Jerzy Kanclerz fot. Jakub Soboczyński
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Abramczyk Polonia Bydgoszcz po raz kolejny w tym sezonie mordowała się na własnym torze, natomiast ostatecznie zwyciężyła nad H.Skrzydlewska Orłem Łódź 46:44. Po meczu prezes klubu, Jerzy Kanclerz, miał zastrzeżenia odnośnie podjętych decyzji przez sędziego.

 

Dochodzą głosy, że Mirosław Jabłoński, który komentował ten mecz w telewizji, próbował wpłynąć na decyzję sedziego, o czym pisaliśmy tutaj. – Jeśli chodzi o tę sytuację, to prawdę mówiąc nic nie wiem na ten temat. Z sędzią spotkania po meczu podaliśmy ręce i nic nie wspominał o tym zajściu. Protokołu meczowego jeszcze nie przejrzałem, bo wczoraj byłem do późnej pory w klubie i miałem kilka innych ważnych spraw na głowie. Z pewnością jednak siąde do tego i przeanalizuję – przyznał Jerzy Kanclerz.

Prezes Polonii pragnął jednak zwrócić uwagę na inne problemy. – Od samego początku tego sezonu jest dużo kontrowersji. Nie chciałbym się tutaj publicznie w jakiś sposób wymądrzać, natomiast są pewne kwestie, przy moim ścisłym umyśle, „zero-jedynkowe”. Trochę zabrnęliśmy za daleko. Nie chcę tu rzucać na prawo i lewo nazwiskami, natomiast krok w krok w tym sezonie jest dużo zamieszania odnośnie mikroruchów, torów i tak dalej. Kibice to dostrzegają, ja również to obserwuję. W tej dyscyplinie siedzę już ponad 60 lat i stwierdzam dobitnie, że nie tędy droga. To są rzeczy, które należy omówić i zweryfikować.

– W Rybniku podczas rozgrywania meczu z Polonią w biegu 12. zawodów Daniel Jeleniewski startował z pola pierwszego i kiedy maszyna poszła do góry, to od razu powiedziałem, że bieg będzie powtórzony, bo Daniel wykonał ruch. I wykonał, natomiast teraz kwestia dyskusyjna czy to jest ruch, który kwalifikuje się do wykluczenia czy nie. Dla mnie jest jasna zasada – jeżeli jakikolwiek ruch był, nawet ledwo widoczny – to był. Przekładając na życie codzienne, dla mnie nie ma znaczenia czy ktoś się spóźnił do pracy minutę, piętnaście sekund, czy pół godziny – spóźnił się i tyle – kontynuował.

– Martwi mnie natomiast coś innego – zdarzenia, które mają miejsce podczas biegu. Tutaj należałoby wykonać jakieś konkretne ruchy. W meczu z Orłem, uważam, że Daniel był sam sobie winny tego upadku i w mojej ocenie słusznie został z biegu wykluczony. Całkowicie inna sytuacja jest jednak w wyścigu, w którym Kenneth Bjerre został wykluczony. Według mnie sędzia powinien powtórzyć w czteroosobowej obsadzie. Aktualnie za dużo jest przypadkowości w sędziowaniu – zakończył.