Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Tauron Włókniarz odwrócił losy spotkania i wywiózł z Torunia pełną pulę. Początkowo mecz nie układał się po ich myśli, a częstochowscy liderzy zaliczali słabsze biegi. Problemy miał Mikkel Michelsen, który po trzech startach miał na swoim koncie 4 punkty. Końcówka należała do „Lwów” i to oni triumfowali. Duńczyk bardzo krytycznie odniósł się do stanu toru na Motoarenie.

Ekipa z Częstochowy po 10. biegu nie mogła być pewna zdobycia punktu bonusowego, ponieważ przegrywała 26:34. Nieco słabiej prezentował się Mikkel Michelsen. Jak przyznał w trakcie zawodów, musiał zmienić maszynę. – Jeśli znałbym problem, to oczywiście rozwiązałbym go po swoim pierwszym wyścigu. Myślę, że miałem kilka problemów z motocyklem. Później go zmieniłem i było znacznie lepiej. Nie jest jednak łatwo teraz to wyjaśnić – powiedział w rozmowie z klubową telewizją Tauron Włókniarza.

– To był ciężki mecz. Nie układało nam się na początku, dopiero na ostatnie wyścigi się udało, ale to dobrze – dodał.

Po spotkaniu wiele słów poświęcono kondycji toru w Toruniu. Sprawiał zawodnikom problemy, a w kilku przypadkach przyczynił się do upadku. Bardzo negatywnie o owalu na Motoarenie wypowiedział się Mikkel Michelsen. – Myślę, że tor był przygotowany bardzo słabo. Wydaje mi się, że w Częstochowie jesteśmy bardzo pilnowani, aby wszystko było przygotowane zgodnie z wytycznymi. Z jakichś powodów Toruń miał wolną rękę i wszyscy widzieli, że doświadczeni zawodnicy tacy jak Robert Lambert, który jest jednym z najlepszych zawodników na świecie, zaliczył upadek – komentował Duńczyk.

Dwa poważnie wyglądające upadki zaliczyli młodzieżowcy Tauron Włókniarza. Duńczyk uważa, że to, w jaki sposób przygotowano tor, było niesprawiedliwe dla najmłodszych uczestników meczu. – Mieliśmy również juniorów „latających” po całym torze, ponieważ nie był on najlepiej przygotowany. Nie oczekuję żeby tor był wygładzony. Toruń jest zresztą świetnym torem i lubię tutaj jeździć. Kiedy jest dobrze przygotowany, może być przyczepny i jest to w porządku, ale to co zrobili w niedzielę, nie wydaje mi się sprawiedliwe. Szczególnie dla młodzieżowców. To są młodzi chłopcy, posiadają dobry sprzęt, ale nie mają aż tyle doświadczenia. Czasami było niebezpiecznie, ale jest jak jest – skomentował.

Nowy mistrz Danii miał już okazję w tym sezonie startować w Grodzie Kopernika na początku sezonu. Jego zdaniem słabszy stan owalu w tamtych zawodach można było wytłumaczyć aurą. – Byłem tutaj na zawodach IMME i tor również był w nienajlepszej kondycji, ale to był początek roku, zła pogoda i wszystko inne. W niedzielę jednak nie było wymówek. Była dobra pogoda i czas, aby odpowiednio przygotować tor. To jak wyglądał tor, było dalekie od ideału – ocenił.

Dzięki temu, że Michelsen dojechał w ostatnim biegu na drugim miejscu „Lwy” wywiozły z Torunia 2 punkty. Na pierwszym łuku podniosło go, co mogło kosztować go utratę pozycji lub upadek – Miałem całkiem niezły start. Wiedziałem, że będę musiał przejechać na zewnętrzną żeby zatrzymać Emila. Myślę, że uderzyłem w to samo miejsce co Robert Lambert. Było tam bardzo głęboko i trochę nie mogłem tego kontrolować, ale uratowałem się, bo wiedziałem, że jeśli zaliczę upadek, to stracimy zwycięstwo. Utrzymałem się, dowiozłem 2 punkty, dzięki temu mamy zwycięstwo, więc jest świetnie – podsumował.