Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Mateusz Cierniak udowodnił, że w kategorii juniorów jest najlepszym zawodnikiem na świecie. 20-latek na gorzowskim torze pokazał kunszt i choć wygrał drugą rundę SGP2 bez straty punktu, to w finale musiał się sporo napocić, by wyrwać wygraną. Tym triumfem znacząco przybliżył się do obrony tytułu sprzed roku.

 

Polak od początku zawodów radził sobie najlepiej na tej wymagającej, gorzowskiej nawierzchni. Imponował jazdą na dystansie, a samo za siebie może mówić to, że już w swoim pierwszym starcie pobił 11-letni rekord toru na „Jancarzu”. 20-latek w biegu finałowym początkowo jechał trzeci, ale na dystansie poradził sobie z Keynanem Rew i ruszył w pogoń za prowadzącym Emilem Breumem, którego „dorwał” na ostatnim okrążeniu.

– To był długi dzień. Pierwszy raz w życiu zdobyłem 21 punktów, były to dla mnie bezbłędne zawody. Jestem bardzo zadowolony, bo ten tor na początku nie wyglądał tak, jak w późniejszej fazie zawodów. Spodziewałem się, że dobrze mi pójdzie, ale nie było łatwo i mocno musiałem walczyć o każdy punkt – powiedział w rozmowie z Marceliną Rutkowską-Konikiewicz na antenie Eurosportu.

Tarnowianin nie zapomniał o Dniu Ojca i złożył życzenia, a zarazem podziękował swojemu tacie Mirosławowi. – Dziękuję wszystkim, którzy mi dziś pomagali. Tato, dziękuję! Dziś jest twój dzień, więc wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Ojca. W drodze do domu będziemy świętować – podsumował triumfator z Gorzowa.

Z 40 punktami Mateusz Cierniak mknie po drugi z rzędu tytuł najlepszego juniora globu. Polak w klasyfikacji generalnej ma 10 punktów przewagi nad będącymi ex aequo na drugim miejscu Keynanem Rew oraz Bartłomiejem Kowalskim i tylko kataklizm mógłby odebrać mu wygraną w całym cyklu.