Przejście z pierwszej ligi do najwyższej klasy rozgrywkowej nie jest łatwym zadaniem. Niejednokrotnie PGE Ekstraliga weryfikowała zawodników, nie bez powodu nazywana jest zresztą najlepszą ligą świata. Boleśnie przekonał się o tym Patrick Hansen, który po świetnym sezonie na pierwszoligowym froncie zderzył się ze ścianą, przechodząc do ekstraligowej Stali Gorzów.
Patrick, trudny sezon za tobą, choć początek rozgrywek tego nie zapowiadał. Jak myślisz, co było główną przyczyną Twojej gorszej dyspozycji w dalszej części sezonu?
Tak naprawdę trudno powiedzieć. Myślę, że głównie wpływ na to miały liczne eksperymenty sprzętowe. To wybiło mnie z rytmu. Jeśli nie idzie ci na torze, próbujesz szukać przyczyny i jako zawodnik odczuwasz dużą frustrację.
Czy po sezonie możesz powiedzieć, że przejście do PGE Ekstraligi to była prawidłowa decyzja, czy jednak nieco przedwczesna?
Niczego nie żałuję. Miałem szansę spróbować swoich sił wśród najlepszych, a tegoroczny sezon był dla mnie ostatnim w roli zawodnika U24, więc skorzystałem z okazji. Przez ten rok wiele się nauczyłem i niejednokrotnie także udowadniałem, że gdy tylko moje motocykle pracują jak należy, potrafię dobrze zapunktować.
W środkowej części sezonu widać było przygnębienie na twojej twarzy. To z pewnością nie pomagało w wyjściu z kryzysu…
Zgadza się. To był dla mnie trudny okres. Wciąż jednak wiedziałem, że stać mnie na odpowiednią jazdę, gdy tylko znajdę to, czego szukam. Nigdy nie wątpiłem w swoje umiejętności.
Wraz ze Stalą Gorzów zakończyliście sezon srebrnymi medalami, choć złoto było na wyciągnięcie ręki. Chyba zgodzisz się jednak, że jest to bardzo dobry wynik, biorąc pod uwagę fakt, że kontuzje, delikatnie mówiąc, was nie oszczędzały?
Z jednej strony tak, natomiast bardzo nas boli ta porażka w finale. Prowadziliśmy w końcu dwunastoma punktami. Mogę jedynie obwinić siebie za swój występ w Lublinie.
Z PGE Ekstraligi wracasz z bogatym bagażem doświadczeń. Co w takim razie z przyszłym sezonem? Chodzą pogłoski, że zasilisz barwy ROW-u Rybnik.
Masz rację, pobyt w PGE Ekstralidze był dla mnie świetnym doświadczeniem. Czuje się dużo mocniejszy przed nowym sezonem. Szczerze mówiąc, już nie mogę się go doczekać. Mam w głowie wiele planów i pomysłów. Nie mogę na tę chwilę powiedzieć, w jakim klubie będę startował, aczkolwiek w niedalekiej przyszłości zostanie to podane do wiadomości publicznej.
Czy możesz chociaż zdradzić, w której lidze będziesz jeździł?
Czas pokaże.
Jakie są twoje plany na najbliższą przyszłość? Znajdziesz czas na wakacje czy jednak od razu zaczynasz przygotowania do nowego sezonu?
Na chwilę obecną przebywam w Danii, gdzie muszę uporządkować parę spraw. Tak naprawdę jeszcze nie wiem, co będę robił później. Te zimowe dni zawsze bardzo szybko mi uciekają, więc przekonamy się wkrótce.
Nie da się ukryć, że wśród żużlowców jesteś wyjątkowym Duńczykiem. Chyba wszystkich sympatyków żużla w Polsce zachwyciła twoja płynna mowa w naszym języku. Elokwencji pozazdrościć mógłby ci nie jeden…
Codziennie uczę się czegoś nowego, ponieważ zazwyczaj komunikuję się w języku polskim. Za każdym razem próbuję przyswajać nowe słownictwo, chociaż nie ukrywam, że chciałbym nauczyć się lepiej pisać i czytać po polsku.
Jakie cele stawiasz sobie na przyszły sezon?
Moim celem jest ustabilizowanie dyspozycji w lidze i miejmy nadzieje wygranie paru ligowych trofeów. Bardzo chciałbym również powrócić do cyklu SEC.
Rozmawiamy w dniu twoich urodzin, tak więc w imieniu swoim oraz całej redakcji życzę ci wszystkiego co najlepsze i dużo pomyślności na żużlowych torach.
Bardzo serdecznie dziękuję!
Żużel. Sobotnie eliminacje SEC: Wszyscy Polacy z awansem!
Żużel. Miał wszystko, by stać się wielkim. Dziś kończy 32 lata
Żużel. Gorąco we Wrocławiu! „Nie ma świętych krów”
Żużel. Świetna atmosfera przed derbami. Prezesi obu klubów… zagrali w golfa!
Żużel. Lebiediew nie szuka wymówek. Zdradził, nad czym musi popracować
Żużel. Łaguta jak kapitan. Mocno wspiera Woffindena w kryzysie!