fot. Taylor Lanning
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W sobotę odbędzie się Grand Prix w Pradze, a na Wyspach z niecierpliwością wyczekuje się turnieju w Pradze, który w ostatnich latach był odwołany ze względu na pandemię. W oczekiwaniu na jubileuszowy turniej Speedway Grand Prix w Cardiff „Speedway Star” przypomina historie konkretnych turniejów na Millennium Stadium. Teraz na tapet został wzięty triumf Nielsa Kristiana Iversena z 2015 roku. Sam Duńczyk przyznaje, że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa w kwestii Grand Prix.

 

ŻUŻEL MOŻESZ OBSTAWIAĆ DO 500 ZŁOTYCH BEZ RYZYKA W FUKSIARZ.PL. ZAREJESTRUJ SIĘ TERAZ

Piękno cyklu Speedway Grand Prix polega na tym, że z całkiem przeciętnego występu zawodnik może szybko zmienić go w fantastyczny. Tego właśnie doświadczył Niels Kristian Iversen 4 lipca 2015 roku. Jedna trójka, dwa drugie i dwa trzecie miejsca wystarczyły wówczas, by Duńczyk dostał się do półfinałów. Jego walka najpierw z Peterem Kildemandem, a później Chrisem Holderem, przeszły do historii.

– To był wielki dzień, wspaniała noc. Nie we wszystkich biegach byłem w formie. Moja droga do finału była wyboista, ale potem już było dobrze – powiedział Iversen, cytowany przez brytyjski tygodnik. – To był jeden z tych dni, kiedy nic nie idzie jak trzeba. Przez cały turniej było trudno, ale koniec końców przezwyciężyłem to. To była wspaniała noc, której nigdy nie zapomnę – dodał.

Tory tymczasowe są tymi, które najbardziej odpowiadają temu zawodnikowi. Wygrał na nich trzy z pięciu wygranych przez siebie rund SGP. Oprócz Cardiff był to Sztokholm w 2013 roku i Kopenhaga w 2014. – Zawsze lubiłem tego typu tory – przyznał Iversen. – Te tory mi odpowiadają, lubię ich atmosferę i całą otoczkę – podkreślił.

Być może zdecydowało o tym wcześniejsze doświadczenie Duńczyka w ściganiu się w Wielkiej Brytanii. Także sam tor w Cardiff jest przez niego lubiany-nie tylko z perspektywy zawodnika, ale i kibica. – Tu zawsze jest super. Bywałem tutaj także po to, by po prostu obejrzeć ściganie – zaznaczył.

Po sezonie 2020 „Puk” opuścił szeregi zmagań o mistrzostwo świata. W tym roku eliminacje nie poszły po jego myśli, nie zamyka sobie jednak drogi do Speedway Grand Prix w przyszłości. – Nie jest tajemnicą, że chciałbym wrócić do cyklu, ale jeśli wrócę, chcę jeździć na dobrym poziomie. Nie chcę tam być dla samego faktu. Nie przynosi to wtedy przyjemności i jest do bani. Miewałem już kiepskie wyścigi oraz turnieje w historii cyklu i wtedy całość zmienia się w walkę – powiedział.

Również 2021 rok był dla niego serią niepowodzeń. – W pierwszym biegu sezonu złamałem łopatkę. Potem wróciłem na tor i ścigałem się około półtora miesiąca. Już 11 czerwca w Rybniku znów wylądowałem w szpitalu. Spędziłem jedenaście nocy w polskim szpitalu z powodu przebitych płuc oraz uszkodzonych żeber. Złamałem też mostek i trzy kręgi szyjne. Kiedy miałem przerwę z powodu kontuzji, zmarł mój tata. To była strata dla całej rodziny – przyznał.

Wydaje się, że teraz jednak wszystko jest na dobrej drodze.

– Jestem teraz w dobrej formie, zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Moim celem jest ściganie się w cyklu SEC 2022, by dostać się do cyklu SGP 2023 – podsumował.