Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Od momentu wybuchu wojny na Ukrainie żużlowi kibice żyją nie tylko licznymi akcjami pomocowymi, ale również kwestią dotyczącą tego, czy rosyjskich zawodników należy wyrzucić ze wszystkich rozgrywek. Michał Sikora, prezes Polskiego Związku Motorowego, przyznaje, że jego zdaniem na razie ta sytuacja nie ma jednego najlepszego rozwiązania.

 

Pierwszym z ruchów światowej federacji było odwołanie rundy Grand Prix w Togliatti. Władze światowego żużla zakomunikowały, że nie widzą możliwości rozgrywania indywidualnych mistrzostw świata na terenie Rosji. Jak się okazuje, wpływ na tę decyzję mieli polscy działacze.

– Tak, jako PZM działaliśmy w tej sprawie już w weekend. Rozmawiałem na ten temat z prezesem Viegasem i mówiłem, że ta runda jest niemożliwa do rozegrania. Cieszę się, że decyzja w tej sprawie nastąpiła bardzo szybko, bo to był niezwykle istotny i potrzebny sygnał dla całego środowiska – mówi Sikora w rozmowie z serwisem polskizuzel.pl.

Spora część środowiska uważa, że wspomniany ruch, to przy działaniach rosyjskich władz zdecydowanie za mało. Mówi się już nie tylko o wykluczeniu reprezentacji Rosji czy Rosjan startujących w Grand Prix, ale także o zakazie startów dla zawodników Sbornej w rozgrywkach ligowych.

– FIM też zastanawia się nad tym, co zrobić, bo tak ekstremalnych sytuacji, jak obecna nie reguluje żaden kodeks sportowy. W tej chwili możemy tylko gdybać. Osobiście nie widzę na razie jednego najlepszego rozwiązania. Mam też oczywiście swoje przemyślenia. Z jednej strony zgadzam się z tym, że rosyjscy sportowcy są niewinni, ale jest też druga strona medalu. Jeśli oni nie zostaną wykluczeni, to za chwilę może dojść do wydarzenia sportowego, w którym Ukrainiec nie bierze udziału, bo walczy o swój kraj, a startuje w nim Rosjanin. I co wtedy? Tego niestety nie da się obronić. Rozumiem zatem głosy, że sankcje będą mieć sens, jeśli włączą się w nie wszyscy. Tak samo jest z system SWIFT czy zakazami lotów. FIM musi to dobrze przemyśleć – podkreśla szef polskiego żużla.

Dla polskich działaczy ważne jest to, że na ten moment nie pojawiły się ze strony zawodników żadne wyrazy poparcia Władimira Putina. Tak uczynili niestety przedstawiciele innych dyscyplin jak skoków narciarskich czy boksu.

– Nie śledzę wypowiedzi każdego zawodnika. Nikt przy zdrowych zmysłach nie może jednak potwierdzić słuszności działań rosyjskich. W żużlu takich postaw na szczęście nie widziałem. Miały one miejsce w innych dyscyplinach, gdzie z ust Rosjan mogliśmy usłyszeć skandaliczne słowa o operacji pokojowej lub manifestowanie ich flagi. To niedopuszczalne i należy to stanowczo potępiać. Cieszę się jednak, że w Polsce pomagamy na tak dużą skalę. Pozostaje tylko wierzyć, że ten koszmar jak najszybciej się zakończy – podsumowuje Michał Sikora.