Żużel. Marta Półtorak: Z Nickim utrzymujemy dobre kontakty. Zawsze chętnie służę pomocą (WYWIAD)

Marta Półtorak. Foto: Wilki Krosno
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Nicki Pedersen w przyszłym sezonie pojedzie w barwach Stali Rzeszów i niewątpliwie będzie największa gwiazdą 1. Ligi. Zdaniem Marty Półtorak dla obu stron był to dobry wybór. W rozmowie z byłą działacz poruszyliśmy również kwestię jej ewentualnego powrotu do wspierania rzeszowskiej drużyny oraz rozwoju klubów z południowego wschodu Polski.

 

W ostatnim czasie Stal Rzeszów pochwaliła się głośnym transferem. Nicki Pedersen po długiej przerwie znów będzie ścigał się z Żurawiem na piersi. Mówi się, że „maczała” pani palce w tym transferze…

W każdej plotce jest ziarno prawdy. Z Nickim utrzymujemy dobre kontakty i to, że chciał się ze mną spotkać, jest naturalne. Wracając do tego samego miejsca chciał porozmawiać i myślę, że każdy na jego miejscu by się tak zachował.

Jak pani ocenia ten transfer?

Jeśli chodzi o Nickiego, jest to bardzo wartościowy zawodnik z wielkim doświadczeniem. Wydaje mi się, że ubiegłoroczna kontuzja, której doznał, ma drugorzędne znaczenie. Nicki potrafi wygrywać, chce wygrywać i przede wszystkim bawi się tym sportem. Rzeszowski tor zna bardzo dobrze i stać go na to, by być czołowym zawodnikiem ligi. Dobrze wiemy, że to profesjonalista w każdym calu i dla drużyny stanowi wartość dodaną.

Oprócz transferu Duńczyka na ten moment próżno szukać większych zmian w składzie Stali. Czy taka kadra pozwoli na utrzymanie w 1. Lidze?

Ja jestem daleka od wysnuwania przedsezonowych dywagacji, bo tor wszystko zweryfikuje. Nie łudźmy się jednak, że jeden zawodnik będzie wygrywał Stali mecze. Aczkolwiek mając tak solidnego lidera jak Nicki, jest to niewątpliwy atut. Nazwiska jednak same nie jeżdżą, do tego jeszcze potrzebny jest dobry sprzęt, finanse czy odpowiednia organizacja w klubie. W tym tkwi tajemnica sukcesu.

Od kilku lat jest pani poza strukturami rzeszowskiego klubu. Czy w najbliższym czasie widzi pani jakąś szansę na nawiązanie współpracy z obecnym zarządem? 

Na ten moment raczej nie jest to możliwe w szerszym zakresie, choć oczywiście zawsze chętnie służę pomocą i to nie tylko jeśli chodzi o Rzeszów. Nie zapomniałam o żużlu i wiem, że jest on bardzo ważnym sportem dla wielu kibiców. Każdy klub, który potrzebował mojej pomocy (jak na przykład Krosno), na taką mógł liczyć.

Wspomniała pani o Krośnie. Po awansie Stali i jednoczesnym spadku Wilków w przyszłym roku kibice znów będą sobie ostrzyć zęby na derby Podkarpacia. Komu będzie pani kibicować?

Derby zawsze wywołują dodatkowe emocje. Komu będę kibicować? Tej drużynie, która w trakcie sezonu będzie wykazywać większe walory sportowe. Niewątpliwie Rzeszów jest mi bliski, ale tak samo Krosno, czy też ogólnie cały region. Uważam, że patrzenie przez pryzmat tylko własnej drużyny jest krótkowzroczne. Dla dobra sportu należy kibicować tym, którzy wykazują się sportową ambicją.

Wspomniany przez panią region rozwija się bardzo dobrze. Wszystko wskazuje na to, że odradza się Tarnów, a niedługo do rozgrywek znów może przystąpić Kraków…

To bardzo cieszy i powinno ucieszyć każdego kibica. Jeżeli chcemy, by żużel w Polsce dalej rozwijał się w taki sposób jak się rozwija, to nie możemy polegać tylko na ośrodkach skoncentrowanych w jednym obrębie. Cała Polska powinna mieć swoje ośrodki żużlowe. Wówczas będzie można stwierdzić, że dyscyplina jest ogólnokrajowa. Chyba nie chcemy, żeby skończyło się to dla nas tak jak w innych krajach, gdzie sytuacja nie jest za ciekawa.

A pani zdaniem to dobry pomysł, by drużyna z Krakowa przystąpiła do rozgrywek jako rezerwowy zespół Stali?

To zależy od tego, jaka byłaby realizacja tego pomysłu. Wiemy, że kilka lat temu taką drużyną rezerw dla Unii Leszno był klub z Rawicza i myślę, że dla obu zespołów było to dobrym rozwiązaniem. Jeżeli udałoby się coś takiego stworzyć na logicznych i rozsądnych warunkach w Krakowie, to uważam, że jest to bardzo dobry pomysł. Wszystko zależy jednak od wykonania.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał JAKUB MRÓZ