Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Pozytywne wieści napływają ze Szwecji. Fredrik Lindgren, który zaliczył bardzo groźny upadek w wyścigu finałowym podczas Grand Prix w Malilli, przeszedł szczegółowe badania. Te wykluczyły złamania. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to Szwed wystąpi już w następnym meczu ligowym Motoru Lublin.

 

Lindgren mocno uderzył głową o tor i po zawodach udał się do szpitala. Szwed uskarżał się na zawroty głowy i ból w okolicach szyi. Badania wykluczyły złamania, choć u „Fredki” zdiagnozowano lekki wstrząs mózgu. 37-latek w rozmowie z SVT wrócił myślami do biegu finałowego. – Wszedłem w ten łuk trochę za ostro, a nawierzchnia była nieco zdradliwa. Zostało tam sporo luźnego materiału, złapałem zbyt dużą przyczepność i nie byłem w stanie jechać tą ścieżką, którą chciałem. Uderzyłem prosto w Martina Vaculika i niestety „załatwiłem” nas obu – tłumaczy.

Najprawdopodobniej Szweda zobaczymy już w niedzielnym meczu w Lublinie. „Koziołki” podejmować będą na własnym torze zawodników Tauron Włókniarza Częstochowa. – Powinienem wrócić na mecz ligowy w Polsce, a także na Drużynowy Puchar Świata. Oczywiście pod warunkiem, że wszystko przebiegnie dobrze – uspokaja Lindgren.