Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Sezon 2019 nie był udany dla Stali Gorzów. Podopieczni Stanisława Chomskiego musieli w tym roku bronić się przed spadkiem z PGE Ekstraligi. Stalowcy zajęli siódme miejsce na koniec sezonu, co jednak wówczas nie dawało im jeszcze pewnego utrzymania. Był to bowiem ostatni rok, w którym rozgrywano baraże, a gorzowianie musieli odjechać dwumecz z drużyną z Ostrowa Wielkopolskiego.

 

6 października odbył się mecz w Gorzowie, a tydzień później Stalowcy mieli udać się do Ostrowa Wielkopolskiego. Wiadomo jednak, że pogoda w październiku jest bardzo niepewna, więc istniało ryzyko, że ze względów pogodowych mogą nastąpić pewne opóźnienia. 19 października z kolei swój ślub miał zaplanowany Szymon Woźniak. Mistrz Polski z 2017 roku miał prawo czuć się nieco zestresowany – gdyby rewanżu nie udało się odjechać w pierwotnym terminie, mógł on zostać przełożony na kolejny weekend. To z kolei kolidowałoby ze ślubem żużlowca.

– Trochę ręka się pociła, by nic się tam nie przesunęło, bo inaczej na swój ślub mógłbym dojechać trochę później. Ślub był 19 października 2019 roku, a tydzień wcześniej mieliśmy odjechać baraż z Ostrovią, bo Stal walczyła wówczas o utrzymanie. A wtedy z tą pogodą było kiepsko. Istniało niebezpieczeństwo, że gdyby ten rewanż w Ostrowie się nie odbył ze względów pogodowych, to mógłby zostać przełożony na kolejny weekend. Czyli w weekend mojej ceremonii – wspomina Szymon Woźniak w podcaście „Mówi się żużel”

Żużlowiec przed startem dwumeczu podzielił się swoimi obawami ze szkoleniowcem Stali, Stanisławem Chomskim. Okazuje się, że trener znalazł wyjście z tej sytuacji.

– Przed pierwszym meczem w Gorzowie rozmawiałem z trenerem Chomskim i mówiłem mu o moich wątpliwościach. Notabene trener Chomski też był zaproszony, więc jemu również zależało. Powiedział mi tak: „Szymon, jak w Gorzowie nap*****lisz punktów, to do Ostrowa już nawet nie musisz jechać (śmiech) – zdradza Woźniak.

Ostatecznie mecz odbył się w pierwotnym terminie, a żużlowiec mógł odetchnąć i w spokoju przygotowywać się do ślubu. Na weselu pojawili się koledzy z toru Woźniaka, lecz nie w pełnym składzie.

– Był Bartek (Zmarzlik – dop.red.), „Buczek”. Miał być Emil (Sajfutdinow – dop.red.), ale nie mógł przyjechać. Grzesiek Walasek nie dojechał z przyczyn  do dzisiaj niewyjaśnionych (śmiech). Godzinę przed weselem napisał, że go nie będzie. Miał być również Zengi, ale ze względu na problemy z nogą też musiał odpuścić. Więcej żużlowców miało być, niż było – przyznał.