Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Nikt nie ma wątpliwości, że złota era duńskiego żużla lat 80. ubiegłego wieku rozpoczęła się dzięki sukcesom Ole Olsena. To po nim swoje największe tryumfy święcili Hans Nielsen oraz Erik Gundersen. Ten pierwszy, pomimo że podziwiał Olsena w telewizji, nie ukrywa, że w czasach swojej kariery z wielkim Ole najczęściej było mu nie po drodze.

 

– Każda era ma swoich bohaterów. Jak byłem młody, to dla wszystkich był nim oczywiście Olsen. Pamiętam do dziś jak oglądałem relację telewizyjną z zawodów w 1971 roku, kiedy Ole sięgnął po swój pierwszy tytuł mistrza świata. Wtedy był jeden kanał telewizyjny, sukces Olsena był wielki i właśnie po nim zaczęły powstawać kluby żużlowe w Danii. Tak powstał klub w Brovst, którym dowodził wówczas Age Knudsen. To on mnie namówił, abym spróbował swoich sił na żużlu. Pamiętam, że zaczynaliśmy od jazdy po 130 metrowym torze i może trudno uwierzyć z perspektywy czasu, ale dla mnie była to zabawa. Nie myślałem wtedy o żadnych tytułach mistrzowskich i nie przypuszczałem, że moja kariera potoczy się tak, a nie inaczej – mówi dla Speedway Star Nielsen, który w tym roku będzie wraz ze swoim pierwszym klubem celebrował 50-lecie jego istnienia.

Jak przyznaje Nielsen, jego niezbyt dobre stosunki z Olsenem zaczęły się w momencie, kiedy ten ostatni został menadżerem reprezentacji Danii. – Już jak Ole kończył karierę, to ja byłem tym zawodnikiem, który miał zająć jego miejsce. Pamiętam, że objęcie przez Olsena funkcji menadżera kadry Danii nie było dla mnie niczym nadzwyczajnym. To było normalne, że mój były rywal został moim menadżerem. Jednak, kiedy przyszła runda kwalifikacyjna w Szwecji, to Olsen znalazł sobie miejsce obok Erika Gundersena i ja zastanawiałem się o co w tym wszystkim chodzi. Wiadomo, że z Erikiem szybko staliśmy się rywalami, na przyjaźń nie było miejsca, a w tym wszystkim był jeszcze Olsen, który swoją uwagę skupiał najbardziej na Eriku – dodaje legendarny Duńczyk.

Nielsen nie ukrywa, że gdy w 1985 roku bilans złotych medali indywidualnych mistrzostw świata wynosił 2-0 dla Gundersena on sam czuł się sfrustrowany i niedoceniany tak, jak jego rodak. Finał w 1986 miał się odbyć w Chorzowie.

– Nie miałem za bardzo wyjścia. Erik dominował, a u boku miał Olsena. Wpadłem na pomysł, aby poprosić o pomoc Ivana Maugera. Ivan był ze mną w parkingu podczas zawodów w Chorzowie oraz rok później w Amsterdamie. Pamiętam, że w Chorzowie byliśmy jako rywale z Erikiem obok siebie w parku maszyn. On miał dalej Olsena, ale ja miałem przy sobie Maugera, który – jak wiadomo – był jednym z największych rywali Olsena w czasach jego sukcesów. Miałem wrażenie, że wtedy Ole nabrał do mnie respektu. W końcu w moim boksie był nie kto inny jak jego odwieczny rywal. Przewaga psychologiczna zarówno w Chorzowie, jak i w Amsterdamie była po mojej stronie i mieliśmy w tytułach mistrzowskich remis – podsumowuje Nielsen.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Kontrakty w Rzeszowie zrealizowane! Texom Stal wypłaciła zawodnikom 100% środków – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Sporo biegania, wspinaczka i integracja we Władysławowie. Tak Wybrzeże szykuje się do rozgrywek (GALERIA) – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)