Pozytywne wieści napływają ze Szwecji. Fredrik Lindgren, który zaliczył bardzo groźny upadek w wyścigu finałowym podczas Grand Prix w Malilli, przeszedł szczegółowe badania. Te wykluczyły złamania. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to Szwed wystąpi już w następnym meczu ligowym Motoru Lublin.
Lindgren mocno uderzył głową o tor i po zawodach udał się do szpitala. Szwed uskarżał się na zawroty głowy i ból w okolicach szyi. Badania wykluczyły złamania, choć u „Fredki” zdiagnozowano lekki wstrząs mózgu. 37-latek w rozmowie z SVT wrócił myślami do biegu finałowego. – Wszedłem w ten łuk trochę za ostro, a nawierzchnia była nieco zdradliwa. Zostało tam sporo luźnego materiału, złapałem zbyt dużą przyczepność i nie byłem w stanie jechać tą ścieżką, którą chciałem. Uderzyłem prosto w Martina Vaculika i niestety „załatwiłem” nas obu – tłumaczy.
Najprawdopodobniej Szweda zobaczymy już w niedzielnym meczu w Lublinie. „Koziołki” podejmować będą na własnym torze zawodników Tauron Włókniarza Częstochowa. – Powinienem wrócić na mecz ligowy w Polsce, a także na Drużynowy Puchar Świata. Oczywiście pod warunkiem, że wszystko przebiegnie dobrze – uspokaja Lindgren.









Żużel. Co z karierą Harrisa? Ulubieniec fanów mówi jasno!
Żużel. Zdradza kulisy transferu Drabika! Mówi o przemianie nowej gwiazdy GKM
Żużel. Oto lista rywali Zmarzlika. Oni powalczą o Sportowca Roku, zabrakło drugiego żużlowca!
Żużel. Wykręcił drugą średnią i… dalej nie ma klubu! Gwiazda polskiej ligi wciąż czeka!
Żużel. Widziane zza Odry. O wesołym Romku i karuzeli (FELIETON)
Żużel. Thomsen zażartował z licencji! Wymowny wpis