Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Nie od dziś wiadomo, że karierę żużlowca bardzo trudno jest na bieżąco łączyć z edukacją, ze względu na częste podróże po innych krajach i dosyć napięty grafik, toteż większość z nich naukę zakończyła na szkole średniej. Są jednak wyjątki – m.in. Piotr Protasiewicz, Rafał Dobrucki, czy zawodnik GKM-u, Norbert Krakowiak, którzy zdołali znaleźć czas oraz zapał do nauki i obecnie mogą pochwalić się wykształceniem wyższym. 

 

Podobnej sztuki dokonać chce Michael Haertel, który jest bliski ukończenia studiów technicznych. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem,  na początku roku 2024 Niemiec będzie bronił pracy inżynierskiej. – Mój ostatni semestr zaczyna się w sierpniu i muszę się naprawdę mocno postarać, by dobrze ukończyć studia. To mój główny priorytet – mówi 25-latek w rozmowie ze speedweek.com

W minionym sezonie Michael Haertel skupiał się głównie na żużlu. W Güstrow zajął drugie miejsce w Pucharze Wielkanocnym mając niezłych rywali przeciwko sobie, a wielkanocny turniej w Neuenknick ukończył jako zwycięzca. Pod koniec czerwca Michael Haertel wygrał Speedway Pairs Cup z MSC Cloppenburg. Z kolei jego występy w polskiej lidze w barwach Landshut Devils nie poszły po jego myśli. 25-latek postanowił zrezygnować więc z występów w naszym kraju i skupić się na własnym podwórku.

– Jeżdżę w Niemczech w pierwszej i drugiej lidze oraz w imprezach indywidualnych. W każdym razie chcę dalej rozwijać się w tej dyscyplinie i móc regularnie występować. A najważniejsze dla mnie jest to, żeby przejechać sezon bez upadków oraz kontuzji. W swojej karierze miałem ich już wystarczająco dużo, więc myślę, że wystarczy – twierdzi.

W połowie maja ubiegłego roku w Neustadt miał miejsce towarzyski czwórmecz międzynarodowy, w którym Niemiec brał udział. Wówczas w biegu finałowym Haertel uczestniczył w bardzo groźnym wypadku, po którym doznał dosyć nietypowej jak dla żużlowca kontuzji. Złamał bowiem kość oczodołu i 25-latek natychmiast został poddany operacji.

– Miałem pecha, upadłem i uszkodziłem sobie oko. Oczodół był pęknięty na górze i na dole, wszystko było całkiem połamane. Samo oko na szczęście było nienaruszone, a w kości powstawiano mi płytki. Zabieg był przeprowadzony w Klinikum Rechts der Isar w Monachium. Byłem tam w dobrych rękach, tamtejsi lekarze znów wykonali wspaniałą robotę – mówi.

Po sześciu tygodniach absencji zawodnik Diabłów powrócił na tor, choć nie było mu łatwo. – Mimo przerwy udało mi się odjechać dobre zawody w Güstrow, ale miałem upadek w Stralsundzie w pierwszej Bundeslidze z Baumannem i Huckenbeckiem i trochę ucierpiało moje ramię. W rezultacie nie byłem w najlepszej formie na mistrzostwa Niemiec na żużlu w Herxheim. Mimo to, udało mi się jak najlepiej wykorzystać sytuację zajmując ostatecznie czwarte miejsce – oznajmia 25-latek.

Celem Michaela Haertela jest zakwalifikowanie się do Grand Prix 2024 na długim torze. – Chcę spróbować swoich sił w Grand Prix Challenge w La Reole, aby zakwalifikować się do cyklu w sezonie 2024. Nie będzie łatwo, bo jest kilku mocnych kierowców, w tym sporo młodych. Mimo wszystko chcę spróbować, bo żużel na długim torze znów sprawia mi radość – podsumowuje.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Nicki Pedersen: Speedway to część mnie. Wciąż pałam miłością do tego sportu

Żużel. Piotr Protasiewicz zapowiedział turniej pożegnalny! Impreza odbędzie się w Zielonej Górze