Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Enea Falubaz Zielona Góra zmierzy się w najbliższym czasie z ROW-em Rybnik o awans do PGE Ekstraligi. Beniaminka najwyższej klasy rozgrywkowej poznamy jednak dopiero 8 października, czyli dokładnie dwa tygodnie po zakończonym sezonie w Ekstralidze. Jest to kuriozalna data, bo zamiast pomóc beniaminkowi, to władze mu jeszcze bardziej utrudniają zbudowanie mocnej drużyny na starty w najlepszej lidze świata.

 

Przed nami został tylko finałowy dwumecz w rozgrywkach 1. Ligi Żużlowej. Na przeciw faworyzowanego Enea Falubazu Zielona Góra stanie rozbity ROW Rybnik. Rozbity, bo osłabiony brakiem Patricka Hansena, który walczy obecnie o powrót do pełni zdrowia. Pierwsze starcie rozegra się 30 września przy Gliwickiej w Rybniku. Rewanż będzie miał miejsce natomiast 8 października w Zielonej Górze.

To oznacza, że przyszłorocznego beniaminka PGE Ekstraligi poznamy dopiero dwa tygodnie po zakończeniu tegorocznych zmagań najwyższej klasy rozgrywkowej. To z pewnością nie działa na korzyść zielonogórzan, którzy są zdecydowanym faworytem do awansu. Klub z Winnego Grodu ma już praktycznie przyklepany skład na przyszły sezon, jednakże przedłużająca się kwestia awansu nie jest atutem działaczów w rozmowach z zawodnikami.

Tę kwestię wielokrotnie poruszał dyrektor sportowy Falubazu, Piotr Protasiewicz. Zwykle jednak 1. Liga kończyła się w podobnym terminie co Ekstraliga, a wnioskowano za tym, aby beniaminek był znany dużo wcześniej. Chodzi przede wszystkim o możliwość zbudowania odpowiednio silnej ekipy, która nie będzie od razu skazana na pożarcie. Tym razem termin jest na tyle absurdalny, że na zapleczu najlepszej ligi świata zwycięzcę poznamy dwa tygodnie po finale Wrocławia z Lublinem.

Zielonogórzanie mają o tyle dobrze, iż na rynku transferowym pozostały im całkiem niezłe nazwiska. Już teraz mówi się, że w drużynie pozostanie Rasmus Jensen, Przemysław Pawlicki, a z wypożyczenia wróci Jan Kvech. Do tego dołączy młodszy brat Przemka, czyli Piotr i Jarosław Hampel. Jednak jeśli podobna sytuacja powtórzy się w kolejnym roku, to zwycięzca pierwszoligowych rozgrywek nie będzie miał łatwo i najprawdopodobniej powtórzy los ostrowian z 2022 roku, która nie zdobyła żadnego punktu.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Były mistrz Polski coraz bliżej pozostania w 1. Lidze! To będzie jego nowy klub?

Żużel. Apator szykuje się na Włókniarz! Dziś trenują u innego ekstraligowca