Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Od pewnego czasu w środowisku żużlowym można zaobserwować znaczną poprawę estetyki. Organizatorzy rozgrywek dbają o to, aby każdy zawodnik zespołu występował w jednolitym stroju, coraz większą wagę przykłada się też do strojów żużlowców na zawody indywidualne. Jedną z firm, które pomagają przedstawicielom czarnego sportu dobrze wyglądać podczas zawodów jest ApexClan. O zaangażowaniu w żużel, zmianach estetycznych w dyscyplinie oraz współpracy z takimi zawodnikami jak Bartosz Zmarzlik, Martin Vaculik czy Patryk Dudek rozmawiamy z Radosławem Hutnikiem.

 

Pańska firma zajmuje się m.in. oklejaniem motocykli oraz kasków i jest mocno rozpoznawalna na całym świecie. Zacznijmy od tego skąd pomysł na upiększanie sportów motocyklowych?

Wszystko zaczęło się od tego, że brałem udział w Pucharze Polski czy Mistrzostwach Europy w wyścigach motocyklowych na asfalcie. Kilka lat temu pojechałem na tor wyścigowy i okazało się, że wszyscy mają brzydkie motocykle. Jestem z wykształcenia grafikiem i tak się narodził pomysł, żeby innym „zrobić” ładniejsze motocykle.

Trudno było przekonać innych zawodników do tego, że warto pomyśleć nad poprawą estetyki motocykli?

Oczywiście nikt na początku nie chciał się w to bawić. Wszyscy narzekali, że brakuje na to pieniędzy, bo sport motocyklowy jest bardzo drogi. Ja cały czas odpowiadałem, że na takie brzydkie motocykle nawet ja nie chciałbym nakleić loga swojej małej firmy. Potoczyło się to tak, że ja okleiłem sobie swój motocykl i pokazałem wszystkim chłopakom jak to może wyglądać. Z czasem pojawiło się zainteresowanie i zgłaszali się do nas kolejni klienci, którzy chcieli się dobrze prezentować. Pojawił się chociażby projekt dla reprezentacji Polski w wyścigach długodystansowych. Następnie doszedł m.in. Wójcik Racing Team. Zaczęliśmy tworzyć projekty dla całych ekip, łącznie z ciężarówkami, busami, kombinezonami i kaskami. Takie były początki.

Żużel. Vaculik otrzymał prestiżową nagrodę. „Obiecuję, że na torze dam z siebie wszystko” – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Jak zatem doszło do pierwszego kontaktu Waszej firmy z żużlem?

Odezwał się do mnie jeden z żużlowych menadżerów – Mateusz Wójcik. Okazało się, że jesteśmy z tego samego miasta. Dodatkowo mieliśmy wspólne zainteresowania. Z tej współpracy narodziło się parę ciekawych projektów. 2024 rok jest trzecim, w którym współpracujemy z żużlowcami. Dla nas to było odkrywcze  doświadczenie, bo nie ma co ukrywać, że żużel różni się od innych dyscyplin motocyklowych. Chodzi chociażby o materiały, zastosowanie, trwałość tych materiałów. Jest dużo niuansów, które trzeba dopracować. Początkowo traktowaliśmy to jako eksperyment. Po pierwszym roku zebraliśmy odpowiednią wiedzę i stwierdziliśmy, że warto działać dalej. W żużlu są to głównie projekty owiewek. Robimy też projekty na kombinezony, busy, różnego rodzaju gadżety. Przed sekundą skończyłem robić bidon dla Janka Kvecha…

Którym jeszcze żużlowcom pomagacie?

Zaczynając od samej góry, to mogę powiedzieć o Bartku Zmarzliku. Dla niego tworzymy chociażby kaski. Do tego są z nami tacy zawodnicy jak Martin Vaculik, Vaclav Milik, Grzegorz Zengota, Szymon Woźniak, Rohan Tungate, a także Patryk Dudek.


Jak taka współpraca wygląda? Żużlowiec uczestniczy w całym procesie, sugeruje to, jakie kolory chciałby mieć na elementach swojego sportowego ekwipunku?

My mamy kilka takich zasad, które wprowadziliśmy do współpracy ze sportowcami. Wiemy, że osoba, która decyduje się na taki ruch zmienienia czegoś w swojej estetyce zwraca uwagę na detale. Chce się wyróżniać, nadać charakter temu, co robi. My działamy tak, że dla jednej osoby robimy jeden unikatowy projekt. Jedną z naszych zasad jest to, że nie powtarzamy projektów. Nasze dzieła spełniają więc kryteria dzieł sztuki. Proces twórczy wygląda tak, że siadamy z zawodnikiem i wysłuchujemy potrzeb. Jedni są bardziej konkretni, inni mniej. Następnie my pokazujemy projekt i sprawdzamy wspólnie wizualizację.

Ważne są też wszelkie obwarowania techniczne. Musimy brać pod uwagę to, co jest w regulaminie. Góra kasku chociażby nie może być zaklejona, a jednorodna do pewnego poziomu. Nad tym wszystkim trzeba pomyśleć. Dochodzą do tego kwestie biznesowe. Wiadomo, że jeden sponsor musi być większy, a inny mniejszy. Mogę powiedzieć, że jest to fuzja wyobraźni naszej i sportowca, a także regulaminów.

Sport to jednak niejedyna dziedzina, w której się obracacie. W Waszym portfolio jest także m.in. współpraca z takim gigantem jak Hewlett Packard…

Hewlett Packard skontaktował się z nami i usłyszeliśmy, że skoro robimy różne dziwne rzeczy, to może pomożemy im zaprojektować nową serię drukarek, która pomoże im pracować. Ja się oczywiście zgodziłem. Teraz projekty, które drukujemy dla chłopaków są drukowane na drukarce prototypowej. Staliśmy się po części konstruktorami, bo razem stworzyliśmy drukarkę, ale także jesteśmy ambasadorami marki. Wyszło więc tak, że malutka firma zaczęła współpracować z kolosem. HP mogłaby przecież kupić sobie 100 takich firm jak my, ale oni podeszli to tematu bardzo partnersko. Oni nas słuchali, spotykali się z nami i słuchali porad. Nie ukrywam, że jest to dla nas duża rzecz. Takie współprace też nam się zdarzają.


Wracając do żużla, można powiedzieć, że teraz macie najgorętszy czas w roku, gdy wszyscy szykują się do sezonu?

Zdecydowanie tak, choć ten najgorętszy okres zaczyna się wcześniej, gdy zawodnicy składają projekty. Ważna jest dla nas dobra komunikacja, bo robimy projekty na bieżąco i chcemy, aby zawodnik był ostatecznie zadowolony z tego, jak to dzieło wygląda.

Można wymierzyć ile trwa proces przygotowania kasku dla zawodnika czy w każdym przypadku jest to kwestia indywidualna?

Oczywiście mamy wypracowane już pewne standardy. Zrealizowaliśmy około 700 projektów, więc pewne nawyki są wdrożone. Nie ukrywam, że zajmuje nam to wszystko mniej czasu niż kilka lat temu. Nie powiem jednak też, że taki projekt zrobimy w kilka dni. Wszystko trzeba ustalić, ewentualnie zmodyfikować projekt. Obraliśmy taki przybliżony czas na realizację jednego zlecenia i są to dwa tygodnie. W tym czasie przygotowujemy projekt, pokazujemy, wprowadzamy projekty, drukujemy, oklejamy i sprawdzamy czy wszystko działa. To jest ręczna robota, więc musi być doskonała. Sprawdzamy czy wszystko jest dobrze oklejone czy nic nie odpada. Połowa czasu to właśnie te testy, aby wszystko było trwałe i użyteczne. Sponsorzy chcą w końcu jak najdłużej być na tym motocyklu czy kasku.

Żużel. Legenda żużla mówi pas. W Polsce już nie pojedzie – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

A jak szybko konieczna jest ponowna wizyta u Państwa? Wiadomo, że żużlowcy obrywają szprycą i pewnie powoduje to niszczenie Waszej pracy…

Pytanie jest podchwytliwe i odpowiedź też taka będzie. Materiały są trwałe tym dłużej, im zawodnik częściej dojeżdża do mety na pierwszym miejscu (śmiech – dop.red.).

fot. Mateusz Wójcik

To tak, jak z kontuzjami. Bartosz Zmarzlik rzadko ich doznaje, bo zazwyczaj ściga się bez kontaktu z rywalami…

Dokładnie tak. Szpryca leci na tych z tyłu, więc oni są bardziej narażeni na uszkodzenia. Nie dość, że lepsi zbierają więcej punktów, to jeszcze oszczędzają w przypadku oklejania.

Dopytam też o reakcje żużlowców na Wasze projekty. Widać, że im bardzo zależy na tym, aby to wszystko ładnie wyglądało?

Zdecydowanie. Mogę powiedzieć, że w końcu w sporcie motocyklowym zaczęliśmy zwracać uwagę na to, jak wyglądamy. To sport coraz bardziej aktywny medialnie. Wygląd bardzo się liczy. Teraz każdy element jest bardzo istotny. Sponsorzy chętniej pojawią się na materiałach zawodnika, który wygląda w stu procentach profesjonalnie. Wygląd żużlowca potrafi naprawdę sporo zmienić. Przykładowo, gdy mamy jakieś jego barwy, to często przekłada się potem na gadżety, które kibice ubierają na stadionie. Estetyka stała się także w żużlu bardzo ważna.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA

Masz temat, który powinniśmy poruszyć na PoBandzie? Napisz do autora: [email protected]