Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Wychowanek leszczyńskiej Unii, Krzysztof Sadurski od dwóch lat jest podstawowym juniorem krośnieńskich Wilków. Przed rokiem awansował z drużyną do PGE Ekstraligi, ale Wilkom nie udało się utrzymać w elicie.

 

Sadurski nie ukrywa, ze jest rozczarowany sezonem. – Nie można mówić o dobrym roku, jeżeli się spada. Na pewno nie jesteśmy zadowoleni, jak on się potoczył i teraz kończy. Tak jest jednak w sporcie: ktoś przegrywa, by ktoś inny mógł wygrać – mówi Sadurski.

Młodzieżowiec Wilków zastanawia się, dlaczego drużyna nie dała rady się utrzymać. – Myślę, że zabrakło nam szczęścia. Nie mieliśmy toru, który byłby naszym atutem. Gdyby nie zdefektował motocykl Andrzeja Lebiediewa w pierwszej kolejce, to bylibyśmy w trochę innej sytuacji. Jest naprawdę wiele czynników, które składają się na końcowy wynik. Ale cóż… Taki jest ten żużel. Trzeba podnieść głowę i walczyć – zapewnia.

Sadurski jeszcze przez rok będzie startował jako junior. Na razie nie myśli jednak o kolejnym sezonie. – Na razie jest za wcześnie na jakiekolwiek rozważania. Ten sezon się nie skończył i czeka mnie sporo imprez. Właśnie wywalczyłem awans do finału MIMP, będę miał starty w DMPj. Czekają mnie też spotkania w lidze U24. Nie przegraliśmy ani jednego meczu i skupiamy się, by do końca jechać tak samo skutecznie. Tych imprez naprawdę mam jeszcze troszeczkę do objechania. Myślę, że to nie czas, żeby teraz sobie zaprzątać głowę tym, co stanie się za rok. Nie myślę o tym. Teraz jest czas, żeby spiąć się, walczyć do końca i pokazać, że my, młodzi zawodnicy pokazaliśmy się w tym roku z dobrej strony i byliśmy w stanie walczyć z najlepszymi – mówi wychowanek leszczyńskiej Unii.

Wychowanek leszczyńskiej Unii wygrał gdańską eliminację Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski. – Zdecydowanie łatwiej startuje się bez jakiejkolwiek presji. Jechałem z czystą głową. Po prostu dobrze czułem się na motocyklu. Miałem dobre starty, motocykl był dobrze spasowany z torem. To wszystko pomogło.  W finale jak zawsze będę walczył o jak najlepszy występ. Z pewnością będzie ogromnie ciężko, bo w finale jadą najlepsi zawodnicy Polski, ale myślę że i świata. Pojadę na te zawody z bojowym nastawieniem jak na każde inne zawody. Zobaczymy, co przyniesie los – mówi.

TOMASZ ROSOCHACKI

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Stal Gorzów walczy z osłabieniem. Nowe informacje w sprawie stanu Thomsena i Woźniaka – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Marcin Murawski: To był sezon na „trójkę”. Zmiany są potrzebne (WYWIAD) – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)