fot. media klubowe Enea Falubazu Zielona Góra
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Nie milkną echa wczorajszego odwołanego starcia pomiędzy Enea Falubazem Zielona Góra a ebebe PSŻ-em Poznań. Kibice dopytują o to czy meczu nie dało się odwołać wcześniej, a opinię w tej sprawie w mediach społecznościowych zamieścił prezydent Zielonej Góry, Janusz Kubicki. Mamy już komentarz Zbigniewa Fiałkowskiego, wiceprzewodniczącego Głównej Komisji Sportu Żużlowego, na temat poniedziałkowych wydarzeń.

 

Zielonogórsko-poznański pojedynek zaplanowany był na poniedziałek, na godz. 18. Od wczesnych godzin porannych w mediach społecznościowych gospodarzy pojawiały się posty dotyczące stanu toru i kolejnych działań. Część kibiców, spoglądając za okno,  domagała się natychmiastowej decyzji o odwołaniu spotkania. Władze polskiego żużla tłumaczą jednak, że wszystko przebiegało zgodnie z kolejnymi punktami regulaminu.

– Rozmawiając o tym spotkaniu należy zacząć już od tego, co działo się w piątek. Wtedy mecz uzyskał status meczu zagrożonego. Komisarz przyjechał na stadion w niedzielę o godz. 11. Wtedy ten tor był naprawdę dobrze przygotowany do meczu zagrożonego, czyli był cały równomiernie ubity. Analizując wszystkie portale pogodowe, łącznie z radarami, nie pokazywało żadnych opadów na poniedziałek. One zaczęły się pojawiać dopiero później. Miały one jednak występować do godz. 8 – tłumaczy Zbigniew Fiałkowski.

– Niestety pogoda spłatała nam psikusa, bo padało do godz. 13.10. Pierwsze posiedzenie jury mieliśmy o godz. 14 i na nim zanotowaliśmy, że opady ustąpiły i będziemy próbowali doprowadzić tor do stanu regulaminowego. Nie chcieliśmy robić tego tak długo, aby nie wpuszczać kibiców na stadion. Bramy miały się otworzyć o 16.30, więc kolejne posiedzenie zaplanowano na godz. 16. Zostało ono jednak przyspieszone, bo o 14.45 na obiekt wyjechał ciągnik. Przez 20 minut prace nie przyniosły żadnego skutku. O 15.30 odbyło się więc posiedzenie i w związku z tym, że mieliśmy 7 stopni Celsjusza, opadającą mgłę i bardzo wysoką wilgotność ustaliliśmy, że tego toru nie da się przygotować. O 15.37 organizator dostał informację o tym, aby zakomunikował o odwołaniu meczu. My, jako jury zawodów, wszystkie prace wykonaliśmy zgodnie z regulaminem. Organizator cały czas z nami współpracował. Też obserwował prognozy i podobnie jak my sugerował się tym, że padać będzie do godz. 8 – dodaje.

Wielu kibiców zastanawia się nad tym, dlaczego decyzji o odwołaniu nie było już o godz. 14. Fani z Poznania pisali m.in. o tym, że 1.5 godziny później, czyli w momencie podania komunikatu, byli już na drodze na stadion przy Wrocławskiej. Jak się okazuje, kluby oraz jury były zgodne co do tego, że należy podjąć pracę i spróbować doprowadzić tor do optymalnego stanu.

– Na pierwszym posiedzeniu jury oba kluby wraz z nami stwierdziły, że spróbujemy coś z tym zrobić. Wszystko było przeprowadzone regulaminowo i najszybciej jak to tylko możliwe. Ten tor wyglądał nieźle, ale podczas osuszania zaczęła wychodzić z niego woda. Nie było sensu psuć tego toru i jeździć ciągnikiem nie wiadomo ile czasu. Z ostateczną decyzją o odwołaniu także zgodzili się przedstawiciele obu ekip – wyjaśnia wiceprzewodniczący Głównej Komisji Sportu Żużlowego.

– Każdy myśli, że my nie śledzimy tych prognoz. My natomiast zaczynamy sprawdzanie już na pięć dni przed meczem. Konsultujemy się z wieloma ludźmi, którzy mają w tej kwestii pojęcie. Zawsze nakładamy na siebie dwie prognozy. Ten weekend okazał się takim, w którym tam, gdzie miały być opady, to ich nie było i odwrotnie. Nie dało się perfekcyjnie zweryfikować tych prognoz – kontynuuje.

Największym echem dotyczącym wczorajszych wydarzeń odbił się komentarz Janusza Kubickiego. Prezydent Zielonej Góry skrytykował działania żużlowej centrali. Nazwał wczorajszą sytuację cyrkiem i śmiechem na sali. Dodał również, że z racji tego, iż w tym sezonie przełożono już wiele spotkań, na „na siłę” próbowano odjechać starcie Enea Falubazu z ebebe PSŻ-em.

– Trudno mi się odnosić do takich słów, bo tu ewidentnie kłania się brak znajomości regulaminu. Pan prezydent nie był na stadionie, nie zna regulaminu, nie wiedział co się dokładnie na nim dzieje i z tego co wiem, nie wykonał żadnego telefonu, aby sprawdzić sytuację. Przytoczę może inną sytuację z zeszłego roku. W Rzeszowie organizowaliśmy indywidualne mistrzostwa Polski i na tym stadionie przez miesiąc nie było żadnych zawodów. Tam Pani Krystyna Stachowska, wiceprezydent Rzeszowa, oddelegowała pracownika z urzędu do tego, aby nam pomógł w organizacji niezbędnych kwestii, jak chociażby wyłączeniu wody podlewającej murawę. Tam mamy więc pomoc, a tu pan prezydent bez odpowiedniej wiedzy neguje nasze wszystkie posunięcia. Są więc dwa podejścia – pozytywne i negatywne. Nie mnie to oceniać, niech to ocenią kibice – komentuje nasz rozmówca.

Podobne sytuacje najpewniej uda się wyeliminować w 1. Lidze Żużlowej od sezonu 2025. Na wtedy bowiem zaplanowano wprowadzenie obowiązkowych plandek także dla pierwszoligowców. W takiej sytuacji tor będzie zabezpieczony przed deszczem padającym na kilka godzin przed spotkaniem.

– W regulaminie jest zapisane, że od sezonu 2025 kluby pierwszoligowe także będą miały obowiązek posiadania plandeki. Wiemy, że jest to konieczny zapis do wprowadzenia, na który trzeba będzie przeznaczyć środki. Daliśmy ten okres dwóch lat, aby kluby mogły się na to przygotować. Z wyprzedzeniem wiec zasygnalizowaliśmy taką konieczność – podsumowuje Zbigniew Fiałkowski.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Prezydentowi Zielonej Góry puściły nerwy. „Cyrk i śmiech na sali” – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Te ekipy powalczą o DME. Kolejne starcia Zmarzlika z Michelsenem w Straslundzie! – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)