Żużel. Trener Stali skomentował występ swoich zawodników. Woźniak pogrzebał szanse na udział w DPŚ?

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Bartosz Zmarzlik w fenomenalnym stylu zwyciężył Grand Prix w Gorzowie. 28-latek wprawił w euforię kibiców na Stadionie im. Edwarda Jancarza po spektakularnym ataku na Leona Madsena. Słabiej za to spisali się miejscowi zawodnicy, którym nie udało się wystartować nawet w półfinale. Ich występ skomentował szkoleniowiec ebut.pl Stali Gorzów, Stanisław Chomski.

 

Sobotnia runda Grand Prix Polski w Gorzowie nie poszła po myśli miejscowych zawodników. Najlepiej wypadł Anders Thomsen, który zajął jedenaste miejsce. Czternasty był Martin Vaculik, a na ostatnim miejscu uplasował się Szymon Woźniak. Z pewnością nawierzchnia różniła się od tej, na której gorzowianie biorą udział w spotkaniach ligowych.

– To są zawody indywidualne. Zawodnicy mają swoje teamy i wyciągają wnioski, które nie zawsze poszły w dobrą stronę. Trochę też pechowo, bo prawdopodobnie defekt na starcie zaważył, że Martina nie było w półfinale. Przyzwyczajeni są też do jazdy na innym torze. Sami widzieliśmy jakie tu były czasy. Takie jak na podrzędnych zawodach młodzieżowych. Takie są reguły tej gry i trzeba się umieć dostosować. Dzisiaj nie wyszło – mówił na gorąco po zawodach Stanisław Chomski.

Trener ebut.pl Stali Gorzów podkreślił także, że sami zawodnicy popełniali błędy i ich słaby wynik nie wynikał tylko i wyłącznie ze złego doboru ustawień. – Po prostu okazali się słabsi w tej rywalizacji. Obierali złe ścieżki do jazdy, bo nawet po wygranych startach szukali przyczepności po szerokiej, której nie było. Jak jest się u siebie w domu i ma się jakieś schematy, które działają, to później w podświadomości trzeba to wyłączyć – powiedział nam.

Dzień wcześniej miała miejsce druga runda SGP2, czyli cykl zmagań o indywidualne mistrzostwo świata juniorów. Zawody rozpoczęły się ze sporym opóźnieniem. Było to spowodowane opadami deszczu i pracami torowymi, mającymi na celu doprowadzenie toru do bezpiecznego stanu.

– To jest właśnie odpowiedź jak można w dwie i pół godziny zrobić tor. Zawody się odbyły i były na bardzo atrakcyjnym poziomie. Pokazały one trochę, w którym miejscu są nasi zawodnicy. Dopiero po równaniach i ubijaniu tego toru, to się trochę odwróciło. Tak jak dzisiaj Bartek Zmarzlik, tak wczoraj Mateusz Cierniak. Obaj wychodzili ponad przeciętność – zaznaczył.

Na pewno sporą część miejscowych kibiców zawiodła postawa Szymona Woźniaka. Polak jest prawdopodobnie w najlepszym etapie w swojej karierze i wielu sympatyków liczyło na pozytywny występ wychowanka bydgoskiej Polonii. Startujący jako dzika karta przywiózł tylko jeden punkt, wypadając najsłabiej na tle czołówki światowej. Czy była to weryfikacja umiejętności 30-latka? – Trzeba zapytać się Szymona – skwitował. – To są całkiem inne zawody. To jest pewien etap, który został zaliczony i tyle – uciął.

Trener reprezentacji Polski w dalszym ciągu nie ogłosił powołań na Drużynowy Puchar Świata. Faworytem niektórych kibiców i ekspertów jest właśnie wspomniany Woźniak. Sobotni występ mógł jednak nieco zmniejszyć szansę lidera ebut.pl Stali na udział w żużlowym mundialu. – Na pewno jest to jeden z zawodników, który może do tego miana kandydować, ale jak trener wybierze, to już jego sprawa – zakończył Stanisław Chomski, szkoleniowiec gorzowskiej Stali.

SZYMON MAKOWSKI, POBANDZIE

Żużel. Rollercoaster emocji w Toruniu! Tauron Włókniarz inkasuje trzy punkty! (RELACJA)

Żużel. Bartosz Zmarzlik: Gorzów zawsze będzie w moim sercu. Dziękuję kibicom za świetną atmosferę