fot. Krzysztof Sałaga
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Mecz na toruńskiej Motoarenie mógł przysporzyć kibiców o przysłowiowy zawał. Starcie obu drużyn okazało się pełne dramaturgii, a losy zwycięstwa rozstrzygnęły się w ostatnim biegu. Najlepiej punktującym zawodnikiem został Emil Sajfutdinow. O spotkaniu, a także torze opowiedział opiekun „Aniołów”, Robert Sawina.

 

For Nature Solutions Apator Toruń prowadził przez większą część spotkania. Po biegu dziesiątym przewaga wynosiła 8 punktów, więc gospodarze mogli myśleć nawet o bonusie. Ostatecznie… przegrali dwoma punktami. – Właśnie zastanawiamy się nad tym co można ewentualnie znaleźć jeśli chodzi o przyczynę, że straciliśmy w pięciu biegach 8 punktów. Roztrwoniliśmy coś co było pewne, a później okazało się, że można było mecz przegrać. Wiadomo, że zespół częstochowski to drużyna kompletna. Na biegi nominowane zabrakło nam atutów w postaci zwycięstw biegowych. Jest nam przykro z tego powodu. – mówi menedżer Apatora.

Poza kwestią wyniku spotkanie miało także ciekawy charakter, który dotyczył toru. Lwy z Częstochowy narzekały na stan toru, twierdząc, że nie powinien być dopuszczony do rozgrywania zawodów. – Ten tor wiele się nie różnił od toru z Grudziądzem czy Lublinem. Nie chciałbym na siłę spychać tematu, że to jest przyczyna naszej porażki. Potrafiliśmy z mocną drużyną częstochowską wypracować osiem punktów przewagi. Gdzieś tam nam w końcówce nie wyszło. – zakończył Sawina.