Drugi finał IMP zorganizowany na stadionie w Pile cieszył się ogromną popularnością. Zawody zwyciężył Bartosz Zmarzlik, a na podium stanęli również Maciej Janowski i Patryk Dudek. Nieco mniej szczęścia miał Dominik Kubera, którego z jazdy w finale wyeliminował nieszczęsny defekt. Zawodnik dostrzega jednak plusy w swoim występie i zapewnia, że na motocyklu czuje się coraz lepiej.
Ogromny pech spotkał Dominika Kuberę w wyścigu barażowym. Zawodnik Platinum Motoru Lublin był na drugim miejscu, które gwarantowało mu udział w finale. Niestety podczas drugiego okrążenia musiał odpuścić rywalizację, sygnalizując ręką, że jego maszyna zdefektowała.
– Niestety miałem defekt. Prawdopodobnie pękła mi rama. Konkretnie to tył ramy, przez co bardzo mocno poluźnił się łańcuch. Złośliwość rzeczy martwych. Czułem bardzo duże uderzenia i wibracje. Uznałem, że dalsza jazda była zbyt ryzykowna, dlatego odpuściłem – przekazał nam po zawodach.
Ogólny występ wychowanka Unii Leszno nie był wcale taki zły. 24-latek uzyskał jedenaście punktów, a wpadkę zaliczył tylko w pierwszym wyścigu. Wówczas nie wyjechał najlepiej z czwartego pola, kończąc wyścig bez zdobyczy punktowej.
– Jestem zadowolony z mojego występu. Nie byłem tutaj może z pięć lat. Próbowaliśmy trafić z jakimś ustawieniem od początku. Niestety się nie udało i stąd to zero w pierwszym starcie. Miałem też to trudne czwarte pole, ale później zmieniliśmy ustawienia i już do końca zawodów czułem się w miarę szybki. Ogólnie miałem dobre starty, więc na pewno zawody na plus – powiedział.
Przypomnijmy, że Dominik 12 maja, czyli dzień przed turniejem Grand Prix w Warszawie doznał kontuzji kręgosłupa. Na tor wrócił po siedmiu tygodniach, co było dla niemal wszystkich szokiem. Widać, że z zawodów na zawody coraz bardziej się rozkręca i jego dyspozycja przypomina pomału tą sprzed wypadku. – Bólu podczas jazdy już nie czuję. Radość z jazdy powoli wraca, ale jeszcze brakuje przejechanych wyścigów, aczkolwiek czuję się już coraz lepiej – zapewniał.
Drugi finał Canal+ online Indywidualnych Mistrzostw Polski w Pile cieszył się ogromną popularnością. Na stadionie zasiadł nadkomplet publiczności, dzięki czemu na trybunach panowała niesamowita atmosfera. Warto nadmienić, że jest to ośrodek drugoligowy, w których od ubiegłego sezonu rozgrywane są poszczególne rundy najważniejszej imprezy w kraju.
– Taka jest reguła. My musimy się do tego dostosować. Czasem fajnie jest odwiedzić ośrodki, w których dawno się nie było, gdzie przychodzi mnóstwo ludzi na stadion. Zawody odjechane i do tego w fajnym stylu – zakończył.
SZYMON MAKOWSKI, POBANDZIE
CZYTAJ TAKŻE:
Żużel. Patryk Dudek: To był dla mnie dobry weekend. Życzyłbym sobie, żeby było tak do końca sezonu
Żużel. Nadzieja na wielki powrót Kołodzieja i głodne zwycięstwa „Lwy”, czyli niedziela w PGE Ekstralidze (ZAPOWIEDŹ)
Żużel. Kolega wywiózł go w płot. „Jak można mnie pomylić z Musielakiem?”
Żużel. Wygrał GP i szybko dzwonił do brata! Jack Holder: Warto było czekać na ten dzień!
Żużel. Holder królem Gorican! Fatalny błąd Zmarzlika w finale
Żużel. Rybniczanie lepsi w hicie kolejki. Kosmiczny Kurtz! (RELACJA)
Żużel. Zacięta końcówka w Poznaniu! Wybrzeże wyrywa remis! (RELACJA)