fot: Przemysław Gąbka/Platinum Motor Lublin facebook
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Spotkanie 13 kolejki PGE Ekstraligi pomiędzy Platinum Motorem Lublin, a Tauron Włókniarzem Częstochowa zakończył się pewnym zwycięstwem gospodarzy 54:36. Triumf zapewnił „Koziołkom” drugie miejsce przed fazą play-off. Był to ostatni domowy mecz lubelskich zawodników w fazie zasadniczej, a starcia domowe zakończyli z bilansem jednej porażki i sześciu zwycięstw. Menedżer mistrza Polski, Jacek Ziółkowski, nie krył zadowolenia z postawy swoich żużlowców.

 

W niedzielę zawodnicy lubelskiego Motoru podejmowali w hicie kolejki żużlowców z Częstochowy. Mecz zakończył się  osiemnastopunktową różnicą na korzyść gospodarzy. Po wyrównanej pierwszej fazie spotkania, to mistrzowie Polski pokazali więcej jakości i znajomości domowego toru. Przez piętnaście biegów nie brakowało również jazdy w kontakcie.  Zadowolony z postawy całego zespołu był menedżer Motoru, Jacek Ziółkowski.

–  Może nie było dużo mijanek, ale nie brakowało walki o pozycje na zakończenie biegu. Najbardziej cieszy nas to, że wszyscy pojechali w miarę równo. Zwycięstwo smakuje jeszcze lepiej jak się spojrzy na sam wynik, ponieważ nie spodziewałem się zwycięstwa osiemnastoma punktami. Widać jednak było, że Włókniarz w drugiej fazie meczu chyba bardziej zajął się szukaniem ustawień na ewentualne spotkanie półfinałowe, niż walką o punkty. Zauważyliśmy, że nie było żadnych zmian taktycznych. U nas wszyscy pojechali swoje i to jest najważniejsze – powiedział po meczu menedżer mistrza Polski.

Niedzielny tor w szlagierze trzynastej kolejki sprawiał wrażenie bardziej suchego, niż w meczu chociażby z Unią Leszno czy Stalą Gorzów, gdzie nawierzchnia umożliwiała zawodnikom różnych ścieżek. W konsekwencji mijanek na torze było jak na lekarstwo, a większość wyścigów rozstrzygała się już na pierwszym łuku. Lepiej funkcjonowała zewnętrza niż linia toru jazdy przy krawężniku. Już po drugim biegu organizatorzy zareagowali na to w postaci polewania toru. –  Nie powiedziałbym, że ścieżka przy bandzie była najszybsza. Żużlowcy bardziej skupiali się na jeździe w drugiej połowie toru. Czasami tak wychodzi. Chcieliśmy, żeby było bardziej twardo. Próbujemy różnych rzeczy i najważniejsze jest to, że nasze próby kończą się zwycięstwami drużyny – skomentował Ziółkowski.

Przy Al. Zygmuntowskich 5 z bardzo dobrej zaprezentował się junior Motoru Lublin, Mateusz Cierniak. Mistrz świata juniorów zapisał na swoim koncie osiem punktów, starując tylko trzy razy. W biegach potrafił okazać się lepszy od seniorów Włókniarza Częstochowa – Maksyma Drabika czy Kacpra Woryny, a w biegu ósmym przyjechał przed swoim utytułowanym kolegą klubowym, Bartoszem Zmarzlikiem. Jednak w biegach nominowany sztab szkoleniowy wicelidera PGE Ekstraligi nie desygnował go do boju.  – Warto przeanalizować występy Mateusza w Poznaniu czy ten ostatni z Częstochowa i odpowiedzieć sobie, dlaczego tak było – stwierdził tajemniczo Ziółkowski.

Mistrz Polski po zwycięstwie u siebie jest już pewny drugiego miejsce w lidze na koniec rundy zasadniczej. Następnie żużlowców Macieja Kuciapy i Jacka Ziółkowskiego będą czekać mecze w fazie play-off.  Zdaniem menedżera nie jest istotne na kogo trafią, gdyż znają swoją wartość, a ponadto bronią tytułu najlepszej drużyny w Polsce. – Nie ma znaczenia z kim pojedziemy w ćwierćfinale. Jeżeli drużyna broni tytułu mistrza Polski i walczy o medale to trzeba z każdym wygrywać. Jak spojrzymy w tabelę to dla mnie jest jasne na kogo trafimy. Jednakże to dla mnie nie ma znaczenia. Z każdym walczymy o zwycięstwo nie ważne z kim i na jaki torze – tłumaczył.

W ostatniej kolejce fazy zasadniczej lubelskich żużlowców czeka spotkanie na szczycie z liderem z Wrocławia. Mecz odbędzie się na Stadionie Olimpijskim. Pierwszy mecz pomiędzy tymi zespołami zakończył się wygraną Betard Sparty Wrocław, która zdobyła dwa punkty po dramaturgii. Obie drużyny w tym sezonie wyraźnie przodują w rozgrywkach PGE Ekstraligi. Wielu kibiców wyobraża sobie taki finał. – Byłbym daleki od prognozowania kto w nim będzie. Do tego momentu trzeba będzie pokonać dwie drużyny. Musimy żyć na razie meczami ćwierćfinałowymi. Może się jeszcze wiele wydarzyć, a żużel jest sportem nieprzewidywalnym. Oczywiście faworytami są drużyny z Lublina i Wrocławia, ale jak mówię – „czarny sport” to jest złożony cykl – zakończył menedżer wicelider fazy zasadniczej PGE Ekstraligi.