Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Okres od listopada do marca to dla prezesów klubów żużlowych zdecydowanie najintensywniejszy czas w roku. Sternicy wszystkich ekip właśnie w tych miesiącach dokonują zakupów na rynku transferowym, walczą o podpisanie umów z jak największą liczbą sponsorów, a także starają się dopiąć budżety na kolejne rozgrywki. Postanowiliśmy więc sprawdzić jak szefowie zespołów z różnych poziomów rozgrywkowych radzą sobie ze swoimi zadaniami w bardzo trudnym, pandemicznym okresie.

Oczywistością jest, że zdecydowanie największymi budżetami dysponują prezesi PGE Ekstraligi. Podczas niedawnego okienka transferowego zawzięcie walczyli oni o poszczególnych zawodników i oferowali wysokie stawki w kontraktach. W Gorzowie, gdzie m.in. przedłużono umowy z Bartoszem Zmarzlikiem, Szymonem Woźniakiem i Andersem Thomsenem, a także ściągnięto Martina Vaculika, sytuacja jest jednak opanowana. Wszystko za sprawą swoistej mody na żużel, którą można ostatnio zaobserwować w mieście nad Wartą.

– Mówienie o tym, jak będzie wyglądał nasz budżet jest póki co nieco utrudnione, bo nie znamy jeszcze ostatecznych wyników sprzedaży karnetów. Na tę chwilę wygląda to jednak obiecująco. Sprzedaż wejściówek idzie świetnie, pod tym względem jest znacznie lepiej niż rok i dwa lata temu. Widać, że ludzie nam zaufali i wierzą w nasz projekt budowania wielkiej Stali Gorzów. Swoje robią też na pewno dobre wyniki oraz fakt, że mamy u siebie dwukrotnego mistrza świata. Kibice chcą przychodzić na mecze z jego udziałem. Dopinanie budżetu polega na wielu czynnikach, ale przede wszystkim na porównywaniu wydatków i przychodów. Na ten moment nie wiemy jeszcze jakie restrykcje będą panowały w kolejnym sezonie, ilu kibiców będzie mogło wejść na obiekty, ale póki co pracujemy i śpimy spokojnie – mówi nam Marek Grzyb, prezes gorzowskiej Stali.

– Ważne jest również to, że już w 2020 roku wypłaciliśmy naszym zawodnikom pieniądze za podpis. To jest już za nami, więc przy rosnącej sprzedaży karnetów, a także coraz większej ilości sponsorów, spięcie tego budżetu powinno być ułatwione. Cały czas jednak pracujemy nad tym, żeby wszystko zarówno pod kątem sportowym, jak i organizacyjnym było w Stali na najwyższym poziomie. Wszystko wskazuje na to, że tak będzie również w kolejnym sezonie – dodaje.

Mimo trudnego okresu dla przedsiębiorców, gorzowianie niemal codziennie chwalą się zawarciem bądź przedłużeniem umowy z kolejnym sponsorem. Okazuje się, że jest to także efekt wielkich emocji, które zawodnicy Stanisława Chomskiego dostarczyli sympatykom w minionych rozgrywkach.

– My w Gorzowie przeżyliśmy niesamowity sezon. Ktoś użył określenia, że to był rok z piekła do nieba i ja się z tym zgadzam. Pod koniec sezonu wszystkie osoby związane z naszym klubem naprawdę w tym niebie były. Pojawiła się euforia, a także duże zainteresowanie nowych sponsorów. Do tego teraz jeszcze lepiej wyglądają relacje z naszymi dotychczasowymi sponsorami, z którymi przedłużamy umowy. Mimo pandemii, sytuacja ze sponsorami wygląda dobrze. Poza tym, w firmach, z którymi podpisujemy umowy jest wielu doświadczonych przedsiębiorców i ekonomistów, którzy wiedzą, że czasem warto zasiać ziarna w kryzysie, aby w dobrym momencie zebrać plony. W ostatnich tygodniach i miesiącach razem z działaczami przeprowadziliśmy naprawdę wiele pozytywnych rozmów i to zaplecze sponsorskie Stali na pewno będzie wyglądać dobrze – wyjaśnia szef gorzowian.

Kolejną drużyną, która zapewniła swoim kibicom huśtawkę nastrojów w sezonie 2020 jest Abramczyk Polonia Bydgoszcz. Beniaminek przez dłuższą część rozgrywek eWinner 1. Ligi nie imponował formą, ale w kluczowym momencie odjechał kilka dobrych spotkań i zapewnił sobie utrzymanie. W nadchodzącym sezonie aspiracje bydgoszczan będą jednak znacznie wyższe. Ekipa znad Brdy ma walczyć o fazę play-off. Nad tym, aby wynik sportowy szedł w parze ze stabilizacją finansową czuwał będzie Jerzy Kanclerz.  

– Ja jednoznacznie nie jestem w stanie stwierdzić jak będzie wyglądał nasz budżet, bo nie mamy jeszcze wiedzy na kilka istotnych kwestii. Dużo zależy od tego, ile osób wpuścimy na trybuny. Karnety sprzedają się dobrze, ale jak mówię, wszystko zależy od restrykcji. Na ten moment do spraw budżetowych jestem nastawiony pozytywnie. Przez te dwa lata udało się zbudować w Bydgoszczy solidne fundamenty pod funkcjonowanie klubu, ale by dalej tak to dobrze funkcjonowało musimy ciężko pracować. Nie lubię rzucać słów na wiatr i brać niczego za pewnik, więc dokładniej o naszym budżecie będę się w stanie wypowiedzieć w okolicach lutego – komentuje prezes Abramczyk Polonii. 

– Z tego co się orientuję, to w większości klubów pierwszoligowych ten budżet będzie oscylował wokół trzech milionów złotych. Wiadomo, że jedni będą mieli trochę więcej, a inni nieco mniej, ale ta kwota właśnie się przewija. U nas będzie podobnie. W zeszłym roku udało się wszystko odpowiednio dograć. Dzięki temu była tak zwaną górka i mogłem nieco poszaleć na tym rynku transferowym. Zobaczymy jak będzie w tym sezonie. Trochę już pracuję w biznesie i uważam, że przy planowaniu budżetu można pomylić się o 10-15%, ale nie więcej. Nie może być takiej sytuacji, że w sierpniu nagle zabraknie pieniędzy. Ja mogę zapewnić, że w mojej Abramczyk Polonii Bydgoszcz takiej sytuacji nie będzie – podkreśla sternik siedmiokrotnych mistrzów Polski. 

Prezes bydgoszczan znany jest z tego, że uwielbia wyznaczać sobie liczne cele na kolejne rozgrywki. Przed sezonem 2020 Kanclerz zamierzał przekonać do podpisania umowy z klubem 50 sponsorów. Jak sytuacja wygląda przed kolejnymi zmaganiami w eWinner 1. Lidze?  

– Jako człowiek ambitny zawsze staram się, żeby te kolejne cele były coraz większe. W poprzednim roku tych sponsorów miało być 50, a było 58. Mogę powiedzieć, że na ten moment mam podpisanych 29 umów sponsorskich, ale ta liczba dynamicznie się zmienia. Założyłem się z moim synem Przemysławem o to, że tym razem tych sponsorów będzie 60. Czy to się uda? Zobaczymy – kontynuuje.  

– W pandemii przedstawiciele firm, z którymi rozmawiam są bardzo różni. Wielokrotnie mnie zaskakują. Ostatnio rozmawiałem z jednym ze sponsorów, który od 30 lat jest kibicem, wie, że czasy są trudne i bardzo chce klubowi pomóc. Znajdujemy osoby z naprawdę różnych branż i zawsze słyszymy wiele miłych słów. To buduje, bo dzięki temu wiem, ze została wykonana dobra praca. Zawodnicy chcą jeździć w Polonii, a sponsorzy chcą ją wspierać. Mamy opinię stabilnego klubu i pracujemy nad tym, żeby właśnie poprzez odpowiednie zarządzanie i stabilne finanse takie zdanie o nas miało jak najwięcej osób – tłumaczy Kanclerz. 

Z trudnym zadaniem zapanowania nad żużlowym klubem mierzą się również szefowie drugoligowych ekip. Rozgrywki na najniższym szczeblu rozgrywkowym w sezonie 2021 zapowiadają się niezwykle ciekawie. W lidze wystartują aż trzy zagraniczne kluby, z których jeden będzie absolutnym debiutantem. Już teraz wiemy, że zespół z Landshut pod wieloma względami zyska na przenosinach do Polski.  

– Mogę powiedzieć, że budżet mamy już dopięty w całości. Taki stan rzeczy jest spowodowany w dużej mierze sporym wsparciem sponsorskim. Dzięki firmie Trans MF oraz innym sponsorom jesteśmy w stanie optymistycznie patrzeć w przyszłość – mówi Gerald Simbeck, prezes AC Landshut Devils.  

– Mimo wszystko nie odczuwamy, żeby w pandemii było nam znacznie trudniej. Od lat prowadzimy transparentną politykę i teraz, w takich czasach, przynosi to efekty. Nie ukrywam, że zyskaliśmy również na przejściu do polskiej ligi. Nasz ruch odbił się sporym echem. Dotychczasowi sponsorzy przedłużyli umowy, pozyskaliśmy również trzech nowych partnerów. Finansowo i organizacyjnie jesteśmy więc w stu procentach gotowi na starty w Polsce. Szczegółowych kwot w budżecie nie będziemy jednak podawali, bo niczemu i nikomu to nie służy – dodaje.  

Nieco inny pogląd na temat rozmów ze sponsorami w pandemicznych czasach ma Frank Mauer, czyli sternik drugiego niemieckiego klubu w polskich rozgrywkach. Zespół MSC Wolfe Wittstock ma jednak przystąpić do rozgrywek zgodnie z planem.

– Nasz budżet jest zabezpieczony, jednak my przez cały rok szukamy partnerów. Bez względu na to, czy mamy spokojną sytuację finansową, chcemy pozyskiwać tych sponsorów jak najwięcej – mówi Mauer.  

– Muszę powiedzieć, że teraz, podczas pandemii, o sponsorów jest znacznie trudniej. Ta choroba robi swoje, a firmy nie są pewne jutra. Nad podpisaniem umowy zastanawiają się dłużej niż zazwyczaj. Mimo tego, o płynność finansową naszego klubu się nie martwimy – zapewnia szef Wilków. 

Jak widać, kondycja finansowa części klubów żużlowych nie prezentuje się najgorzej. Sponsorzy, mimo pandemii koronawirusa, wciąż chętnie wspierają poszczególne ekipy i dokładają swoją cegiełkę do rozwoju czarnego sportu. Liczymy na to, że pandemia w kolejnych miesiącach nie pokrzyżuje planów sterników klubów i w marcu każdy z prezesów będzie mógł powiedzieć, że ze spokojem dopiął budżet na sezon 2021.

BARTOSZ RABENDA. współpraca redakcyjna: ŁUKASZ MALAKA

One Thought on Żużel. Dopinanie budżetów i szukanie sponsorów w czasie pandemii. Gorzów i Bydgoszcz śpią spokojnie, ale pracują
    Żużel. Obóz Stali inny niż zwykle. Zmarzlik przekonał trenera i działaczy | PoBandzie
    9 Jan 2021
     9:57am

    […] Żużel. Dopinanie budżetów i szukanie sponsorów w czasie pandemii. Gorzów i Bydgoszcz śpią sp… Bartosz Rabenda […]

Skomentuj

One Thought on Żużel. Dopinanie budżetów i szukanie sponsorów w czasie pandemii. Gorzów i Bydgoszcz śpią spokojnie, ale pracują
    Żużel. Obóz Stali inny niż zwykle. Zmarzlik przekonał trenera i działaczy | PoBandzie
    9 Jan 2021
     9:57am

    […] Żużel. Dopinanie budżetów i szukanie sponsorów w czasie pandemii. Gorzów i Bydgoszcz śpią sp… Bartosz Rabenda […]

Skomentuj