ZOOleszcz GKM Grudziądz znalazł się w gronie ekip, które w ostatnich dniach musiały wprowadzić plan B po zmianie decyzji jednego z zawodników. Na rozstanie z grudziądzanami zdecydował się kolejny z nabytków Cellfast Wilków Krosno – Krzysztof Kasprzak. Marcin Murawski, prezes Gołębi, nie kryje rozczarowania postawą zawodnika, ale wierzy, że jego zespół nie będzie słabszy niż w tym roku.
O zmianie barw przez Kasprzaka zrobiło się głośno niecałe dwa tygodnie temu. 38-latek przystał na bardzo dobrą ofertę beniaminka PGE Ekstraligi, który zawzięcie walczy o to, aby nie podzielić losu Arged Malesy Ostrów Wielkopolski i w słabym stylu po roku wrócić do eWinner 1. Ligi.
– To na pewno był bardzo mocny szok. Krzysztofowi bardzo mocno zaufałem. Podczas jego pobytu w naszym klubie daliśmy mu wiele szans i pomagaliśmy w wielu sytuacjach. Temat zamknięty na zawsze – mówi nam Marcin Murawski.
Informacja o zmianie planów wicemistrza świata z 2014 roku była dla GKM-u sporym ciosem przede wszystkim dlatego, że działacze dowiedzieli się o niej bardzo późno. Na giełdzie transferowej nie pozostało już wielu wartościowych zawodników, którzy byliby w stanie załatać dziurę w składzie.
– Wiadomość o zmianie decyzji Krzysztof przekazał telefonicznie. Wcześniej dowiedziałem się o tym od jednego z prezesów. Podejrzewam jednak, że gdyby te informacje nie ukazały się w mediach, to chwilę by to jeszcze potrwało nim byśmy się dowiedzieli. Przez to właśnie żal jest większy. Moim zdaniem to, że dowiedzieliśmy się tak późno nie jest przypadkiem – komentuje sternik ekipy z Hallera 4.
– Wcześniej mogliśmy wybierać. Rozważyć można było chociażby przedłużenie umowy z Przemkiem Pawlickim, bo przecież prowadziliśmy z nim rozmowy. Mieliśmy też oferty od innych zawodników niezłej wartości. Finalnie postawiliśmy na Krzysztofa i wyszło jak wyszło. Czas gdy się dowiedziałem nie był przypadkowy. Zrobimy jednak wszystko, aby zawodnik, który do nas dołączy był na lepszym poziomie niż Krzysztof. Dostanie wsparcie i głęboko wierzymy w jego progres w naszym zespół – kontynuuje.
GKM potrzyma kibiców w niepewności jeszcze przez nieco ponad tydzień. Gala podsumowująca ubiegłoroczne rozgrywki odbędzie się bowiem 4 listopada. Wtedy też fani Gołębi poznają następcę Kasprzaka.
– Tegoroczna giełda transferowa pokazuje, że w dzisiejszych czasach nie można być niczego pewnym. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to na naszej gali 4 listopada przedstawimy zespół. Prowadzimy jeszcze rozmowy uzupełniające, których finalizacja sprawiłaby, że ta kadra byłaby mocniejsza. Szkielet mamy już jednak gotowy – wyjaśnia nasz rozmówca.
W środowisku coraz głośniej mówi się o tym, że nowymi twarzami w zespole mają być Max Fricke oraz Mateusz Szczepaniak. Jak zatem na papierze w porównaniu z tegorocznymi rozgrywkami prezentuje się siła nowego GKM-u?
– Podkreślam, że nazwiska zawodników na sezon 2023 ogłosimy 4 listopada. Trudno powiedzieć czy będziemy mocniejsi. Ten sezon pokazał, że każde deklaracje weryfikuje tor. Z tych założeń później często niewiele wychodzi. Uważam, że nasza nowa drużyna będzie miała dużo ambicji. Jest trochę odmłodzona i jest szansa na to, że będzie lepsza – podsumowuje Marcin Murawski.
CZYTAJ TAKŻE:
Żużel. Rekiny się nie zatrzymują! Orzeł w coraz większym kryzysie (RELACJA)
Żużel. Deszcz nie pozwolił odjechać 15 biegów! Wybrzeże wciąż bez zwycięstwa! (RELACJA)
Żużel. Derby Ziemi Lubuskiej powracają! Rozzłoszczone Lwy chcą ograć Motor (ZAPOWIEDŹ)
Żużel. W Gorzowie podtrzymają tradycję. Będzie międzynarodowo
Żużel. Gospodarze po odrodzenie i oddech. Goście o udowodnienie potencjału (ZAPOWIEDŹ)
Żużel. Anders Thomsen niezadowolony ze swoich występów. Odbuduje się w derbach?