W sobotnim finale Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów Franciszek Karczewski zajął czwarte miejsce. Zawodnik Cellfast Wilków Krosno zgromadził tyle samo punktów, co trzeci Casper Henriksson, również miał na swoim koncie dwie trójki, dwójkę, ale zamiast zera – wykluczenie za upadek. W swoim pierwszym starcie młody żużlowiec zanotował upadek jadąc na drugim miejscu, a wszystko przez brudne gogle.
– Chciałem zerwać zrywkę, nie udało się za pierwszym razem, dopiero za drugim i jak już to zrobiłem, to za szybko zaczął się łuk – tłumaczył Franciszek Karczewski na antenie Motowizji. – Nie myślałem o tym, żeby zrzucać gogle. Po prostu niewiele widziałem przez błoto, tor w Nagyhalasz jest krótki, króka prosta, tor śliski i było po wszystkim… – dodał.
-Bez wątpienia to najdziwniejszy powód upadku w mojej karierze – przyznał z uśmiechem.
Najdziwniejszy i chyba można zaryzykować stwierdzenie, że najbardziej kosztowny, bo gdyby Karczewski dojechał na drugim miejscu, na którym się znajdował w momencie upadku, to znalazłby się na podium zawodów IMEJ.
Żużel. Landshut prawie wysprzedane! Emocji, piwa i golonki nie zabraknie
Żużel. Kibice Falubazu wstrzymali oddech. Niebezpieczny upadek podstawowego juniora!
Żużel. 31 procent objętości Grand Prix! Kolejny rekord Motoru
Żużel. Pickering bohaterem derbów! Liga nabiera tempa
Żużel. Menedżer Huckenbecka: Nie podpalamy się. Landshut to normalny turniej (WYWIAD)
Żużel. Mateusz Cierniak z pierwszym biegowym zwycięstwem w GP. Mówi o kolejnym celu