lecz dał czas prezesowi Rusieckiemu na uzupełnienie składu drużyny „Byków” na sezon ‘2023. To lojalne i uczciwe. Nie ma więc co robić z Pawlickiego kozła ofiarnego, że utytułowane Leszno nie awansowało do „Czwórki”. Przecież DMP z poprzedniego sezonu, czyli WTS -u Betard Sparty też w najlepszej „Czwórce” nie ma. Mnie to boli, ale też na tym polega siła polskiego żużla, iż faworyci nie mają monopolu na tytuły i medale. Do „czwórki” wraca Częstochowa, czy po kilkusezonowej przerwie Toruń.

Najbliższe imprezy żużlowe pod Twoim patronatem?

SEC w Łodzi w najbliższą sobotę, a potem w Pardubicach, finałowy turniej przewidziany na 23 września (w piątek). Plus trzeci, decydujący finał IMP w Rzeszowie 5 września (poniedziałek). Potem 2 października juniorskie (U23) drużynowe mistrzostwa Europy w Tarnowie, a tydzień później duża niespodzianka na koniec sezonu. O nią zdążysz zapytać mnie w następnym wywiadzie (śmiech).

Rozmawiał BARTŁOMIEJ CZEKAŃSKI