Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Po fatalnej kraksie podczas ćwierćfinałowego starcia w 1. lidze pomiędzy Arged Malesą Ostrów a ROW-em Rybnik, Patrick Hansen trafił do szpitala z podejrzeniem urazu kręgosłupa. Po trwającej prawie trzy godziny operacji, nadeszły dobre wieści o tym, że zawodnik odzyskał czucie w nogach. Obecnie Hansen przebywa w ośrodku rehabilitacyjnym w Krakowie, gdzie pracuje, aby  powrócić do pełni sprawności. Jak przekazał w rozmowie z Marcinem Musiałem, jest dobrej myśli co do swojej przyszłości, ale walka o nią bywa bardzo trudna.

 

Przypomnijmy, że do feralnego wypadku doszło w 3. biegu spotkania. Na pierwszym łuku był kontakt między Patrykiem Wojdyłą i Patrickiem Hansenem. W wyniku zderzenia obaj rybniczanie wylądowali w bandzie, a motocykl Duńczyka wyleciał na trybuny. Po wypadku Hansen od razu został przewieziony do szpitala w Ostrowie.

Po pierwszych diagnozach lekarze zadecydowali o przetransportowaniu Hansena  na oddział neurochirurgii w Kaliszu. Tam zawodnik przeszedł operację, podczas której odbarczano jego rdzeń kręgowy. Następnego dnia jeden ze sponsorów Hansena poinformował, że zabieg Duńczyka się udał i zawodnik odzyskał czucie w nogach. Potem potrzebna była jednak kolejna operacja na złamaną kostkę. Po niej Hansen udał się do wspomnianego wcześniej ośrodka rehabilitacji w Krakowie.

– Pierwszy tydzień w szpitalu był najgorszy, bo po prostu leżałem i nawet żeby przewrócić się na bok, to było trudne dla mnie. Musiałem dostawać pomoc we wszystkim. Teraz jak tutaj jestem, to od pierwszego dnia czułem od razu, że było mi dużo lepiej. Jak dostałem wózek w szpitalu, od razu uciekałem na dwór, żeby się trochę ruszać. Codziennie czuję się coraz lepszy, coraz bardziej mobilny. Myślę, że to kwestia czasu i cierpliwości – powiedział Hansen w wywiadzie z dziennikarzem Eleven Sports, którego część wyemitowano w poniedziałkowym Magazynie stacji.

Zawodnik w tej rozmowie przyznał także, że chwilę po upadku, miał w głowie najgorszy scenariusz. W miarę upływu czasu oraz poczynionej pracy, zaczął jednak czuć się lepiej i teraz myśli o swojej przyszłości pod kątem powrotu do ścigania:

– Jak leżałem tam na torze, to myślałem, że to już jest koniec. Było to bardzo nieprzyjemne. Nie mogłem robić żadnych ruchów nogami. Całe ciało było jakieś dziwne. To jest taki szok myślę. To było takie najbardziej nieprzyjemne. (…) Teraz robię postępy. Lewa noga nie jest tą najważniejszą. Gorzej gdyby to była prawa noga. Lewa strona cała jest ogólnie słabsza. Oczywiście chciałbym, żeby wszystko wróciło do normy.

Silna chęć powrotu na tory żużlowe, jak przekonuje Hansen, to jeden z czynników, dzięki którym ma siłę na codzienne zmagania się z rehabilitacją, a także ważny bodziec dla lepszej walki w głowie z całą tą sytuacją, w której się znalazł.

– Powrót do pełni zdrowia jest najważniejszy. Wiadomo, jest jakieś życie poza żużlem, aczkolwiek to jest to, co robiłem całe życie, to, co kocham i miałem wrażenie, że idzie to w dobrym kierunku. Codziennie jestem coraz bardziej pozytywny i optymistyczny, że wrócę. Myślę, że taki cel daje jeszcze większą motywację, żeby walczyć. Mentalnie jestem już na motorze w kolejnym sezonie – podsumował Duńczyk.