Max Fricke. fot. Taylor Lanning
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

ZOOleszcz GKM Grudziądz odrodził się jak „Feniks z popiołów” i nie dość, że wygrał z Platinum Motorem Lublin, to na dodatek odrobił 20-punktową stratę i sensacyjnie wywalczył bonusa. Kolejny fantastyczny występ zaliczył Max Fricke, który dla swojej drużyny wywalczył 12 punktów i bonus. Po meczu nie ukrywał, że wygrana za „trzy” mocno go zaskoczyła.

 

Grudziądzanie wyraźnie odżyli i w niewiarygodnym wręcz stylu „ograli” obrońców tytułu. To pierwsza ich wygrana w tym sezonie, ale jakże istotna. 3 punkty do dorobku drużyny pozwoliło im zrównać się z Cellfast Wilkami Krosno, a w serca kibiców wlało się dużo optymizmu.

– Myślę, że nikt nie spodziewał się aż tak dobrego spotkania z naszej strony. To, jak się zaprezentowaliśmy jako drużyna było naprawdę imponujące, wszyscy spisali się bardzo dobrze. Zdobycie bonusa to wielka niespodzianka. Wiemy, na co nas stać u siebie w domu, lecz do tej pory tego jednak nie pokazywaliśmy. Mam nadzieję, że taki mecz da nam dużo pewności siebie przed kolejnymi pojedynkami – powiedział Max Fricke w pomeczowej Mix Zonie na antenie stacji Eleven Sports 1.

Australijczyk przed ostatnim, decydującym biegiem był niepokonany. Grudziądzanie potrzebowali trzech punktów, by zapewnić sobie bonusa w dwumeczu. Po starcie nie wyglądało to jednak dobrze – lider GKM-u znalazł się na ostatniej pozycji i musiał wyprzedzić Jacka Holdera, by trzy punkty zostały w Grudziądzu. Fricke jednak nie zawiódł i ku uciesze publiczności, poradził sobie ze swoim rodakiem.

– Powiedziano nam przed ostatnim biegiem, jaka jest stawka tego wyścigu i że potrzebujemy trzech punktów. Nicki był z przodu i musiałem zrobić wszystko, by wyprzedzić Jacka Holdera. Ten bonus to dla nas bardzo istotny punkt, szczególnie dla naszych kibiców, którzy cały czas nas wspierają – przyznał „Kangur”.

Do tej pory GKM zgromadził na swoim koncie tylko jeden punkt, przez co atmosfera wokół klubu nie była najlepsza. To zwycięstwo z pewnością dodało podopiecznym Janusza Ślączki skrzydeł.

– Wiadomo, że atmosfera przychodzi wraz z dobrymi wynikami. Wszyscy w parku maszyn sobie pomagaliśmy, dużo rozmawialiśmy. To nie jest też tak, że wcześniej tak nie było, ale wiadomo że przy słabszych wynikach ta atmosfera nieco siada. Chłopaki dużo trenowali w tym tygodniu i jak widać przyniosło to efekty – zakończył Fricke.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Kunszt jazdy defensywnej Nickiego Pedersena. Duńczyk pogroził Zmarzlikowi palcem

Żużel. Motor rozbity w Grudziądzu! GKM zgarnia bonus! (RELACJA)