Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Żużlowy weekend za nami. W najwyższej klasie rozgrywkowej już wiemy, kto zakończył sezon, a kto przeszedł do półfinałów. Na zapleczu PGE Ekstraligi natomiast rozpoczęliśmy walkę o awans do najlepszej czwórki. Czas na weryfikację poprzez wskazanie plusów i minusów tej kolejki.

 

Ćwierćfinałowe spotkania w PGE Ekstralidze zakończone, poznaliśmy półfinalistów. Są to drużyny: Betard Sparty Wrocław, Platinum Motoru Lublin, Tauron Włókniarza Częstochowa oraz For Nature KS Apatora Toruń. Sporym zaskoczeniem można określić postawę drużyny z Torunia, która przeciwko oczekiwaniom większości ekspertów weszła do półfinałów. W półfinale zmierzą się z Spartą, co oznacza, że Lwy wyruszą na starcie z lubelskimi Koziołkami.

W pierwszej lidze natomiast ruszyła pierwsza faza rundy play-off. Kolejny pokaz mocy zaprezentowała drużyna Enea Falubazu Zielona Góra, która rozbiła Zdunek Wybrzeże Gdańsk. Dużo więcej emocji było w niemieckim Landshut, gdzie miejscowi przegrali z Abramczyk Polonią Bydgoszcz tylko o jedno oczko. Spore zwycięstwo odniósł także ROW Rybnik, pokonując Arged Malesę o dwanaście punktów.

PLUSY KOLEJKI:

Paweł Przedpełski – Nie sposób wymienić tutaj wychowanka Apatora Toruń. Przedpełski w ostatnim czasie zmaga się z urazem ręki, przez co w poprzednim tygodniu nie trenował. Jednak to, co zrobił w Lublinie przeszło pewnie najśmielsze oczekiwania kibiców z Grodu Kopernika. 28-latek zdobył najwięcej punktów dla swojej drużyny, bo aż dwanaście i to głównie dzięki jego postawie fani Aniołów mogą cieszyć się play-offami. Występ był świetny, w końcu za swoimi plecami udało mu się zostawić takich zawodników, jak: Bartosza Zmarzlika, Jarosława Hampela czy Fredrika Lindgrena.

Daniel Bewley – Ostatnie spotkania Brytyjczyka były bardzo przeciętne. Przez trzy starcia nie potrafił osiągnąć dwucyfrówki. W niedzielę we Wrocławiu nastąpiło przełamanie, a utalentowany 24-letni żużlowiec zdobył trzynaście punktów. To właśnie jego punktów brakowało w ostatnim czasie, a teraz zrobił to, na co go zdecydowanie go stać. W efekcie, między innymi dzięki poprawie Dana, Sparta może się cieszyć pierwszym miejscem po rundzie ćwierćfinałowej.

Janusz Kołodziej – Pomimo porażki i odpadnięcia Unii Leszno, brak Kołodzieja w tym zestawieniu byłby absolutnym absurdem. 15 punktów na terenie najsilniejszej drużyny w rundzie zasadniczej może budzić ogromny podziw. „Koldi” jako jedyny ze swojej drużyny zdobył dwucyfrówkę, zachowując nadzieję na awans do biegów nominowanych. Niestety dla kibiców Byków nie miał on zbyt dużego wsparcia w kolegach, przez co sezon ligowy w Polsce dla Unii w niedzielę się zakończył.

Kim Nilsson – Szwed po kontuzji zanotował kolejny, fantastyczny występ u siebie. 14+2 to najlepszy wynik na torach pierwszoligowych minionego weekendu. To on razem z Dimitrim Berge oraz Norickiem Bloedornem niemal odrobili straty „Diabłów”. Patrząc na biegi z udziałem Nilssona, gospodarze byli łącznie o dwanaście punktów lepsi. To tylko pokazuje jak udany mecz zanotował szwedzki zawodnik.

Patrick Hansen – 25-latek przy Gliwickiej miewał różne występy, jedne były lepsze, a drugie nieco słabsze. Jednak na fazę play-off zmobilizował się wyjątkowo, notując najlepszy swój wynik w tym roku na domowym torze. W spotkaniu z Arged Malesą był najlepiej punktującym zawodnikiem dnia, zaznaczając pozycję lidera. Pod względem sportowym nie mógł wybrać lepszego momentu na ogłoszenie decyzji, co do pozostania w Rybniku. Z pewnością można Duńczyka określić ojcem zwycięstwa.

MINUSY KOLEJKI:

Grzegorz Zengota – Żużlowiec Unii Leszno w rewanżowym spotkaniu zdobył jedynie cztery punkty. Na trasie popełniał sporo błędów, chociażby ten w biegu trzynastym. Kiedy to goście wyszli na podwójne prowadzenie, to Zengi odprowadził na szeroką Kołodzieja, co wykorzystali goście. W rundzie zasadniczej pojechał we Wrocławiu lepsze spotkanie, gdyby nawiązał do tego w niedzielę, to goście walczyliby o awans do samego końca.

Piotr Pawlicki – Wychowanek Byków w spotkaniu przeciwko macierzystej drużynie robił dużo szumu, ale niewiele z tego wynika w rozpisce punktowej. Trzy punkty w czterech biegach to bardzo słaby bilans, jak na zawodnika takiego kalibru. Widać, że Pawlicki ma problemy z dopasowaniem na Stadionie Olimpijskim, gdyż na wyjazdach notuje o wiele lepsze wyniki. U zawodnika takiej klasy nie powinno być takich problemów, tym bardziej, że miał cały sezon, aby rozgryźć domowy tor we Wrocławiu.

Emil Sajfutdinow – Koniec końców Apator wywalczył awans do fazy play-off, ale mało co i postawa Rosjanina mogłaby zdecydować o braku tego sukcesu. Najskuteczniejszy zawodnik w tym sezonie Apatora wywalczył jedynie siedem oczek. Dla odmiany w dziewiątej kolejce w Lublinie zdobył aż piętnaście punktów. Dodatkowo w kluczowym momencie, czyli czternastym biegu, złapał wykluczenie przez co osamotniony Patryk Dudek przegrał bieg podwójnie. Gorszy mecz Emila, lider w takim momencie powinien ciągnąć drużynę do góry.

Olivier Berntzon – Szwed w poprzednim tygodniu zaliczył mocną kraksę na torze w Ostrowie Wielkopolskim. To jednak nie może być usprawiedliwieniem jego słabego wyniku w Rybniku. Na torze w zasadzie nie miał niczego, ani szybkości, ani startów, ani pomysłu. W efekcie pojechał tylko dwa biegi, zdobywając jeden punkt. Jedynym zawodnikiem, którego pokonał był… Kacper Tkocz. Ten występ ostatecznie może zaważyć o wyniku drużyny w tabeli po meczach ćwierćfinałowych.

Mateusz Szczepaniak – Sam Szczepaniak oraz kibice z pewnością zupełnie inaczej wyobrażali sobie występy zawodnika w tym sezonie. W pewnym momencie wydawało się, że zawodnik zaczął się rozkręcać. Jednak ostatnie dwa występy pokazały, że tak nie jest. Wynik 2+1 w trzech startach, to słaby rezultat. Kibice oczekiwali, że transfer Szczepaniaka spowoduje nawiązanie walki z drużyną Falubazu Zielona Góra. Jeden bieg mógł zaważyć na porażce Abramczyk Polonii, a gdyby tak się stało, to solidnie grillowany byłby właśnie 36-letni żużlowiec pochodzący z Ostrowa Wielkopolskiego.