Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Logo tej firmy od wielu lat „przewija” się na kevlarach niemieckich zawodników, choć można je dostrzec również na „skórach” innych narodowości. O tym, skąd pomysł na pomoc zawodnikom i jak należy popularyzować żużel w Niemczech, rozmawiamy z Lotharem Koopmanem, właścicielem firmy Koopman.

 

Proszę powiedzieć, co Pana pociąga w tym sporcie? Co roku decyduje się Pan na pomoc wielu zawodnikom.

Tak naprawdę najlepszą odpowiedzią będzie po prostu fakt, że lubię ten sport motorowy. Nie bez znaczenia jest też fakt, że kibice żużlowi to swego rodzaju rodzinna społeczność. To również ma znaczenie. 

Oprócz zawodników indywidualnie, na wsparcie Pana firmy może liczyć niemiecki klub z Cloppenburga.

Tak. Z klubem z Cloppenburga jestem bardzo mocno związany. Ma na to oczywiście wpływ fakt, iż teren, na którym znajduje się stadion należy do mnie. Oczywiście cały swój sponsoring żużlowy rozpoczynałem od wspierania Tobiasa Kronera przed wielu laty. Obecnie Tobias pracuje w mojej firmie i prowadzi oddział firmy w Hamburgu. 

Dziś widać logo firmy Koopman między innymi na kevlarze Lukasa Fienhage, Kaia Huckenbacka czy Madsa Hansena. Jest jakaś wytyczna co do warunków, które musi spełniać zawodnik, aby otrzymać pomoc?

Faktycznie, paru zawodników jest. Nie chodzi o to, aby się chwalić, ale dodałbym tu jeszcze Roberta Lamberta, który przecież startował u nas w klubie i w Niemczech tak naprawdę się rozwijał, zanim zrobił karierę międzynarodową. Na pewno swoje wsparcie kierujemy głównie do tych młodych zawodników, którzy wiedzą, że w życiu nie należy tylko czerpać, ale również dawać z siebie. Najkrócej mówiąc – zawsze trzeba być człowiekiem. Postawa poza torem ma dla nas duże znaczenie. Najlepszym przykładem jest właśnie Tobias Kroner, który w pewnym momencie uznał, że odchodzi ze sportu, nie będzie podejmował ryzyka i miał już ustalony swój plan na życie poza torem, który idealnie realizuje, ale przygotowywał się do niego już w czasach, kiedy był gwiazdą żużla. 

Jak widzi Pan przyszłość niemieckiego żużla?

W Niemczech mamy dwa problemy, nad którymi należy pracować. Pierwszy to taki, że nasi młodzi zawodnicy jak najczęściej powinni mieć okazję do startów, a tego nam niestety brakuje. Nierzadko ograniczają nas przepisy jak choćby te o ochronie środowiska. Po prostu musimy robić wszystko, aby imprez czy treningów żużlowych było jak najwięcej. To punkt numer jeden. Punkt numer dwa to oczywiście marketing. Tu bez wątpienia potrzebna jest większa obecność żużla w mediach, łącznie z telewizją. Jeśli te dwa problemy zostaną ruszone do przodu, to uważam, że żużel ponownie będzie się odradzał. Lepszej reklamy, aniżeli telewizja nie ma i ja po cichu liczę, że przy zmianie promotora Grand Prix żużel trafi do naszej telewizji. 

Nie sposób nie zapytać. Angażuje się Pan w działania klubu z Cloppenburga. Nie myślał Pan, aby zespół wystartował w polskiej lidze?

My działamy małymi krokami od lat i chcemy to kontynuować. W tym roku Cloppenburg pojedzie w Team Cup. Nie ukrywam, że ze względu na ochronę środowiska mamy problemy z odpowiednią ilością treningów i otrzymania na nie pozwolenia. Co do polskiej ligi, to przyznam szczerze, że tak naprawdę nigdy nad tym tematem się jeszcze nie pochylaliśmy. Na pewno byłoby to możliwe, ale czy i jak wymaga to głębokiego zastanowienia. 

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuje również.

Rozmawiał ŁUKASZ MALAKA