Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Choć od sytuacji z trzynastego wyścigu meczu Fogo Unii Leszno z For Nature Solutions Apatorem Toruń minęło już pięć dni, wciąż jest ona wiodącym tematem w środowisku żużlowym. O tym, że sędzia pomylił się przy wykluczaniu Patryka Dudka mówił m.in. Leszek Demski. Zupełnie innego zdania jest natomiast Rufin Sokołowski. Były prezes leszczyńskiego klubu sądzi, iż Piotr Pawlicki pojechał twardo, ale nie faulował rywala.

 

Feralne wydarzenie miało miejsce na drugim łuku pierwszego okrążenia. Patryk Dudek atakował drugą pozycję, a Piotr Pawlicki zdecydowanie się bronił. Ostatecznie zawodnik Aniołów odbił się od bandy i z trudem utrzymał się na motocyklu.

– W kontekście tej konkretnej sytuacji chcę zwrócić uwagę na to, że nie było momentu, którym Patryk Dudek byłby przed Piotrem Pawlickim. Pawlicki ewidentnie wywoził Dudka, ale nie sądzę, że po to, aby on uderzył w płot, ale po to, żeby go zablokować. Jak powinien zachować się Dudek? Moim zdaniem według myśli Romana Cheładze, szefa sędziów polskich z lat 80., że manetka kręci się nie tylko od siebie, ale też do siebie. Jeśli wiesz, że może nie być dla ciebie miejsca, to się tam nie pchaj. Moim zdaniem to Dudek pojechał za daleko. Liczył, że Piotr zostawi miejsce? Na to zawodnicy nie mogą liczyć. Sędzia nie powinien przerywać tego biegu. Niekiedy to jest oczywiście odruch i guzik zostaje wciśnięty – argumentuje Rufin Sokołowski.

W opiniach byłego sternika Byków często przewijają się twierdzenia, że żużel w ostatnich latach staje się znacznie mniej widowiskowym sportem. Mówi on m.in. o sposobie przygotowywania torów, pieczołowitej kontroli zawodników przy ruszaniu do wyścigu oraz werdyktach przy wspomnianych stykowych sytuacjach.

– Piotr Pawlicki na pewno nie powinien być wykluczony. Jeśli będziemy dalej iść w tę stronę, to nikt nie będzie mógł nikogo wyprzedzać. Ja napisałem na Facebooku, że powinniśmy zabronić blokowania i wyprzedzania. Najlepiej pojedźmy sto metrów na asfalcie i wszyscy będą się cieszyć. Powiem kontrowersyjnie, ale zawodnikom płaci się za widowisko. To są pieniądze takie, które przeciętni Polacy zarabiają w rok. Żużlowcom płaci się za walkę i igrzyska. Nikt nie mówi, że mają się zabijać. Jednak jeśli będzie wszystko miało być spokojnie i grzecznie jak powiedziałem wcześniej, to w tym sporcie nie będzie takich pieniędzy. Nikt tego nie będzie chciał pokazywać, a i trybuny będą puste. To wszystko zaczęło się w ogóle od tych słynnych już mikroruchów i czepiania się zawodników na starcie. Potem się dziwimy, że nie ma kibiców – kontynuuje były działacz żużlowy.

Piotr Pawlicki bezsprzecznie od pewnego czasu jest w gronie tych zawodników, o których mówi się, że jeżdżą zbyt agresywnie. Od niedzieli kibice pozwalają sobie jednak na znacznie mocniejsze określenia i wspominają m.in. o torowym bandytyzmie. Dla Sokołowskiego takie określenia są znacznie przesadzone. Były prezes uznaje go za zawodnika potrafiącego dać radość kibicom i tego, przed którym są jeszcze wielkie sukcesy.

– Linia podziału zawsze biegnie wzdłuż sympatii klubowych. Niekiedy jednak działa to w myśl zasady: „Co wolno wojewodzie…”. Kiedyś takim zawodnikiem, który mógł robić wszystko i któremu zawsze klaskano był Tomasz Gollob. Teraz jest nim Bartosz Zmarzlik. Są też zawodnicy, których uważa się za nagminnie faulujących. Wcześniej mieliśmy Adama Pawliczka, potem tę  łatkę miał Nicki Pedersen. Teraz mamy Piotra Pawlickiego. Niektórym zawodnikom pewne rzeczy łatwiej kibice wybaczają. Ja tego chłopaka nie znam dobrze osobiście, ale z obserwacji. On jest teraz takim Kmicicem polskiego żużla. Proszę mi wierzyć, że dzięki swojej postawie też skończy tak dobrze jak Kmicic – podsumowuje Rufin Sokołowski.