Kim Nilsson jest reprezentantem Szwecji, którzy przebojem wdarł się do cyklu Grand Prix. 32-latek dotąd nie mógł znaleźć stałej drużyny w polskiej lidze, a już w przyszłym roku ma rywalizować o tytuł indywidualnego mistrza świata. Ostatecznie będzie jeździł w barwach pierwszoligowego Trans MF Landshut Devils.
32-letni żużlowiec w przeszłości miał epizody w Grand Prix, jako jednodniowa dzika karta lub rezerwa toru. Nigdy nie uchodził za wielki talent, ani za czołówkę w swoim kraju. Większość kariery spędził w rodzimej lidze oraz na początku swoich startów na Wyspach Brytyjskich.
W 2022 roku wdarł się do finału Grand Prix Challenge w Glasgow, eliminując przy tym ze startu Chrisa Holdera, który ostatecznie i tak się zjawił, zastępując kontuzjowanego Martina Vaculika. Gdy inni mieli problemy z nawierzchnią oraz techniczną geometrią, on wygrywał kolejne wyścigi i mknął po historyczny awans do cyklu. Szwed zwyciężył zawody z trzynastoma punktami, pokonując w biegu dodatkowym Dana Bewleya.
– Bardzo trudno jest zakwalifikować się do Grand Prix. Co roku tylko trzech żużlowców uzyskuje awans z eliminacji, a te są bardzo długie. Już sama kwalifikacja do Grand Prix Challenge jest trudna, a jak już tam jesteś, to musisz być w trójce, bo tylko to otwiera drzwi do Grand Prix. Jednak, żeby to zrobić, żeby się tam dostać, to nie można popełniać żadnych błędów. Miałem już kilka ciekawych kwalifikacji, ale też kilka kiepskich i pechowych. Tym razem się udało – mówi Kim Nilsson dla polskizuzel.pl.
Wielu się zastanawiało, jak on ma sobie poradzić w cyklu o IMŚ, skoro dotychczas nie potrafił znaleźć stałego pracodawcy w polskiej lidze. Ostatecznie na 32-latka postawił ponownie Trans MF Landshut Devils i to tam będzie miał przyjemność startować w przyszłym sezonie. Nilsson będzie jedynym zawodnikiem z przyszłorocznego Grand Prix, który będzie startował w eWinner 1. Lidze.
– Będzie dużo zmian i więcej osób w moim teamie. Przez całą karierę sam czyściłem swoje motocykle. Pomagał mi tata. Teraz on ma jednak 67 lat i nadszedł ten czas, żeby to wszystko inaczej poukładać. W przyszłym roku będę miał jednego mechanika na pełnym etacie i drugiego, który będzie pomagał mi w Grand Prix. Tata nadal będzie zaangażowany, ale już nie do tego stopnia. Na pewno nie będzie musiał przyjeżdżać na każdy mecz w lidze szwedzkiej jak dotąd – powiedział.
CZYTAJ TAKŻE:
Żużel. Były wicemistrz Europy powraca do Ekstraligi. Na co będzie go stać?
Żużel. Sobotnie eliminacje SEC: Wszyscy Polacy z awansem!
Żużel. Miał wszystko, by stać się wielkim. Dziś kończy 32 lata
Żużel. Gorąco we Wrocławiu! „Nie ma świętych krów”
Żużel. Świetna atmosfera przed derbami. Prezesi obu klubów… zagrali w golfa!
Żużel. Lebiediew nie szuka wymówek. Zdradził, nad czym musi popracować
Żużel. Łaguta jak kapitan. Mocno wspiera Woffindena w kryzysie!