Maksym Drabik. fot. Jędrzej Zawierucha
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Maksym Drabik w dobrym stylu wraca do ścigania po zawieszeniu. W dwóch dotychczasowych sparingach Motoru Lublin był wiodącą postawą drużyny i toczył ciekawe pojedynki z czołowymi zawodnikami Betard Sparty Wrocław. Sam żużlowiec dość krytycznie podchodzi do swojej postawy i nie ukrywa, że przed nim jest jeszcze bardzo dużo pracy.

 

W okresie przerwy od startów dużo spekulowano o tym, czy i w jakiej dyspozycji 24-latek wróci do czarnego sportu. Ostatecznie Drabik wybrał powrót do sportu. Pierwsze sparingi, w których zdobył kolejno 13 i 9 oczek pokazują, że zawodnik nie zapomniał jak skutecznie się ścigać.

– Będę koncentrował się przede wszystkim na swojej osobie. Jest to dla mnie priorytet w tym roku. Myślę, że tak zacznę i na tym zakończę – na swojej osobie – mówi zawodnik w rozmowie z Dziennikiem Wschodnim.

Przez pewien moment zagadką było to, do którego klubu trafi Drabik. Jego wybór padł na Motor Lublin, który potrzebował mocnego zawodnika krajowego w miejsce Krzysztofa Buczkowskiego.

– Wybrałem Lublin. Nadal uważam, że jest to racjonalny wybór – klub jest profesjonalny, ma określony zamiar na najbliższe miesiące, na aktualny sezon. To było dla mnie fundamentalne – zaznacza podopieczny Jacka Ziółkowskiego i Macieja Kuciapy.

Podczas sparingów można było dostrzec, że pomimo przerwy dalej znakomicie panuje nad motocyklem. W jednej z gonitw na Stadionie Olimpijskim zawodnika mocno podbiło na przeciwległej prostej, a on zdołał szybko opanować motocykl i nie stracić pozycji. Dla samego żużlowca wciąż jest jednak wiele aspektów do poprawy.

– Pod względem mojej jazdy jestem nadal sceptyczny i towarzyszy mi bardzo wiele wątpliwości. Mam bardzo dużo deficytów w jakimś naturalnym, podświadomym zachowaniu na motocyklu. Nadal pracujemy nad motocyklami oraz pracuję nad samym sobą – nad poprawnym, płynnym postępowaniem na motocyklach – zaznaczył dwukrotny indywidualny mistrz świata juniorów.