Żużel. Prezes GKM-u z dużym żalem do Kasprzaka. „To, że dowiedzieliśmy się tak późno nie jest przypadkiem”

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

ZOOleszcz GKM Grudziądz znalazł się w gronie ekip, które w ostatnich dniach musiały wprowadzić plan B po zmianie decyzji jednego z zawodników. Na rozstanie z grudziądzanami zdecydował się kolejny z nabytków Cellfast Wilków Krosno – Krzysztof Kasprzak. Marcin Murawski, prezes Gołębi, nie kryje rozczarowania postawą zawodnika, ale wierzy, że jego zespół nie będzie słabszy niż w tym roku.

 

O zmianie barw przez Kasprzaka zrobiło się głośno niecałe dwa tygodnie temu. 38-latek przystał na bardzo dobrą ofertę beniaminka PGE Ekstraligi, który zawzięcie walczy o to, aby nie podzielić losu Arged Malesy Ostrów Wielkopolski i w słabym stylu po roku wrócić do eWinner 1. Ligi.

– To na pewno był bardzo mocny szok. Krzysztofowi bardzo mocno zaufałem. Podczas jego pobytu w naszym klubie daliśmy mu wiele szans i pomagaliśmy w wielu sytuacjach. Temat zamknięty na zawsze – mówi nam Marcin Murawski.

Informacja o zmianie planów wicemistrza świata z 2014 roku była dla GKM-u sporym ciosem przede wszystkim dlatego, że działacze dowiedzieli się o niej bardzo późno. Na giełdzie transferowej nie pozostało już wielu wartościowych zawodników, którzy byliby w stanie załatać dziurę w składzie.

– Wiadomość o zmianie decyzji Krzysztof przekazał telefonicznie. Wcześniej dowiedziałem się o tym od jednego z prezesów. Podejrzewam jednak, że gdyby te informacje nie ukazały się w mediach, to chwilę by to jeszcze potrwało nim byśmy się dowiedzieli. Przez to właśnie żal jest większy. Moim zdaniem to, że dowiedzieliśmy się tak późno nie jest przypadkiem – komentuje sternik ekipy z Hallera 4.

– Wcześniej mogliśmy wybierać. Rozważyć można było chociażby przedłużenie umowy z Przemkiem Pawlickim, bo przecież prowadziliśmy z nim rozmowy. Mieliśmy też oferty od innych zawodników niezłej wartości. Finalnie postawiliśmy na Krzysztofa i wyszło jak wyszło. Czas gdy się dowiedziałem nie był przypadkowy. Zrobimy jednak wszystko, aby zawodnik, który do nas dołączy był na lepszym poziomie niż Krzysztof. Dostanie wsparcie i głęboko wierzymy w jego progres w naszym zespół – kontynuuje.

GKM potrzyma kibiców w niepewności jeszcze przez nieco ponad tydzień. Gala podsumowująca ubiegłoroczne rozgrywki odbędzie się bowiem 4 listopada. Wtedy też fani Gołębi poznają następcę Kasprzaka.

– Tegoroczna giełda transferowa pokazuje, że w dzisiejszych czasach nie można być niczego pewnym. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to na naszej gali 4 listopada przedstawimy zespół. Prowadzimy jeszcze rozmowy uzupełniające, których finalizacja sprawiłaby, że ta kadra byłaby mocniejsza. Szkielet mamy już jednak gotowy – wyjaśnia nasz rozmówca.

W środowisku coraz głośniej mówi się o tym, że nowymi twarzami w zespole mają być Max Fricke oraz Mateusz Szczepaniak. Jak zatem na papierze w porównaniu z tegorocznymi rozgrywkami prezentuje się siła nowego GKM-u?

– Podkreślam, że nazwiska zawodników na sezon 2023 ogłosimy 4 listopada. Trudno powiedzieć czy będziemy mocniejsi. Ten sezon pokazał, że każde deklaracje weryfikuje tor. Z tych założeń później często niewiele wychodzi. Uważam, że nasza nowa drużyna będzie miała dużo ambicji. Jest trochę odmłodzona i jest szansa na to, że będzie lepsza – podsumowuje Marcin Murawski.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Martin Vaculik: Wielbłądem nie jestem. Moja przyszłość znana była latem – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Jan Kvech zostanie wypożyczony? Jest chętny na usługi Czecha – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)