fot. Taylor Lanning
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

O obecnych zarobkach żużlowców czytać lubią niemal wszyscy. Warto jednak przybliżyć, na ile kiedyś swoje usługi wyceniali mistrzowie świata. Swego czasu pisaliśmy o tym, ile mistrzostwo świata dało byłemu indywidualnemu mistrzowi świata, Peterowi Collinsowi. Dziś przybliżamy zarobki żużlowca w lidze angielskiej.

 

– Przed sezonem w roku 1978 podpisałem nową umowę z zespołem Belle Vue. Była to umowa trzyletnia. W pierwszym sezonie startowałem za 16 funtów za punkt, w kolejnym za 18, w ostatnim, który obejmowała umowa były to bodajże 22 funty za punkt. Do tego miałem umowę z Castrolem, który do każdego mojego punktu w lidze i KO CUP dopłacał dziesięć funtów. W pierwszym sezonie w 41 spotkaniach zdobyłem 440 punktów, co dało mi „zarobki” z ligi w wysokości dokładnie 11.440 funtów. Gdyby wartość funta z tamtych czasów porównać do tych obecnych, to byłaby to kwota zbliżona do 61 tysięcy funtów, czyli blisko 1500 funtów za każdy mecz, w którym wystąpiłem – wspomina indywidualny mistrz świata z 1976 roku w swojej autobiografii.

Żużel. 11 kwietnia urodził się Tomasz Gollob. Oto jego mniej i bardziej znane rekordy (STATYSTYKI) – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Biorąc pod uwagę dzisiejsze zarobki w żużlu, można stwierdzić, że kwoty niewiele się zmieniły. Ciężko to porównywać, choć punkt odniesienia jakiś jest. Dzisiaj zawodnicy w najwyższej lidze angielskiej „kręcą” się zarobkami w granicach 100 funtów za punkt.

– Jak porównasz to do wartości funta z czasów, kiedy startował Peter wyjdzie ci zatem, że płace generalnie się nie zmieniły. „Top Boys”, jak Woffinden, czy Janowski zarabiają więcej, ale wedle mojej wiadomości żaden z nich nie przekracza kwotą 250 funtów za punkt, a są to pierwszoplanowe gwiazdy ligi w tym sezonie. Pieniądze za podpis? Istnieją, ale są to kwoty dochodzące, w zależności od klasy zawodnika, do kilkunastu tysięcy funtów, nie więcej – mówi nam jeden z angielskich promotorów.

Żużel. Przemysław Termiński zachwycony swoim zawodnikiem. „To są ludzie, którzy wiedzą, skąd dokąd wiatr wieje” – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Jak wspomina Collins, wiążąc się trzyletnią umową z Belle Vue nie otrzymał żadnych środków na „przygotowanie” oraz wołał mieć płacone za punkty, a nie sumę gwarantowaną, niezależną od zdobytych oczek w danym meczu.

– W 1978 roku nie było żadnego punktu o kwocie za podpisanie umowy. Suma gwarantowana w meczu byłaby wygodniejsza jednak jak zawsze wolałem mieć płacone za to, co wywalczę na torze. Myślę, że to było bardziej fair wobec klubu i kibiców. Na punkty musiałem pracować w każdym starcie – wspomina Collins.