W sobotę odbędzie się Grand Prix w Pradze, a na Wyspach z niecierpliwością wyczekuje się turnieju w Pradze, który w ostatnich latach był odwołany ze względu na pandemię. W oczekiwaniu na jubileuszowy turniej Speedway Grand Prix w Cardiff „Speedway Star” przypomina historie konkretnych turniejów na Millennium Stadium. Teraz na tapet został wzięty triumf Nielsa Kristiana Iversena z 2015 roku. Sam Duńczyk przyznaje, że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa w kwestii Grand Prix.
ŻUŻEL MOŻESZ OBSTAWIAĆ DO 500 ZŁOTYCH BEZ RYZYKA W FUKSIARZ.PL. ZAREJESTRUJ SIĘ TERAZ
Piękno cyklu Speedway Grand Prix polega na tym, że z całkiem przeciętnego występu zawodnik może szybko zmienić go w fantastyczny. Tego właśnie doświadczył Niels Kristian Iversen 4 lipca 2015 roku. Jedna trójka, dwa drugie i dwa trzecie miejsca wystarczyły wówczas, by Duńczyk dostał się do półfinałów. Jego walka najpierw z Peterem Kildemandem, a później Chrisem Holderem, przeszły do historii.
– To był wielki dzień, wspaniała noc. Nie we wszystkich biegach byłem w formie. Moja droga do finału była wyboista, ale potem już było dobrze – powiedział Iversen, cytowany przez brytyjski tygodnik. – To był jeden z tych dni, kiedy nic nie idzie jak trzeba. Przez cały turniej było trudno, ale koniec końców przezwyciężyłem to. To była wspaniała noc, której nigdy nie zapomnę – dodał.
Tory tymczasowe są tymi, które najbardziej odpowiadają temu zawodnikowi. Wygrał na nich trzy z pięciu wygranych przez siebie rund SGP. Oprócz Cardiff był to Sztokholm w 2013 roku i Kopenhaga w 2014. – Zawsze lubiłem tego typu tory – przyznał Iversen. – Te tory mi odpowiadają, lubię ich atmosferę i całą otoczkę – podkreślił.
Być może zdecydowało o tym wcześniejsze doświadczenie Duńczyka w ściganiu się w Wielkiej Brytanii. Także sam tor w Cardiff jest przez niego lubiany-nie tylko z perspektywy zawodnika, ale i kibica. – Tu zawsze jest super. Bywałem tutaj także po to, by po prostu obejrzeć ściganie – zaznaczył.
Po sezonie 2020 „Puk” opuścił szeregi zmagań o mistrzostwo świata. W tym roku eliminacje nie poszły po jego myśli, nie zamyka sobie jednak drogi do Speedway Grand Prix w przyszłości. – Nie jest tajemnicą, że chciałbym wrócić do cyklu, ale jeśli wrócę, chcę jeździć na dobrym poziomie. Nie chcę tam być dla samego faktu. Nie przynosi to wtedy przyjemności i jest do bani. Miewałem już kiepskie wyścigi oraz turnieje w historii cyklu i wtedy całość zmienia się w walkę – powiedział.
Również 2021 rok był dla niego serią niepowodzeń. – W pierwszym biegu sezonu złamałem łopatkę. Potem wróciłem na tor i ścigałem się około półtora miesiąca. Już 11 czerwca w Rybniku znów wylądowałem w szpitalu. Spędziłem jedenaście nocy w polskim szpitalu z powodu przebitych płuc oraz uszkodzonych żeber. Złamałem też mostek i trzy kręgi szyjne. Kiedy miałem przerwę z powodu kontuzji, zmarł mój tata. To była strata dla całej rodziny – przyznał.
Wydaje się, że teraz jednak wszystko jest na dobrej drodze.
– Jestem teraz w dobrej formie, zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Moim celem jest ściganie się w cyklu SEC 2022, by dostać się do cyklu SGP 2023 – podsumował.
Żużel. Niskie temperatury dały się we znaki żużlowcom. „Na szczęście miałem farelkę, którą wstawiłem sobie do boksu”
Żużel. Przed meczem zorganizowano mu helikopter. Zawody odjechał bez zdobyczy punktowej
Żużel. Odjechał dwa spotkania w jeden dzień. Teraz czeka go intensywny weekend
Żużel. Zaskakująca decyzja! Odpuszcza Anglię, by dać więcej GKM-owi
Żużel. Motor Lublin po raz kolejny zdominuje rozgrywki? „Nie można być zbytnio optymistycznym”
Żużel. Patrick Hansen pochwalił się nowymi uprawnieniami. „W zimie była nie tylko rehabilitacja”