fot. Unia Tarnów
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Kim Nilsson jest reprezentantem Szwecji, którzy przebojem wdarł się do cyklu Grand Prix. 32-latek dotąd nie mógł znaleźć stałej drużyny w polskiej lidze, a już w przyszłym roku ma rywalizować o tytuł indywidualnego mistrza świata. Ostatecznie będzie jeździł w barwach pierwszoligowego Trans MF Landshut Devils.

 

32-letni żużlowiec w przeszłości miał epizody w Grand Prix, jako jednodniowa dzika karta lub rezerwa toru. Nigdy nie uchodził za wielki talent, ani za czołówkę w swoim kraju. Większość kariery spędził w rodzimej lidze oraz na początku swoich startów na Wyspach Brytyjskich.

W 2022 roku wdarł się do finału Grand Prix Challenge w Glasgow, eliminując przy tym ze startu Chrisa Holdera, który ostatecznie i tak się zjawił, zastępując kontuzjowanego Martina Vaculika. Gdy inni mieli problemy z nawierzchnią oraz techniczną geometrią, on wygrywał kolejne wyścigi i mknął po historyczny awans do cyklu. Szwed zwyciężył zawody z trzynastoma punktami, pokonując w biegu dodatkowym Dana Bewleya.

– Bardzo trudno jest zakwalifikować się do Grand Prix. Co roku tylko trzech żużlowców uzyskuje awans z eliminacji, a te są bardzo długie. Już sama kwalifikacja do Grand Prix Challenge jest trudna, a jak już tam jesteś, to musisz być w trójce, bo tylko to otwiera drzwi do Grand Prix. Jednak, żeby to zrobić, żeby się tam dostać, to nie można popełniać żadnych błędów. Miałem już kilka ciekawych kwalifikacji, ale też kilka kiepskich i pechowych. Tym razem się udało – mówi Kim Nilsson dla polskizuzel.pl.

Wielu się zastanawiało, jak on ma sobie poradzić w cyklu o IMŚ, skoro dotychczas nie potrafił znaleźć stałego pracodawcy w polskiej lidze. Ostatecznie na 32-latka postawił ponownie Trans MF Landshut Devils i to tam będzie miał przyjemność startować w przyszłym sezonie. Nilsson będzie jedynym zawodnikiem z przyszłorocznego Grand Prix, który będzie startował w eWinner 1. Lidze.

– Będzie dużo zmian i więcej osób w moim teamie. Przez całą karierę sam czyściłem swoje motocykle. Pomagał mi tata. Teraz on ma jednak 67 lat i nadszedł ten czas, żeby to wszystko inaczej poukładać. W przyszłym roku będę miał jednego mechanika na pełnym etacie i drugiego, który będzie pomagał mi w Grand Prix. Tata nadal będzie zaangażowany, ale już nie do tego stopnia. Na pewno nie będzie musiał przyjeżdżać na każdy mecz w lidze szwedzkiej jak dotąd – powiedział.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Kto by przypuszczał, że za parę lat wystartują w jednej drużynie! Pamiątkowe zdjęcia zawodników z Poznania

Żużel. Były wicemistrz Europy powraca do Ekstraligi. Na co będzie go stać?