Szymon Woźniak, Bartosz Zmarzlik Foto: Tomasz Przybylski // GESS.PL
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Niedzielne starcie w Lesznie z pewnością będzie kandydować do miana jednego z najbardziej emocjonujących w tym roku. Fogo Unia po bardzo wyrównanym meczu zremisowała z Moje Bermudy Stalą Gorzów. Wielkich kontrowersji dostarczył ostatni bieg, w którym doszło do starcia Piotra Pawlickiego i Szymona Woźniaka.

 

Kibice zgromadzeni na stadionie im. Alfreda Smoczyka oglądali kapitalny wyścig piętnasty. Janusz Kołodziej, Piotr Pawlicki, Bartosz Zmarzlik i Szymon Woźniak rozstrzygali między sobą to, która z drużyn zgarnie punkty meczowe. Na ostatnim okrążeniu Pawlicki chciał się przedrzeć przed Woźniaka i zgarnąć jedno oczko. Zawodnicy spotkali się na wjeździe w pierwszy łuk i żużlowiec gości zanotował upadek.

– Sędzia podjął taką decyzję a nie inną. Nie będę tego jakoś szczególnie komentował. Ci, co się znają na żużlu, wiedzą, jak to wszystko wygląda. Zresztą łuk wcześniej Bartek też mi tak wszedł. Ja, słysząc go, też spokojnie mogłem dojechać do lewej strony i to samo zasymulować, ale walczyliśmy fair i to w tym biegu chyba było najważniejsze – komentował Pawlicki na antenie Canal+Sport 5.

– Ja jechałem swoją ścieżką. Przyciąłem z wyjścia z łuku i jechałem prosto. Wiadomo, że miałem szybkie wejście przed sobą. To są takie rzeczy, które generalnie dzisiaj w żużlu się wykorzystuje. Jak tego by ludzie nie widzieli, ta taktyka zawsze jest i tyle. Jest remis, myślę, że objechaliśmy dobre zawody. Dużo emocji było, kibice dopisali na stadionie, więc cieszę się, że sezon ruszył. Ja chyba od roku najlepszy wynik w Lesznie, więc muszę powiedzieć, że ciśnienie zeszło. Spędzałem tutaj po cztery godziny na treningach . Ja chciałbym robić jeszcze więcej punktów, bo wiem, że mnie na to stać – dodał.

Jak można się domyślić, zupełnie inny punkt widzenia na omawianą sytuację miał żużlowiec żółto-niebieskich. W opinii Woźniaka atak Pawlickiego nie był czysty i sędzia podjął słuszną decyzję o wykluczeniu rywala.

– Zacznę od tego, że nie czuję się dobrze z tym, że upadłem dwa razy. Z całą odpowiedzialnością mogę przyznać, że ani jeden procent w tych upadkach nie był upadkiem kontrolowanym. Nie jeżdżę po to, żeby się przewracać, tylko chcę walczyć i kompletnie nie sprawia mi to żadnej przyjemności. Ja do tego podchodzę tak, że tor w Lesznie jest tak zbudowany, że idąc tak wąsko na prostej, taką piką, każdego da się na tym wejściu złapać – oceniał Woźniak.

– To jest sytuacja, kiedy rywal próbuje na mnie wymusić, żebym się przestraszył i przyciął, ale ja nie mam prawa się przestraszyć. Jeżeli ktoś wjeżdża w moją naturalną linię toru i z taką siłą, gdzie mój motor przekłada się przez jego tylne koło, to… Źle się czuję, że ten mecz tak się musiał rozstrzygnąć. Chciałbym najlepiej powtórzyć ten wynik i pojechać w sportowej walce, ale uważam, że Piotrek mnie faulował – dodał krajowy senior ekipy Stanisława Chomskiego.