Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W tym sezonie PGE Ekstraligi pojawiło się sporo żużlowców, którzy we wcześniejszych rozgrywkach prezentowali się na torach pierwszoligowych. Przez lata brakowało „świeżych nazwisk”, a do obecności niektórych przywykliśmy na stałe. Zobaczmy zatem, jak prezentowali się pierwszoligowcy na torach ekstraligowych.

 

Rynek PGE Ekstraligi przez wiele lat określany był mianem „zabetonowanego”. Kluby z najwyższej klasy rozgrywkowej bały się podjąć ryzyka, dając szansę zawodnikowi z niższej ligi. Stąd można przypuszczać, że przykładowo Krzysztof Kasprzak znajdował pracę w Ekstralidze, pomimo tego, iż jego sezony w ostatnich latach wyglądały słabo. W tym sezonie obejrzeliśmy aż sześciu seniorów z pierwszej ligi, zatem sprawdźmy, jak wygląda ich jazda.

Max Fricke. Australijczyk zakończył sezon z GKM-em Grudziądz na siódmym miejscu. Niewiele zabrakło, aby z drużyną awansował do fazy play-off. Były żużlowiec Falubazu Zielona Góra zaliczył najlepszy sezon w karierze. Obecnie zajmuje czternaste miejsce wśród klasyfikacji najskuteczniejszych żużlowców PGE Ekstraligi, legitymując się średnią na poziomie 2,000 punktu na bieg. Zwyciężył w 26 biegach, co daje 36,6 procent wygranych biegów. W najważniejszych momentach sezonu stawał na wysokości zadania, przechylając szalę na korzyść drużyny. Można określić ten transfer jako świetny ruch. Zdecydowanie pozytywne zaskoczenie tego sezonu.

Grzegorz Zengota. Dla Zengiego ten sezon jest słodko-gorzki. Spowodowane jest to tym, że pauzował przez 5 spotkań, przez kontuzję, której nabawił się w Gorzowie Wielkopolskim. Niemniej sportowo broni się i to z rewelacyjnym skutkiem. Zengota udowodnił, że charakter ma ze stali. Po ciężkim urazie wrócił, pomógł Unii uniknąć walki o utrzymanie, a co więcej, miał kluczowy udział w wprowadzeniu drużyny do play-off. Dodatkowo pokonywał dużo lepszych zawodników od siebie, co działa tylko na plus. Na tym poziomie rywalizacji Zengi ma średnią biegową 1,902. Co ciekawe, rok temu w 1. lidze miał niemalże identyczną średnią. Transfer Zengoty to była wielka niespodzianka, ale poziom sportowy, który prezentuje jest… jeszcze większą niespodzianką!

Oskar Fajfer. W kontekście Fajfera już od pewnego czasu spekulowano, że mógłby wejść do Ekstraligi kosztem innych żużlowców. Ostatecznie tak się stało. Wychowanek Startu Gniezno wydaje się, że jedzie sezon ponad oczekiwania. Obecnie jego średnia wynosi 1,814. Do żużlowca można mieć jedynie „ale”, w kontekście jazdy z silniejszymi drużynami. Wówczas Fajfer ma problemy z punktowaniem na wysokim pułapie. Jednakże z drużynami o podobnej sile rażenia, czy słabszej daje sobie radę. Kolejny transfer, który wypada ocenić pozytywnie. Niewątpliwie zostanie w Ekstralidze na dłużej.

Andrzej Lebiediew. Łotewski żużlowiec przychodził do PGE Ekstraligi jako najlepszy zawodnik ubiegłego sezonu w 1. lidze żużlowej. Miał kilka spotkań, w których wyglądał bardzo dobrze. Średnio zdobywał prawie 9 punktów na mecz, legitymując się wynikiem na poziomie 1,697. Niestety dla Łotysza, nie udała się sztuka obrony PGEE dla Wilków Krosno. Wynik sam jest nie najgorszy, jak na 1-ligowca dosyć solidny. Tyle, że po Lebiediewie z pewnością oczekiwano więcej. Rok temu był lepszy od Fricke’a, a dzisiaj różnica jest spora na korzyść „Kangura”. Ciężko jednoznacznie ocenić, czy ten sezon był pozytywny. Mogło być natomiast zdecydowanie lepiej. Zobaczymy, co Lebiediew pokaże za rok.

Wadim Tarasienko. To ogólnie najciekawszy wątek z wszystkich. W najwyższej klasie rozgrywkowej miał już być rok temu. Na przeszkodzie stanęło zawieszenie, wynikające z wojny na Ukrainie. Rozbrat z żużlem trwał ponad rok. Jednakże, w tym sezonie zadebiutował w GKM-ie w 4. kolejce, wykorzystując słabą formę Mateusza Szczepaniaka oraz Norberta Krakowiaka. Sezon zakończył z prawie identyczną średnią jak Łotysz. Miał swoje lepsze i gorsze chwile. Jednak wynik Tarasienki jest solidny. Zważywszy na okoliczności, czyli tak długą przerwę od zawodowego żużla. To także pozytywny akord.

Vaclav Milik. Używając terminologii piłkarskiej jego sezon można ocenić jako zupełnie dwie inne połowy. Pierwsza część była dobra, szczególnie spotkania na domowym torze. Druga zaś była gorsza, a Czechowi brakowało przede wszystkim szybkości. Po owocnym początku sezonu kibice mogli liczyć na dużo lepszy rok. Swoje starty zakończył spadkiem z PGE Ekstraligi. Statystyki z jego sezonu wyniosły 1,597 punktu na bieg. Nie był to zły wynik, ale dobry też nie. Nie licząc U24, to tylko trzech seniorów ma gorszy bilans od Milika. Popularny „Vaszek” zostaje z Wilkami, co pokazuje, że nie przekonał innych pracodawców z elity.

Podsumowując, wszyscy Ci seniorzy, z wyjątkiem Vaclava Milika, zostaną w PGEE na przyszły sezon. Niektórzy poradzili sobie świetnie lub dobrze, sprawiając spore niespodzianki. Niektórzy wypadli nieźle, ale stać ich było jednak na więcej. Jaki wniosek mogą wyciągnąć kluby ekstraligowe? Że warto sondować rynek pierwszoligowy, bo można stamtąd wyciągnąć zawodników, którzy dadzą dużo zespołowi na wyższym stopniu rozgrywkowym.