Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Nieprzyjemna sytuacja miała miejsce podczas niedzielnych zawodów w Pile. Już w pierwszej serii startów byliśmy świadkami groźnego upadku Piotra Pawlickiego, u którego zdiagnozowano złamanie kości skokowej. Z powtórki wykluczony został Adrian Gała, który zdaniem eksperta zasłużył nawet na czerwoną kartkę. 

 

W niedzielę na pilskim torze odbywało się wielkie święto żużla. Drugi finał Canal+ online Indywidualnych Mistrzostw Polski oglądał nadkomplet publiczności. Początek zawodów zakłócił jednak Adrian Gała, który w trzecim wyścigu brutalnie potraktował Piotra Pawlickiego. Gnieźnianin wygrał start i przez dwa okrążenia był na prowadzeniu. Za jego plecami Pawlicki dwoił się i troił, aż w końcu wszedł bardzo czysto pod łokieć zawodnika klubu z Poznania. Ten na wyjściu z łuku uderzył w Piotra, który był zmuszony ewakuować się z motocykla. Upadł tak niefortunnie, że doznał złamania kości skokowej prawej nogi. Z powtórki sędzia wykluczył Adriana.

– Wielka szkoda, ale przede wszystkim każdej kontuzji szkoda. Nazywajmy rzeczy po imieniu. Był to beznadziejny atak zawodnika, o którym już miesiąc temu z tego co pamiętam mówił Tomek Bajerski, odsuwając go od składu, zauważając jakiś problem u niego. Był to bodajże mecz w Gdańsku i tam już gołym okiem było widać, że jest problem z utrzymaniem motocykla. Kompletnie nieprzygotowany zawodnik do startów. Tak się po prostu nie jeździ – grzmi Jacek Frątczak na temat postawy Gały w rozmowie z naszym portalem.

Niemal podobna sytuacja miała miejsce w kolejnym jego starcie, czyli w biegu numer osiem. Wówczas na drugim łuku Gałę wyprzedził Kołodziej, robiąc to również bezkontaktowo, a ten musiał bronić się przed wjazdem w jego tylne koło, przyciągając do siebie motocykl i notując uślizg. Ponownie wykluczony został wychowanek Startu Gniezno, lecz wszyscy zaczęli się pomału zastanawiać, czy ten zawodnik powinien wyjeżdżać raz jeszcze na tor.

– W trakcie tych samych zawodów mieliśmy podobną sytuację, lecz tym razem z Januszem Kołodziejem. Jemu się udało jednak uciec w ostatniej chwili, ale ja kompletnie nie potrafię tego pojąć. Do tej pory chłopak jechał przyzwoicie, natomiast jest jakiś potężny problem. Ja się w ogóle dziwię, że zawodnik po takich dwóch wykluczeniach nie został wyeliminowany przez sędziego czerwoną kartką. Nie mam co do tego wątpliwości – mówi ekspert.

Problem z ciągłymi upadkami 28-latka ciągnie się od początku sezonu. Głównie miały one miejsce na jego nowym domowym torze w Poznaniu, gdzie nie polubił się z geometrią tego toru. Przysłowiową glebę zaliczał jednak także na innych stadionach, co powoli bardzo martwiło wszystkich obserwatorów.

– Dziś się trzeba nad tym zastanowić, czy tam jest wszystko w porządku od strony umiejętności jeździeckich. W mojej ocenie jest jakiś problem. Ta sytuacja ma miejsce już od jakiegoś czasu, więc jestem w ciężkim szoku, a przede wszystkim współczuję Piotrowi Pawlickiemu – zakończył.

SZYMON MAKOWSKI, POBANDZIE

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Patryk Dudek: To był dla mnie dobry weekend. Życzyłbym sobie, żeby było tak do końca sezonu

Żużel. Maciej Janowski: Piła zasługuje na ładny obiekt. Piotr jest ważnym punktem naszej drużyny