Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

We wtorek w Malilli odbędzie się finał Indywidualnych Mistrzostw Szwecji. Tytułu broni Oliver Berntzon, który okazał się najlepszy rok temu na torze w Linkoeping. Duże nadzieje na bardzo dobry wynik w walce o tytuł ma stały uczestnik cyklu Grand Prix Kim Nilsson.

 

Początek sezonu nie ułożył się po myśli Szweda – w cyklu Grand Prix nieco odstawał, a w lidze polskiej zdarzały się słabsze występy w barwach Trans MF Landshut Devils. Przełomem okazała się świetna dla niego runda w Teterow, w której Nilsson wjechał do finału. Żużlowiec zdradził, że wraz z teamem dotarli do źródła problemów – Na początku było trochę zamieszania z motocyklami, które nie działały tak, jak powinny, ale kiedy dotarliśmy do sedna problemów, wszystko idzie dobrze, a forma wydaje się rosnąć. Chociaż jakiś czas temu doznałem kontuzji ręki – powiedział w rozmowie ze speedwayfans.se.

33-latek poznał już smak miejsca na podium Indywidualnych Mistrzostw Szwecji. Ma na swoim koncie 5 medali, jednak żaden z nich nie jest złoty. Pierwszy raz jedną z 3 czołowych lokat zajął w 2014 roku. Wówczas był najbliżej tytułu, bowiem zdobył swoje jedyne srebro. Kolejne krążki to za każdym razem brąz. Teraz ma nadzieję, że uda mu się triumfować – Nie mogę się doczekać finału IM Szwecji. To zawody, w których naprawdę chcę odnieść sukces – mówił.

-Chcę wygrać. To jest mój cel. Naprawdę ważne jest, aby mieć „swój dzień” w tym konkretnym dniu – dodał uczestnik cyklu Grand Prix.

Zawody odbędą się w Malilli. Nilsson przez swoją karierę nie reprezentował barw miejscowej Dackarny. Rok temu w meczu ligowym zapisał na swoim koncie jedynie 4 punkty, mimo tego Szwed z optymizmem podchodzi do zawodów – Zwykle dobrze czuję się na torze w Malilli. Mam nadzieję, że zaoferują nam prawdziwy tor wyścigowy, wtedy będzie to świetna zabawa zarówno dla zawodników, jak i widzów – podsumował rozmowę ze speedwayfans.se.