Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

– W rywalizacji indywidualnej jest to zależne ode mnie, choć wiadomo sprawy losowe i torowe przypadki mogą namieszać – mówi Mateusz Cierniak, który w tym roku będzie bronił tytułu młodzieżowego mistrza świata oraz złota w rywalizacji w PGE Ekstralidze. Z Juniorem Motoru Lublin rozmawialiśmy o przygotowaniach, emocjach w żużlu i planach na nadchodzący sezon 2023.

 

W Toruniu przypieczętowałeś swój wielki sukces. Jak często wracasz do tego momentu, w którym zapewniasz sobie złoto indywidualnego mistrza świata juniorów? 

Bardziej wracam do finału w Pradze niż do tego toruńskiego. Pomimo tego, że to w Toruniu zdobyłem to mistrzostwo świata tak na 100%, to jednak ten wyścig z Pragi bardziej zapadł mi w pamięć. To było pierwsze zderzenie się z takimi emocjami. Ciężko jest to opisać. W dzień zawodów i po nich byłem w takich emocjach, że tak naprawdę się nie cieszyłem. Dopiero w kolejny dzień tak naprawdę do mnie doszło, jak wielki jest to sukces.

Na Motoarenie jechałeś jednak jak po swoje, nawet specjalny złoty kevlar miałeś przygotowany.

A, z tym kevlarem to akurat ja nie wiedziałem. To prezes Jakub Kępa zrobił mi niespodziankę, więc ja nie byłem przygotowany.

Czy można powiedzieć, że od tego czasu doskwiera ci popularność?

Nie. Na pewno częściej się spotykam z tym, że ktoś mnie poznaje. Chociażby dzisiaj rano byłem na basenie i jakiś pan mnie zaczepił z pytaniem, „Jak tam, kiedy na tor wyjeżdżacie?”. W takim mniej więcej kontekście to wygląda. Nie jest to uciążliwe, wręcz powiedziałbym, że miłe.

Złoto indywidualnego mistrza świata, czy złoto drużynowego mistrza Polski – co będzie trudniej obronić?

Myślę, że to indywidualne. Dlatego, że to w 100% zależy tylko ode mnie. W drużynie, oprócz mnie jest jeszcze sześciu innych zawodników, więc ciężar sukcesu rozkłada się na całą drużynę. W rywalizacji indywidualnej jest to zależne ode mnie, choć wiadomo sprawy losowe i torowe przypadki mogą namieszać, ale generalnie jest to zależne od tego jak ja pojadę. Więc tak, ten tytuł indywidualny będzie cięższy do obrony.

Przed tobą ostatni, legendarny niemalże rok juniorski. Podchodzisz do niego jakoś szczególnie? Chcesz wziąć wszystko co jest do wzięcia? No i czy myślisz już o tym co będzie za rok?

Na pewno fajnie byłoby zakończyć wiek juniora z tytułem MIMP. Nie mam jeszcze żadnego medalu w tej rywalizacji. Na razie skupiam się jednak na tym co będzie teraz. Nie myślę za bardzo o tym, co będzie w przyszłym roku. Każdy ma jakąś swoją, inną drogę jeśli chodzi o to przejście w wiek seniora. Dodatkową możliwością dla nas jest start zawodnika do lat 24. Dla zawodników o określonym poziomie jest to pewne ułatwienie i szansa zakotwiczenia się dalej, zwłaszcza przez te pierwsze dwa lata seniorki.

W przerwie zimowej, jako młodzieżowy czempionat uczestniczyłeś w widowiskowej gali FIM z wieloma znanymi osobistościami sportu motorowego. Jak wrażenia? 

W sumie… Gala jak gala, ale właśnie ci ludzie, ci zawodnicy – to robi takie wow! Miejsce i przygotowanie sali to wiadomo, że na bardzo wysokim poziomie, ale ludzie, którzy się tam znaleźli to robiło największą i najważniejszą otoczkę tego wydarzenia. Naprawdę fajne przeżycie stanąć obok zawodników, których do tej pory mogłeś oglądać tylko w telewizji. Pod tym względem naprawdę bardzo, bardzo fajne doświadczenie.

Rozmawiał RAFAŁ MARTUSZEWSKI

Całość rozmowy z Mateuszem możecie obejrzeć poniżej: