Maksym Drabik. fot. Jędrzej Zawierucha
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Ani się nie obróciliśmy, a tu zaraz będzie połowa marca. Pogoda jakaś taka nijaka. Ani luty, ani marzec póki co. Obiecałem osobiście prezesowi Marianowi Maślance, już jakiś czas temu, że luty termicznie będzie bardzo, bardzo ciepły, a marzec to już miał być total upał… No i kicha. Doceńmy jednak to, że tegoroczna zima była bardzo, bardzo łagodna. Czas biegnie do przodu, ale wciąż wyczuwam pewną stabilizację. Dalej jest mi dane codziennie rano przejeżdżać przez zaplecze „królestwa” prezesa Świącika, a potem wieczorem, już po zmroku, mimo, że dzień coraz dłuższy, powtórnie – tyle, że tym razem wracać. Ruch chyba tam wciąż mały, choć nie mam danych co się tam dzieje za dnia.

 

Moi młodsi koledzy w corpo, prawie juniorzy, z dużym zniecierpliwieniem czekają aż ruszy sezon 2023. Molestują mnie wciąż pytaniami o to, czy zasiądę z nimi na trybunach (czytają te moje wypociny tutaj i chyba ich to wciągnęło). Ja przyznam, że zbliżający się sezon to wciąż dla mnie jakaś nierealna abstrakcja. Właściwie to nawet nie wiem czy pragnę, aby ten sezon się zaczął. Nie mówiąc już o pojawieniu się na trybunach. Coś mi to na starość spowszedniało. Powiecie, że koszty. Absolutnie nie! Wciąż jeszcze nie! Wciąż stać mnie na dobry bilet, w dobrym miejscu. Więc co? Starość? Pewnie starość.

Pomimo wszystko, wciąż śledzę życie klubu. To, co się dzieje, co w trawie piszczy. Ludzi bardzo ciekawi postawa nowego/starego nabytku, czyli Maksyma Drabika. Regularnie w prasie temat ten jest podsycany. Oczywiście z pewną dozą szukania sensacji, szukania dziury w całym. A jakżeby inaczej! Non stop w mediach ukazuje się jakiś tekst, w którym ktoś negatywnie wypowiada się o Maksie w stylu: „ja tam nie chcę mówić nic złego, ale…”. Dlatego szczególnie w tym temacie obserwuję „Życie wielkich na ekranie”.

Zaglądając na Sportowe Fakty, dość przypadkowo trafiłem kilka minut przed czasem na Magazyn PGE Ekstraligi Marcina Musiała. Moją uwagę przyciągnęły napisy towarzyszące, że wystąpi między innymi Maksym Drabik. Obok niego gośćmi mieli być Gleb Czugunow i Anita Mazur. Mnie jednak „kręcił” występ Maksa. Po chwili magazyn wystartował. Pan Marcin przemiło przywitał się z panią Anitą Mazur i po krótkiej wymianie zdań połączył się „zdalnie” z Glebem Czugunowem.

Po kilkunastu minutach nadszedł wyczekiwany przeze mnie moment. Pan Marcin tym razem połączył się „remote” z Maksymem Drabikiem, występującym w ciemnych okularach. Redaktor zaczął próby rozkręcenia owego dialogu. Piszę celowo próby, bo rozmówca, Maks, zza ciemnych okularów odpowiadał jak z karabinu maszynowego. W jego głosie wyczułem początkowo lekkie drżenie, co świadczyłoby, że czuł tremę, zdenerwowanie, a może to był normalny odruch człowieka przepytywanego „przez medium wielkiego zasięgu”. W końcu nie każdy wytrzymuje stres występu przed szerokim gremium tak, jak prezes Jarosław Kaczyński czy Donald Tusk.

Pan Musiał był przemiły, taktowny, grzeczny i delikatny, ale napotykał ze strony Maksyma pozbawione „bawełny” proste, opisujące fakty sformułowania. Ale jakim językiem! Chylę czoła przed Maksymem, bo jako „wieczny prymus trwania mej edukacji”, kończący nauki jeszcze w poprzednim wieku, to nawet uzyskując cztery fakultety – celowo to podkreślam – i jeszcze dodatkowo jako miłośnik „bawienia się słowem”, nie miałbym żadnych szans z Maksymem. Naprawdę powtarzam: chylę czoła przed Maksymem! I krzyczę o tym tutaj bez cienia ironii albo szyderstwa. Od razu w tym momencie „strzelam” do adwersarzy Maksyma, zarzucających mu sztuczne pozerstwo połączone z korzystaniem z doradcy personalnego od przekazu medialnego.

Tak, Drodzy Czytelnicy! Tego słowa, którym operuje Maksym nie da się przygotować na pojedynczy występ, wyćwiczyć go. Za dużo w tym siedziałem i wiem, że chłopak jest nad wyraz inteligentny i błyskotliwy… o ilorazie inteligencji nawet nie wspomnę, bo jest wysoki! „To widać, słychać i czuć”. Tego nie da się wyćwiczyć. Nie zaglądam Maksowi do indeksu szkolnego, bo nie moja to sprawa. Bez tego wiem jednak, że chłopak jest oczytany i że „pożera” literaturę całymi masami. Bez tego nie byłby tym, kim jest. Pozwolę sobie jeszcze na taką osobistą dygresję: ja kończyłem swoje szkoły jeszcze w innych, lepszych czasach. W poprzednim wieku i jeszcze „rzutem na taśmę” załapałem się na kontakt z nauczycielami, którzy uzyskali dobre, solidne maniery jeszcze długo przed moim praktykowaniem i wiem, że choć oni już odeszli z tego świata, gdyby poznali Maksyma osobiście, byliby nim zachwyceni.

Tak, musimy się z tym zmierzyć. Zmierzyć z tym, że w czasach 50 lat wstecz, albo i jeszcze ciut, ciut wcześniej Maksym byłby stawiany jako wzór osobowości, byłby goszczony na salonach, a my wszyscy o świadomości tej obecnej, w tamtych czasach bylibyśmy poza elitami, poza nawiasem wyższych sfer, wykonując proste prace życiowe, bo i te były potrzebne. Jedyne co bym zarzucił Maksymowi, to stosunek do spraw przeszłych, że niby są nieważne. Bo historia nasza, ta codzienna, szara jest bardzo ważna i na podstawie spraw zaprzeszłych nabywamy doświadczenia i uczymy się prawidłowo reagować w teraźniejszości czy przyszłości.

Wywiad się toczył… Redaktor Musiał próbował złamać „opór” Maksa, próbując zjednać sobie jego przychylność, to z tej, to z tamtej strony. Był przemiły, uśmiechał się, potakiwał głową ze zrozumieniem na zwrotne „manifesty” Maksa. Czasami miałem wrażenie, jakby patrzył na Maksa to z politowaniem, to znów chwilami jakby z przestrachem, czy Maks nie użyje przemocy. Na pewno przeżywał, że ten wielki wywiad tak się układa, ale był bezsilny. Współczułem mu, bo chciał być efektywny. Przecież przeprowadzanie rozmów w przestrzeni medialnej to jego praca, tak jak kopanie dołów to moja praca. W pewnym momencie czułem, że miarka się przebrała i zatryumfowała „duma własna” pana Marcina, bo spuentował na koniec rozmowę w stylu, że jeśli Maks dostanie propozycję wywiadu w przyszłości – a nie wiadomo czy dostanie… Na to zawtórowała mu pani Anita Mazur, utwierdzając przekonanie, że Maks idzie w złą stronę i nie będzie już z nim lepiej, tylko gorzej. Generalnie zakończenie wyglądało tak: Bye, Bye Maks, „miałeś… złoty róg…” i zapanowała chwila antenowego smutku…

Ja natomiast chciałbym zwrócić uwagę na inny scenariusz, który być może zaistnieje. Otóż, jeśli Maks, będąc wybitnym introwertykiem, będzie robił swoje na torze, a to wyraźnie podkreślił w wywiadzie, i jednocześnie nie będzie „wylewny” w świecie medialnym, to istnieje szansa, że tracąc „życie wirtualne” (przestrzeń medialna), będzie bardzo dobrze się miał w realu, czyli w realnym życiu zbudowanym z prochu, krwi i kości. Baa, jego popularność wśród mas kibiców może wcale nie maleć, ale rosnąć jako tego enfant teribble (Maks, czy ja to dobrze napisałem?). Oczywiście byłoby to ku wielkiemu niezadowoleniu mediów i przemilczaniu tego faktu, ale jest szansa na taki właśnie rozwój sytuacji. Można współczuć jego prezesowi, który w takim przypadku musiałby być piorunochronem czy też mówiąc wulgarnie dupochronem i dostawałby po głowie mocno (od mediów), ale cóż, myślę, że w tym wypadku byłoby warto.

Maksym idzie swoją drogą i nie zmuszajmy go, aby się pauperyzował (!). Pozwólmy mu być sobą, bo pięknie się rozwija jako jednostka ludzka. Tak, pięknie! A to, że według mas, nie przystaje do tychże mas jest jakimś problemem w ujęcoi socjologicznym, społecznym, ale raczej na pewno nie dla Maksa. A poza tym, jeszcze raz wracam do „sprzed chwili”, czyli do tego, co wyżej napisałem: wcale nie jest powiedziane, że obecna kultura masowa, serwowana nam nieustanie, jest nacechowana wartością wyższą niż kultura serwowana nam przez Maksa.

I właściwie to byłoby chyba na tyle. Musiałem to napisać, stając po stronie Maksa, bo już czuję jak będzie stygmatyzowany w kolejnych dniach.

PAWEŁ HUBKA

*felieton jest subiektywną opinią autora. Zdaniem redakcji Marcin Musiał przeprowadził rozmowę z Maksymem Drabikiem w sposób właściwy, wedle sztuki dziennikarskiej.

3 komentarze on Żużel. Doceńmy Walory Maksyma Drabika (FELIETON)
    obserwator
    13 Mar 2023
     9:57am

    Bardzo kibicowałem Maksowi od początku jego startów, prezentował duży talent i spore umiejętności. Okiem zdystansowanego obserwatora odniosłem wrażenie, że jego rozwój wspomagany opieką jego ojca Sławomira, idzie w bardzo dobrym kierunku. Niestety coś się zacięło w tej pięknie wróżącej karuzeli, a prawdopodobnie wręcz pękło. Nie chcę opowiadać się po żadnej ze stron, ale to jakiego linczu na swoim ojcu dopuścił się Maksym jest precedensowy i olbrzymi w swoim ciężarze. W moich oczach stracił ogromnie, nie wiem, czy jego starty są w stanie kiedykolwiek przykryć (długo szukałem odpowiedniego słowa) skale zniszczeń jakie wywołały jego słowa w pamiętnym oświadczeniu.
    Mimo wszystko życzę Maksymowi wielu udanych startów i znalezienia spokoju.

    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    14 Mar 2023
     12:33am

    Panie Hubka fajnie napisany felieton, tak niesztampowo – super nadane tempo – podoba mi się.

    Całkowicie zmiotło to 17-o minutowy wywiad pana Musiała z Maksymem Drabikiem i tu nie ma się co dziwić, …. (o zastanowienie proszę) przecież Maks nie odpowiedział na żadne pytanie i właściwie nie powiedział nic. Zresztą pointa była jednoznaczna: „Ja wolę milczeć, niż rozmawiać”.

    Nie będę się rozpisywał, ale Pan Musiał w wywiadzie obchodził się z Maksem jak ze śmierdzącym jajkiem a nim chyba trzeba nieźle potrząsnąć i strzelić w łeb by się otrząsnął.
    To że źle mówi o dziennikarzach, to nie dziwi, chociaż sądzę, że był trochę niesprawiedliwy i należy to zauważyć. Sam sobie przeczy, jeśli odciął się od wszystkich i wszystkiego, nie udziela się i nie obserwuje mediów społecznościowych i portali, to skąd wie co o nim piszą i jak go postrzegają?

    A teraz moje własne przemyślenia:
    Gdy Maks wrócił po przerwie zawieszenia to wyczekiwałem wręcz wywiadów z tym zawodnikiem.
    Były one zakręcone, wyglądały jakby Drabik wrócił z kilkuletniego pobytu mieszkania w samotni w Tybecie, gdzie kontaktował się tylko z mnichami.

    Jego dość ciekawe i ekscentryczne wypowiedzi wcale mi nie przeszkadzały. Jednak to co posłuchałem i zobaczyłem w materiale filmowym po meczu finałowym od tzw. „kuchni” i teraz w wywiadzie z panem Musiałem skierowało mnie w inną stronę. Myślałem że Maks robi sobie „jaja”, czyli żartuje i wkręca w intelektualną zabawę. Jednak uważam, że coś mu poszło na psychikę. Nie mówię, że jest chory psychicznie, ale powinien poddać się terapii związanej z wahaniami osobowości i zgubić to swoje niezrównoważone ego, lub ktoś powinien nim nieźle potrząsnąć!

    Ps.
    Szkoda że zabroniono mi pisać komentarzy do komentarzy w formie felietonów (więc nie piszę już nic). Tu tkwi wasz problem droga redakcjo, nie potraficie dostosować się do … potrzeb rynku!

    Zbigniew Rokicki
    21 Mar 2023
     12:55pm

    Taka uwaga Panie Hubka – napisał Pan , że Maksym jest bardzo oczytany , gdyż inaczej nie byłby tym kim jest . A kim on jest Panie Pawle ? Dla mnie osobą usiłującą odróżnić się za wszelką cenę od innych . Próbuje tego dokonać ubierając się inaczej niż inni i stosując słownictwo w jego mniemaniu „eleganckie” i wyszukane . Zdarza się , że
    te słowa maja się nijak do kontekstu zdania . Ale jednocześnie mówi , że i tak aby ci biedni interlokutorzy zrozumieli , wyraża się językiem „prostaczym” . Świetny żużlowiec , ale na siłę próbuje wejść w buty myśliciela – intelektualisty , a takim nie jest . Życzę mu jak najlepiej , ale obawiam się o jego przyszłość . Zeeet .

Skomentuj

3 komentarze on Żużel. Doceńmy Walory Maksyma Drabika (FELIETON)
    obserwator
    13 Mar 2023
     9:57am

    Bardzo kibicowałem Maksowi od początku jego startów, prezentował duży talent i spore umiejętności. Okiem zdystansowanego obserwatora odniosłem wrażenie, że jego rozwój wspomagany opieką jego ojca Sławomira, idzie w bardzo dobrym kierunku. Niestety coś się zacięło w tej pięknie wróżącej karuzeli, a prawdopodobnie wręcz pękło. Nie chcę opowiadać się po żadnej ze stron, ale to jakiego linczu na swoim ojcu dopuścił się Maksym jest precedensowy i olbrzymi w swoim ciężarze. W moich oczach stracił ogromnie, nie wiem, czy jego starty są w stanie kiedykolwiek przykryć (długo szukałem odpowiedniego słowa) skale zniszczeń jakie wywołały jego słowa w pamiętnym oświadczeniu.
    Mimo wszystko życzę Maksymowi wielu udanych startów i znalezienia spokoju.

    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    14 Mar 2023
     12:33am

    Panie Hubka fajnie napisany felieton, tak niesztampowo – super nadane tempo – podoba mi się.

    Całkowicie zmiotło to 17-o minutowy wywiad pana Musiała z Maksymem Drabikiem i tu nie ma się co dziwić, …. (o zastanowienie proszę) przecież Maks nie odpowiedział na żadne pytanie i właściwie nie powiedział nic. Zresztą pointa była jednoznaczna: „Ja wolę milczeć, niż rozmawiać”.

    Nie będę się rozpisywał, ale Pan Musiał w wywiadzie obchodził się z Maksem jak ze śmierdzącym jajkiem a nim chyba trzeba nieźle potrząsnąć i strzelić w łeb by się otrząsnął.
    To że źle mówi o dziennikarzach, to nie dziwi, chociaż sądzę, że był trochę niesprawiedliwy i należy to zauważyć. Sam sobie przeczy, jeśli odciął się od wszystkich i wszystkiego, nie udziela się i nie obserwuje mediów społecznościowych i portali, to skąd wie co o nim piszą i jak go postrzegają?

    A teraz moje własne przemyślenia:
    Gdy Maks wrócił po przerwie zawieszenia to wyczekiwałem wręcz wywiadów z tym zawodnikiem.
    Były one zakręcone, wyglądały jakby Drabik wrócił z kilkuletniego pobytu mieszkania w samotni w Tybecie, gdzie kontaktował się tylko z mnichami.

    Jego dość ciekawe i ekscentryczne wypowiedzi wcale mi nie przeszkadzały. Jednak to co posłuchałem i zobaczyłem w materiale filmowym po meczu finałowym od tzw. „kuchni” i teraz w wywiadzie z panem Musiałem skierowało mnie w inną stronę. Myślałem że Maks robi sobie „jaja”, czyli żartuje i wkręca w intelektualną zabawę. Jednak uważam, że coś mu poszło na psychikę. Nie mówię, że jest chory psychicznie, ale powinien poddać się terapii związanej z wahaniami osobowości i zgubić to swoje niezrównoważone ego, lub ktoś powinien nim nieźle potrząsnąć!

    Ps.
    Szkoda że zabroniono mi pisać komentarzy do komentarzy w formie felietonów (więc nie piszę już nic). Tu tkwi wasz problem droga redakcjo, nie potraficie dostosować się do … potrzeb rynku!

    Zbigniew Rokicki
    21 Mar 2023
     12:55pm

    Taka uwaga Panie Hubka – napisał Pan , że Maksym jest bardzo oczytany , gdyż inaczej nie byłby tym kim jest . A kim on jest Panie Pawle ? Dla mnie osobą usiłującą odróżnić się za wszelką cenę od innych . Próbuje tego dokonać ubierając się inaczej niż inni i stosując słownictwo w jego mniemaniu „eleganckie” i wyszukane . Zdarza się , że
    te słowa maja się nijak do kontekstu zdania . Ale jednocześnie mówi , że i tak aby ci biedni interlokutorzy zrozumieli , wyraża się językiem „prostaczym” . Świetny żużlowiec , ale na siłę próbuje wejść w buty myśliciela – intelektualisty , a takim nie jest . Życzę mu jak najlepiej , ale obawiam się o jego przyszłość . Zeeet .

Skomentuj