Po dwóch latach kończy się przygoda Maxa Fricke w Stelmet Falubazie Zielona Góra. W tym roku Australijczyk wywiązał się z roli lidera zielonogórzan i był o krok od powrotu do PGE Ekstraligi z Myszką Miki na plastronie. Zawodnik przyznaje, że mocno przeżywał przegrany dwumecz finałowy i podkreśla, iż w ekipie z W69 czuł się doskonale.
26-latek zakończył sezon bardzo poważnym upadkiem. Po starciu z Mateuszem Szczepaniakiem zawodnik z impetem uderzył w dmuchaną bandę. Badania wykazały złamanie mostka, pęknięcie łopatki, stłuczenie płuc oraz wstrząs mózgu. Teraz żużlowiec dochodzi do pełnej sprawności.
– Z tygodnia na tydzień, z dnia na dzień czuję się coraz lepiej. Widzę znaczną poprawę i można powiedzieć, że wracam do życia. Oczywiście jakiś ból jeszcze mi doskwiera, ale jest już znacznie lepiej – mówi Fricke dla klubowych mediów.
Kraksa w czternastej gonitwie sprawiła, że żużlowiec długo po meczu dowiedział się tego, jaki był ostateczny rezultat. Wygrana 49:41 nic Falubazowi nie dała. Cellfast Wilki okazały się w dwumeczu lepsze o dwa oczka.
– Byłem wtedy w szpitalu, po jakichś badaniach, prześwietleniach i długo nie znałem końcowego wyniku meczu. Później byłem zdewastowany. Trudno było mi to przyjąć. Raz, że byłem w szpitalu i nie mogłem pomóc drużynie. Dwa, że wiem jak rozczarowani byli nasi kibice i wszyscy w klubie. Nie udało nam się zrealizować zakładanego celu i było mi smutno. Każdy z nas dał z siebie wszystko w tym roku i byliśmy naprawdę blisko – komentuje zawodnik z Mansfield.
Zgodnie z przewidywaniami, uczestnik cyklu Grand Prix nie zdecydował się na kolejny rok jazdy w eWinner 1. Lidze. Po piętnastym wyścigu jasne stało się, że zielonogórzanie tracą nie tylko możliwość jazdy w PGE Ekstralidze, ale i najlepszego zawodnika.
– Oczywiście to była trudna decyzja. Bardzo polubiłem to miasto i klub. Czułem się tu wyśmienicie. Przez te dwa lata czułem się jak członek rodziny Falubazu. Trudno jest więc pożegnać się i zmienić klub na kolejny sezon. Życzę klubowi jak najlepiej. Z pewnością będę śledził wyniki zespołu – zapewnia Australijczyk.
– Obecność w tym klubie była czymś niesamowitym. Przede wszystkim wsparcie, jakie mieliśmy od kibiców było olbrzymie. Wszystkim za to serdecznie z osobna dziękuję. Jazda dla Falubazu, wygrywanie biegów i wspólne świętowanie zwycięstw to będą chyba moje ulubione wspomnienia z tych dwóch lat – kontynuuje.
Trzeciego najskuteczniejszego zawodnika tegorocznych rozgrywek czekają teraz wyzwania w najwyższej klasie rozgrywkowej. Najpewniej zasili on barwy ZOOleszcz GKM-u Grudziądz.
– To był dobry sezon w moim wykonaniu, czerpałem dużo przyjemności z jazdy. Choć oczywiście końcowy wynik drużyny nie był taki, jaki wszyscy oczekiwaliśmy. Musimy jednak iść do przodu, skupić się na nowych wyzwaniach. Przed nami nowy sezon i na tym się skupiam – podsumowuje Max Fricke
CZYTAJ TAKŻE:
POLECAMY:
Żużel. Wielki dzień zawodnika Unii Tarnów! Ukrainiec zmienił stan cywilny
Żużel. Wyrównane zawody w Pile. Bydgoscy młodzieżowcy niegościnni na swoim torze
Żużel. PGE Narodowy gotowy na żużlowe święto! Organizatorzy przygotowali tor dla najlepszych zawodników świata!
Żużel. Unia Leszno zostanie ukarana? Byki złamały przepisy!
Żużel. Wygrana z Bykami napędzi GKM? Fricke: Bardzo potrzebowaliśmy zwycięstwa
Żużel. Czy Piotr Pawlicki powinien zostać wykluczony? Demski komentuje