Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W sobotę odbyła się kolejna runda tegorocznego cyklu Grand Prix. Tym razem zmagania o tytuł indywidualnego mistrza świata zagościły w niemieckim Teterowie. Tradycyjnie postanowiliśmy przybliżyć Wam nasz wyjazd i pokazać trochę kuchni.

 

ŻUŻEL MOŻESZ OBSTAWIAĆ DO 500 ZŁOTYCH BEZ RYZYKA W FUKSIARZ.PL. ZAREJESTRUJ SIĘ TERAZ

Miasto leżące w Meklemburgii w miniony weekend mocno ożyło. Oprócz sobotniego Grand Prix na żużlu w niedzielę odbywał się bowiem jubileuszowy, setny, legendarny motocyklowy wyścig o Puchar Bergringu. Wrocław od niemieckiego miasteczka dzieli prawie 550 kilometrów. Sześć godzin na dotarcie samochodem z małymi postojami trzeba sobie zatem spokojnie zarezerwować. 

Tradycyjnie już biuro prasowe ulokowane zostało poza samym stadionem. Do tej pory jego funkcję pełnił jeden z zaprzyjaźnionych z klubem salonów samochodowych. W weekend, aby odebrać akredytację prasową należało udać się do biur miejscowej elektrowni umiejscowionych w samym rynku miasteczka. Centrum Teterow o godz. 15 sprawiało wrażenie kompletnie wymarłego miasteczka. W ciągu dwudziestu minut „naliczyliśmy” trzech fanów Bartka Zmarzlika, spacerujących po czternastowiecznych uliczkach.

Rynek w Teterow

Z centrum udaliśmy się wprost na stadion, a tam już – w przeciwieństwie do centrum Teterow – „tętniło” życie. Żywo było głównie za sprawą miasteczka dla kibiców, które chyba ze względu na lokalizację na dużej łące okalającej stadion sprawiało wrażenie największego ze wszystkich. jakie widzieliśmy podczas tegorocznych rund. Największym zainteresowaniem cieszyła się tradycyjna sesja autografowa z zawodnikami. Godzinę przed przybyciem bohaterów wieczoru kolejka do otrzymania podpisu ulubieńca była już spora. Swój sklep miał również trzykrotny indywidualny mistrz świata, Tai Woffinden choć cena m.in. bluzy w wysokości 50 euro sprawiała, iż fani Brytyjczyka mocno się zastanawiali nad zakupami.

Kolejka po autografy uczestników sobotniego turnieju
Kolejka do wejścia na stadion w Teterow
Sklep Taia Woffindena

Nie brakowało tradycyjnego niemieckiego piwa oraz bratwurstu, czyli pieczonej kiełbasy. O ile jeszcze można było przełknąć cenę piwa, która wynosiła pięć euro, o tyle siedem euro za kiełbasę oraz frytki to cena lekko wygórowana. Kolejki do stoisk piwnych były imponujące, a spożycie tego trunku bez trudu można było odczuć w zachowaniu i słownictwie co niektórych sympatyków speedwaya. Ceny biletów? Trybuna główna sto euro, trybuna na przeciwległej prostej startowej – osiemdziesiąt. Nic zatem dziwnego, że tylko ta ostatnia podczas zawodów świeciła pustkami. Miejsca stojące w cenie czterdziestu euro „wypchane” były tłumnie.

Przedstadionowa kasa biletowa

Sobotniego wieczoru na stadionie nie zabrakło żużlowych legend. W Teterow pojawił się między innymi legendarny zawodnik Niemieckiej Republiki Demokratycznej – Dieter Tetzlaff. – Miło tutaj widzieć tylu kibiców. Jak widać, popyt na najlepszy żużel w Niemczech wciąż jest. Ja liczę na dobre zawody i udany występ Huckenbecka – mówił nam urodzony w Pile były reprezentant wschodnich Niemiec. 

Dieter Tetzlaff

Sam Kai Huckenbeck walczył w sobotę na tyle, na ile mógł. Upragnionego półfinału jednak ostatecznie nie osiągnął. W „kuluarach” większość uczestników zawodów nie zostawiała na organizatorach suchej nitki. Oczywiście przyczyną krytyki był stan toru. – To jest totalna katastrofa. My mamy promować żużel? Jak można robić zawody na torze, który jest mało co używany. To było rodeo, a nie żużel. Tyle ci powiem. Jestem porządnie już na to wszystko wk… – mówił nam jeden zawodników. 

Spragnieni żużla kibice oddawali się w pierwszej kolejności piknikowi a nie ubolewaniom z powodu takiego a nie innego stanu toru. Wedle otrzymanych informacji, na trybunach zasiadło w sobotę ponad dziesięć tysięcy kibiców. Trudno ten fakt podważać, biorąc pod uwagę, iż od godziny osiemnastej kibice niemal „szturmowali” wejścia na obiekt. – Turnieje Grand Prix już tu mieliśmy, ale tylu kibiców w kolejce do wejścia to ja jeszcze nie widziałem – mówił nam mieszkający w Gustrow Heinz. Atmosfera na trybunach była iście wyśmienita. Wystarczy napomknąć iż hit „Sweet Caroline”, Neila Diamonda roznosił się na stadionie zdecydowanie donośniej, aniżeli podczas październikowego finału Speedway of Natons w Manchesterze. Kibice do Niemiec zjechali z różnych zakątków Europy. Nie brakowało fanów żużla z Rosji, pobliskiej Danii czy niedalekiej Szwecji. Największa grupa przyjezdnych fanów była oczywiście z Polski, a bliscy Pawła Przedpełskiego czy Macieja Janowskiego z trybun dopingowali poczynania zawodników na torze. 

Kolejka przed wejściem na stadion
„Fan klub” Pawła Przedpełskiego
„Fan klub” Macieja Janowskiego

Nie brakowało w Teterow  również „sektora” dla VIPów, który jednak w przeciwieństwie do poprzednich edycji prezentował się nad wyraz  skromnie. Piwo, napoje gazowane oraz pieczona kiełbasa czy karkówka to główne atrakcje, na które tym razem mogły liczyć będące w „łaskach” organizatorów osoby. Co ciekawe, tylko w sektorze VIP można było otrzymać oficjalny program zawodów. Tych przeznaczonych dla dziennikarzy zabrakło. Jak głosiła plotka, ktoś „podkradł” organizatorom dwa kartony programów przygotowanych specjalnie dla „pismaków”.

W sektorze VIP

W parkingu rządzili zawodnicy oraz… zawodniczka, czyli nie kto inny jak Celina Liebmann. Tym razem Celina na tor nie wyjechała, ale z parkingu relacjonowała zawody dla niemieckiej telewizji. Jak mówiła, pionierska współpraca z mediami sprawiła jej dużą frajdę. Największą satysfakcją było jednak to, że w parkingu bez problemu była rozpoznawana i serdecznie witana przez swoich dotychczasowych idoli jak Jason Doyle czy Tai Woffinden. Ten ostatni stwierdził nawet, w nawiązaniu do występu zawodniczki w Pradze, że Celina powinna pojawić się na torze i pokazać, że jechać można. Jak zdradziła nam Niemka, obecnie czeka na obiecany przez Grega Hancocka trening, który ma za zadanie poprawić jej element startowy.

– Nie wiem czy umowa była jednoroczna czy wieloletnia, ale jestem przekonany, że po tym „cyrku na torze”, jaki widzieliśmy, który był anty-promocją żużla, więcej Grand Prix tu zagościć nie powinno. Nie można robić takiej rangi zawodów na torze, na którym zawodnicy walczą nie tylko o punkty, ale i o swoje życie – mówił nam po zawodach jeden ze szwedzkich działaczy. 

Trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. Bez cienia wątpienia Grand Prix w Teterow jest numerem jeden z dotychczasowych rund, jeśli chodzi o atmosferę panującą na trybunach. Święto żużla czuć było na nich doskonale. Czwarta runda plasuje się na czwartym, ostatnim miejscu, jeśli chodzi o aspekt sportowy, a ten dla kibiców żużla oraz zawodników jest przecież najważniejszy. My, o ile będzie jeszcze okazja, do Teterow wrócimy, głównie dla tej atmosfery. 

Kolejki po złoty trunek…
Kibice żużlowego klubu z Lipska

Stadionowy parking po zawodach